Rebeca
-Nie zostawię cię w spokoju ani nie puszczę. Jesteś moją bratnią duszą.- przyciągnął mnie do siebie. - Ale całusa możesz dać.
- Chciałbyś- odepchnęłam go - Moja wataha nie będzie z tego zadowolona. Tym bardziej mój ojciec.
- Jest alfą?
- Tak. To chyba oczywiste skoro ja też nią jestem.
- Cholera! Jesteś córką Fabiena Irmage?
- Tak. Nazywam się Rebeca Irmage. Czy to trochę nie za późno na przedstawienie się? Powinniśmy to zrobić od razu.
- Jestem Jeffery Nioomi.
- Jeffery- powtórzyłam mrucząc.- Lubię to imię.
- Ja sprawię że będziesz je kochać małpko.- pocałował mnie w nos.
- Denerwujesz mnie z tą małpą.
- Nic nie mówiłem o małpie. Wolę małpkę.
- To to samo dupku!- zaśmiałam się pod nosem. Cieszę się, że moim mate nie jest gburowaty facet, a chłopak z poczuciem humoru.
- Ile masz lat gorylu?
- Dwadzieścia. Goryl powiadasz...- uśmiechnął się podejrzanie.
- Masz bary jak on.
- Ej! Jestem szczupły, jak to wy mówicie.- powiedział ręką wskazując na siebie jak księżniczka.
- Tak. No pewnie. Ile ważysz? Modelki mają po czterdzieści osiem kilogramów.
- To nie sprawiedliwe pytanie. Mój wilk ma wielką masę.
- Czyli jednak goryl- dźgnęłam go palcem w pierś.
- Mam w gatkach wielkiego goryla.
- Zboczeniec!- zarumieniłam się.
- Wyglądasz jak świnka z różowymi policzkami. Czyżbyś przeszła ewolucję małpko.
- Jesteś stuknięty.
- I napalony.
Mimowolnie mój wzrok zjechał w dół, gdzie zauważyłam wybrzuszenie na jego spodniach.
- Uwierz na wolności robi większe wrażenie.- powiedział śmiejąc się z mojej zszokowanej miny. Szybko podniosłam wzrok jeszcze bardziej czerwona.
- To lepiej go nie wypuszczaj. Jeszcze któraś zawału dostanie.- skrzyżowałam ręce na piersi.- Może lepiej ustalmy co zrobić z naszą więzią. Mój tata nie może się dowiedzieć o tym, więc nie zamieszkamy razem.- warknął na moje słowa.- Ale mam inny plan. Możemy spotykać się w szkole. Chodzi do niej tylko pięciu wilkołaków. Ja, mój brat, przyjaciółka i dwie omegi.
- Nie będę się kurwa krył. Jestem alfą! Mam gdzieś twojego ojca. Jak się nie zgodzi zabiję go.
- Nie. Nie wybaczyła bym ci tego. Nie będzie żadnej przemocy.
- Chcesz kryć to, że znalazłaś bratnią dusze całe życie?
- Najłatwiej by było gdybyś po prostu pogodził się z moim ojcem.
- Nie oddam mu moich terenów.
- Ty nie masz ziemi. One należą do taty. Jesteś tak jakby intruzem.
- Przyszłym władcą.
- Marzenie.- prychnęłam.
- Teraz marzę o twoich usteczkach.
- Że co?
- Chcę buzi.
- Wal się.
- Przed tobą? Z chęcią- chwycił za pasek.
- Nie o to mi chodziło dupku!
- Jak to nie? - zrobił smutną minkę. - Wolisz się sama nim zająć?- na jego twarz znowu wrócił ten głupi uśmiech.
- Nie! Zmieniasz temat. Jeśli chcesz się ze mną spotykać to tylko w szkole. Musimy mieć czas żeby coś wymyśleć. Może jakoś da się to rozwiązać. Teraz muszę wracać. Tata się wścieknie, kiedy skapnie się, że mnie w domu nie ma.
- Do jakiej szkoły chodzisz?- spytał.
- Przyślę ci wszystkie informacje sms-em tylko podaj mi swój numer.
Wyjęłam różowego samsunga z kieszeni. Po zapisaniu numeru z powrotem włożyłam go do kieszonki.
- Chcę buzi na do widzenia małpko- wskazał palcem swoje usta. Na myśl o jego wargach na moich chciało mi się mruczeć.
- Najpierw oddaj mi stanik. Tak na pewno nie wrócę.
- Dlaczego nie? Wyglądasz pięknie.
- Tak. Z pewnością spodoba się to samcom z stada- założyłam ręce na piersi.
- Cholera jednak zmieniłem zdanie. Zakładaj to- oddał mi biustonosz.
- Obróć się.- spojrzałam na niego znacząco.
- Przecież i tak przez tą koszulkę wszystko widzę. A w ogóle to nawet już macałem- wypiął dumnie pierś.
- Dupek- obróciłam się i nie ściągając bluzki założyłam stanik.
- Masz ładne pośladki.- usłyszałam za sobą a chwilę później jego łapy badały moją pupę.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam obracając się. Nie odpowiedział tylko zaśmiał się.
- Przyjdę do ciebie w nocy - mrugnął do mnie oczkiem.
- Ani mi się waż! Masz trzymać się planu.
- Myślisz że jak nie przestrzegam prawa to posłucham kobiety- prychnął.
- Z resztą nie ważne. Jeśli ktoś z mojej watahy cię nakryje koniec z nami.
- Co!- jego oczy pociemniały.
- Mówiłam już. Muszę iść. Pa!- machnęłam mu na pożegnanie. Nie zaszłam za daleko kiedy chwycił mnie za dłoń odwracając z powrotem do siebie.
- A buzi?- spytał zły.
CZYTASZ
Zbuntowany dupek
Werewolf- Co się tak gapisz dupku?- pytam. - Wyglądasz słodko- uśmiecha się. - I co z tego? - To że mi przez ciebie stanął- wskazuje na swoje spodnie.