Rozdział 17

26.3K 1.5K 227
                                    

Rebeka

Odepchnęłam od siebie dupka przerażona.

- Mamo, co ty tu robisz?- spytałam kobietę stojącą przed nami z rękami na biodrach.

- Szukam cię córeczko, chciałam cię uspokoić po tym jak wybuchłaś na obiedzie, ale widzę że znalazłaś już pocieszyciela- przeniosła wzrok na dupka, marszcząc brwi. Wstałam szybko z kanapy, poprawiając się.

- To jest...

- Jeffery- dokończyła mama na co szczęka mi opadła- Chłopak z szafy- zszokowana patrzyłam na nią wielkimi oczami.

- Skąd wiesz?

- Poznałam go jak miał dwa latka. Torturował mnie razem z ojcem. A że z szafy, to Rebeca chyba nie myślisz że jestem taka głupia, że nie widziałam jak pięknie udawałaś że bawisz się laptopem, kiedy był wyłączony. W ogóle Seth jest moim siódmym dzieckiem i doskonale potrafię rozumieć maluchy- mówi urażona.

- Jak to torturowałem panią?- pyta Jeff.

- Jejku, kolejny idiota do kompletu jak widzę- komentuje mama- Nie jestem panią do cholery, dzieciaku! To, że mam już swoje lata nie znaczy że jestem już stara, a wręcz przeciwnie. Nadal korzystam z życia i to w idealny sposób. Jak myślisz, czy staruszka dała by radę zrobić tyle dzieci? Dla ciebie jestem Rozalinda, a co do tortur to twój ojciec w przeszłości mnie ciął nożem dla zabawy, a ty lałeś mnie cholernie pieczącym płynem.

- Mamo!- krzyczę na nią.

- No co? To że mam tyle lat nie oznacza, że nie mogę się wygadać.

- Co to za zebranie?- pyta nowy głos. Zza rogu wychodzi Kiley.

- Ile tu ludu jeszcze przyjdzie?- westchnęłam.

- A co? Wstydzisz się swojego romansu z Jefferym?

- Kiley! No co z was za ludzie?

- Synek mamusi- mama poczochrała go po włosach.

- No weź- odtrąca jej ręce.

Jeffery odchrząkuje.

- To może ja już pójdę.

- O nie nie nie gołąbeczki. My już sobie idziemy- szturcha łokciem Kileya- A wy dokończcie to co robiliście- mówi ciągnąc za sobą Kileya do wyjścia.

- Masz fajną mamę.

- Nie. Przepraszam cię za nią- jęczę zażenowana.

- Małpko nie masz co się jej wstydzić. Powinnaś się cieszyć.

- Ta jasne. Powiem ci tyle, że dzisiaj miała dobry dzień, bo jak jej pierwszy raz przedstawiłam moją przyjaciółkę to zaczęła gadać jak to pięknie obsikałam tatę jak wymieniał mi pieluchy, albo jakie bomby śmierdzące w nich robiłam.

- Pomyśl, że w przyszłości nasze dzieci też będą tak robić.

- Żadnych dzieci Jeffery!- pomachałam mu palcem przed twarzą.

- Musimy mieć minimum piątkę.

- Nie!

- Tak.

- Cholera! Jakie dzieci!?- z korytarza dobiegł nas krzyk mojego ojca.

- O nie. Tylko nie to.

- To jakiś zjazd rodzinki czy co?- pyta Jeff śmiejąc się.

- Ty dupku! Jak tata się o tobie dowie to cię wykastruje.

- Boisz się o mój sprzęt?

- Zamknij się i chowaj.

- Za późno małpko. I tak mnie wyczuje.

- Nie nie nie! - zaczynam panikować.

- Ej spokojnie. Przecież to nie jakaś machina do zabijania.

- A myślisz że dlaczego mama nazywa go idiotą? Bo jak potulny króliczek podaje grzecznie łapkę?

- No tak.

- No nie! On cię ukatrupi. Najpierw zacznie od najlepszego, potem pójdą te seksowne pośladki, twarz, ręce...

- Nakręcasz się.

- Już wiem! Właź na dach!

- Co? A niby jak?

- Przez okno.

- Zwariowałaś? Jestem wilkiem, nie kotem.

- Kici kici właś na dach- wskazuję ręką czyste okno. Jeffery unosi jedną brew patrząc na mnie.

- No rusz tyłek zanim ktoś go zje!

- Dla ciebie mogę ruszyć czymś innym i to nawet do góry.

- Dupku no!

- Mam lepszy pomysł niż wejście na dach, chodź tu- rozłożył ramiona.

- Ale...

- Chodź!- powiedział głosem alfy. Zrobiłam kilka kroków zatrzymując się w jego objęciach.

- Co ty...- chciałam spytać gdy zaczął wąchać moją szyję, ale nie zdążyłam dokończyć gdy nagle wgryzł się w nią. Krzyknęłam zaskoczona. Złapałam go za ramiona czując narastającą przyjemność- Jeffi- jęknęłam niezadowolona, kiedy się ode mnie odsuną. Spróbowałam go znowu przyciągnąć do szyi, ale zrobił krok do tyłu kręcąc głową i wyskoczył z okna. Zszokowana wychyliłam się przez nie by zobaczyć jego piękny wilczy tyłek.

~ Mam ochotę klepnąć go w te seksowne pośladki- mruknęła moja wilczyca. Zszokowana zesztywniałam. Pierwszy raz się do mnie odezwała, i z takim tekstem wychodzi.

- Rebeca!- obróciłam się na wściekły głos ojca.

Zbuntowany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz