Rozdział 3

41.2K 1.9K 328
                                    

Rebeca

-Nie zostawię cię w spokoju ani nie puszczę. Jesteś moją bratnią duszą.- przyciągnął mnie do siebie. - Ale całusa możesz dać.

- Chciałbyś- odepchnęłam go - Moja wataha nie będzie z tego zadowolona. Tym bardziej mój ojciec.

- Jest alfą?

- Tak.  To chyba oczywiste skoro ja też nią jestem.

- Cholera! Jesteś córką Fabiena Irmage?

- Tak. Nazywam się Rebeca Irmage. Czy to trochę nie za późno na przedstawienie się? Powinniśmy to zrobić od razu.

- Jestem Jeffery Nioomi.

- Jeffery- powtórzyłam mrucząc.- Lubię to imię.

- Ja sprawię że będziesz je kochać małpko.- pocałował mnie w nos.

- Denerwujesz mnie z tą małpą.

- Nic nie mówiłem o małpie. Wolę małpkę.

- To to samo dupku!- zaśmiałam się pod nosem. Cieszę się, że moim mate nie jest gburowaty facet, a chłopak z poczuciem humoru.

- Ile masz lat gorylu?

- Dwadzieścia. Goryl powiadasz...- uśmiechnął się podejrzanie.

- Masz bary jak on.

- Ej! Jestem szczupły, jak to wy mówicie.- powiedział ręką wskazując na siebie jak księżniczka.

- Tak. No pewnie. Ile ważysz? Modelki mają po czterdzieści osiem kilogramów.

- To nie sprawiedliwe pytanie. Mój wilk ma wielką masę.

- Czyli jednak goryl- dźgnęłam go palcem w pierś.

- Mam w gatkach wielkiego goryla.

- Zboczeniec!- zarumieniłam się.

- Wyglądasz jak świnka z różowymi policzkami. Czyżbyś przeszła ewolucję małpko.

- Jesteś stuknięty.

- I napalony.

Mimowolnie mój wzrok zjechał w dół, gdzie zauważyłam wybrzuszenie na jego spodniach.

- Uwierz na wolności robi większe wrażenie.- powiedział śmiejąc się z mojej zszokowanej miny. Szybko podniosłam wzrok jeszcze bardziej czerwona.

- To lepiej go nie wypuszczaj. Jeszcze któraś zawału dostanie.- skrzyżowałam ręce na piersi.- Może lepiej ustalmy co zrobić z naszą więzią. Mój tata nie może się dowiedzieć o tym, więc nie zamieszkamy razem.- warknął na moje słowa.- Ale mam inny plan. Możemy spotykać się w szkole. Chodzi do niej tylko pięciu wilkołaków. Ja, mój brat, przyjaciółka i dwie omegi.

- Nie będę się kurwa krył. Jestem alfą! Mam gdzieś twojego ojca. Jak się nie zgodzi zabiję go.

- Nie. Nie wybaczyła bym ci tego. Nie będzie żadnej przemocy.

- Chcesz kryć to, że znalazłaś bratnią dusze całe życie?

- Najłatwiej by było gdybyś po prostu pogodził się z moim ojcem.

- Nie oddam mu moich terenów.

- Ty nie masz ziemi. One należą do taty. Jesteś tak jakby intruzem.

- Przyszłym władcą.

-  Marzenie.- prychnęłam.

- Teraz marzę o twoich usteczkach.

- Że co?

- Chcę buzi.

- Wal się.

- Przed tobą? Z chęcią- chwycił za pasek.

- Nie o to mi chodziło dupku!

- Jak to nie? - zrobił smutną minkę. - Wolisz się sama nim zająć?- na jego twarz znowu wrócił ten głupi uśmiech.

- Nie! Zmieniasz temat. Jeśli chcesz się ze mną spotykać to tylko w szkole. Musimy mieć czas żeby coś wymyśleć. Może jakoś da się to rozwiązać. Teraz muszę wracać. Tata się wścieknie, kiedy skapnie się, że mnie w domu nie ma.

- Do jakiej szkoły chodzisz?- spytał.

- Przyślę ci wszystkie informacje sms-em tylko podaj mi swój numer.

Wyjęłam różowego samsunga z kieszeni. Po zapisaniu numeru z powrotem włożyłam go do kieszonki.

- Chcę buzi na do widzenia małpko- wskazał palcem swoje usta. Na myśl o jego wargach na moich chciało mi się mruczeć.

- Najpierw oddaj mi stanik. Tak na pewno nie wrócę.

- Dlaczego nie? Wyglądasz pięknie.

- Tak. Z pewnością spodoba się to samcom z stada- założyłam ręce na piersi.

- Cholera jednak zmieniłem zdanie. Zakładaj to- oddał mi biustonosz.

- Obróć się.- spojrzałam na niego znacząco.

- Przecież i tak przez tą koszulkę wszystko widzę. A w ogóle to nawet już macałem- wypiął dumnie pierś.

- Dupek- obróciłam się i nie ściągając bluzki założyłam stanik.

- Masz ładne pośladki.- usłyszałam za sobą a chwilę później jego łapy badały moją pupę.

- Zostaw mnie!- krzyknęłam obracając się. Nie odpowiedział tylko zaśmiał się.

- Przyjdę do ciebie w nocy - mrugnął do mnie oczkiem.

- Ani mi się waż! Masz trzymać się planu.

- Myślisz że jak nie przestrzegam prawa to posłucham kobiety- prychnął.

- Z resztą nie ważne. Jeśli ktoś z mojej watahy cię nakryje koniec z nami.

- Co!- jego oczy pociemniały.

- Mówiłam już. Muszę iść. Pa!- machnęłam mu na pożegnanie. Nie zaszłam za daleko kiedy chwycił mnie za dłoń odwracając z powrotem do siebie.

- A buzi?- spytał zły.

Zbuntowany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz