Rozdział 28

25.2K 1.2K 151
                                    

Robeca

Jeffery cały się spina i warczy obracając do intruza.

- Jak ją nazwałeś?- pyta groźnie, pchając mnie za siebie. Kręcę oczami na jego wybryki.

- Daj spokój dupku. To mój brat. Jego głupoty nie wyleczysz- chwytam jego ramię.

- Nikt nie ma prawa tak się zwracać do mojej przeznaczonej!- krzyczy- Masz ją przeprosić.

- Dobre sobie. Jesteś stuknięty koleś. Jak powiem tacie, z kim się umawia to cię za jaja powiesi w lochach.

- Gówniarzu spieprzaj- grozi tatą, a sam nie umie walczyć.

- Się robi siostrzyczko- uśmiecha się przepuszczając w drzwiach tatę, który wparowuje do pokoju jak burza, a sam bierze nogi za pas i znika.

- Ty przeklęty gównojadzie! Sparowałeś się z moją córką- jest cały czerwony na twarzy.

- Nie moja wina, że kusiła- Jeff wzrusza ramionami.

- Że co?- warczy tata.

- No wiesz, ten tyłeczek i cy...

- Zginiesz- syczy Fabien, robiąc krok w naszą stronę, ale w czas zjawia się mama.

- Pieprzyliście się! Jak słodko- mówi podskakując i klaszcząc w ręce, po czym posyła groźne spojrzenie ojcu- Pamiętaj o moich słowach idioto, ja nie żartowałam. Mam jeszcze numer do weterynarza, który wykastruje każdego psa. Nawet giganta- macha mu palcem przed twarzą- To co kochani, ciasteczko i herbata?- posyła nam pytające spojrzenie.

- No pewnie- odpowiadam chwytając dupka za rękę.

- To świetnie- ciągnie za sobą tatę i znikają nam z pola widzenia.

- Mam nadzieję, że nie masz charakterku po mamie- szepcze do mnie dupek. Uśmiecham się do niego chytrze i niewinnie całuję jego policzek.

- Narwana po tacie to ja raczej nie jestem- mrugam do niego i idę za rodzicami.

...

Po długiej rozmowie na temat naszych watah i oczywiście wtrąceń mamy o najlepszych pozycjach łóżkowych na reszcie jesteśmy wolni. Idę na dwór zaciągnąć się świeżym powietrzem. Jest już noc, więc niebo przepięknie wygląda wymieszane z gwiazdami.

- Wiesz że obiecałem mojemu wilkowi randkę w wilczej skórze?- przytula mnie od tyłu Jeffy.

- Moja wilczyca na to nie zasługuje- szepczę opierając się o niego.

- A ja zasługuję na mojego wilczka?- ociera zębami moją szyję, na co przechodzą mnie dreszcze.

- Nie. Raczej nie- śmieję się obracając do niego.

- Nie kłam. Dzisiaj byłem bardzo grzeczny.

- No pewnie- prycham czochrając jego włosy.

- Mówię prawdę- marszczy śmiesznie czoło.

- Dobra ty mój kłamco, nie wysilaj się już tak bo ci się zmarszczki robią staruszku.

- Kobiety starzeją mężczyzn. To nie sprawiedliwe.

- To wy nam przysparzacie same problemy.

- Jestem innego zdania.

- Psioczysz- zawieszam mu ręce na szyję i przyciągam do siebie, by go mocno pocałować- Złap mnie- szepczę mu do ucha po czym uciekam od niego przemieniając się w biało- czarną wilczycę.

~ Masz piękny tyłeczek małpko.

~ Zgrabny nie?- odpowiadam mu telepatycznie.

~ Idealny na moją łapkę.

~ Precz z nią ode mnie. Pewnie i tak nawet nie dosięgniesz mojego ogona dupku jak będziesz się tak wlec.

~ Podziwiam ładne widoki. Dwie okrągłe bułeczki do schrupania.

~ Czyżbyś jednak zamieniał się w kanibala?

~ Nie skarbie. Jako wilk mam prawo wylizać cię z brudu ale też i poszczypać kłami.

~ A kysz ode mnie!- przyśpieszyłam biegu, ale po chwili i tak leżałam na plecach patrząc w obślinioną szczękę Jeffa.

~ Ślinka ci cieknie- mruczę niezadowolona, bo kapie mi prosto na oczy.

~ To przez ten łakomy kąsek pode mną.

~ Uważaj bo ja gryzę- lekko chapsnęłam zębami jego szyję, na co odskoczył ode mnie.

~ Bez przemocy małpko. Jestem tylko biednym słodkim wilczkiem- kładzie uszy, wystawia język i wytrzeszcza oczy, co na prawdę wygląda uroczo.

~ Teraz to ja mam cię ochotę schrupać.

~ To zrób to.

~ Nie to by było nie higieniczne i niesmaczne.

~ Uważasz że jestem brudny? Przecież myłem się rok temu!

~ Czyżbyś miał słabą pamięć? Kąpaliśmy się razem dzisiaj.

~ Ja to bym raczej myciem nie nazwał. Chyba że chodzi o to, że pot się lał- szczerzy ząbki.

Już mam zamiar mu odpowiedzieć, kiedy nagle coś popycha mnie na drzewo. Przez chwilę widzę zamazany obraz, a potem dostrzegam dwa walczące wilki. Jeden to Jeffy, a drugi jest rudy. Z zapachu poznaję, że to kobieta. Wygląda jakby miała wściekliznę. Ma poszarpane futro i odgryzione ucho.

Skaczę w ich stronę odpychając ją od dupka.

~ Zabiję cię- słyszę dziwny męski głos w głowie. O co tu chodzi? Rozglądam się dookoła, ale nikogo prócz naszej trójki nie widzę. Wilczyca wykorzystuje moją nieuwagę i wgryza mi się w ramię na co piszczę głośno. Po moim ciele promieniuje fala bólu, a ja padam na ziemie.

Zbuntowany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz