Jeff (dupek)
Byliśmy w moim domu głównym dopiero dwie minuty, a już miałem ochotę wszystkich zabić.
Wszyscy się gapili na moją małpkę. I że niby ci debile tak nagle zainteresowali się swoją luną.- Idziemy do mojego gabinetu. Jutro cię przedstawię- mruczę do ucha Rebeci, biorąc ją za rękę i prowadząc w stronę ciemno brązowych drzwi.
- Jesteś strasznie spięty. Coś się stało?- pyta, kiedy zamykam za nami drzwi.
- Wszyscy faceci się na ciebie gapili- warczę przyciskając ją do ściany.
- Bo jestem z innego stada.
- I co z tego. Nie mieli prawa tego robić. Powinienem ich za to ukarać.
- Przesadzasz- odpycha mnie od siebie.
- Nie. Cholera. Mam ochotę cię zamknąć w mojej sypialni i nie wypuszczać.
- Wiesz co ty się lepiej zajmij papierami.
- Co?- nie rozumiem jej.
- To- wskazuje ręką stertę kartek na moim biurku.
Ruszam w jego kierunku.
- Nienawidzę tego. Codziennie muszę czytać te całe sterty. To jest nudne.
- Mogę ci pomóc- proponuje.
- A robiłaś to już kiedyś?- pytam.
- Tata mnie uczył.
- Okej. To chodź- siadam na fotelu i klepię się po nodze, zachęcając by usiadła.
- A nie masz drugiego krzesła?
- Wolę cię na moich kolanach małpko.
- Będzie niewygodnie.
- Nie grymaś tylko siadaj.
Rebeca
Po około godzinie papiery zniknęły, a my mogliśmy na reszcie odpocząć.
Jeff zaprowadził mnie do swojej sypialni, oczywiście po drodze powarkując na każdego, kto spróbował na mnie spojrzeć.
- Oznaczyłeś teren?- pytam.
- Co?- patrzy na mnie marszcząc czoło.
- No wiesz. Czy siusiałeś w każdy kąt tego pokoju.
- Nie! Zwariowałaś? Skąd ci ten pomysł wpadł do głowy.
- Jesteś taki zaborczy, to pomyślałam, że o pokój też się tak troszczysz- prychnęłam.
- Nie jestem zaborczy- mówi patrząc na podłogę.
- Nie w ogóle. Ale warczysz na każdego.
- Jestem alfą.
- To nie ma znaczenia. Powinieneś się lepiej zachowywać.
- Mogę robić co chcę.
- Ugh. Jesteś strasznym dupkiem.
- Przestań z tym dupkiem małpko. To dziecinne.
- To ty przestań z tą małpką.
- Ale ty jesteś moją malutką małpką.
- Malutką?!- krzyczę wymachując rękami.
- Tak- klepie mnie po głowie.
- Zabieraj tą łapę bo cię walnę- mówię, chwytając jego rękę, a on zaczyna się śmiać- Jesteś głupi- obracam się od niego podchodząc do okna i wyglądając na zewnątrz.
- Oj małpko nie obrażaj się- szepcze mi do ucha owijając mnie od tyłu ramionami.
- To nie dawaj mi do tego powodów dupku. To nie moja wina że jestem taka niska.
- Przez to przynajmniej jesteś słodka- całuje moją szyję.
- Przynajmniej?- mrużę oczy.
- No tak.
- Dupek.
- Mówiłaś już to dzisiaj chyba z tysiąc razy.
- To będzie tysiąc jeden. Jesteś strasznym dupkiem.
- A ty seksowną laseczką.
- Jeszcze czego.
- Chcę cię w moim łóżku. Zapraszam- wskazuje ręką drogę do niego.
- Najpierw chcę się umyć. I nie wzięłam piżamy.
- To nie problem. Przy mnie możesz spać nago.
- Pomarzyć sobie możesz. Daj mi jakąś koszulkę i spodenki.
- Włączył ci się tryb księżniczkowania. Zapomniałaś użyć ładnych słów.
- Mam cię błagać na kolanach?
- Robiąc mi loda? Tak poproszę.
- Masz sprawne ręce. Poradzisz sobie z gorylem- podeszłam do szafy i sama sobie wzięłam jego czarną koszulkę i spodenki.
- Jesteś moim strasznie chciwym gościem małpko. Tak bez pytania?
- Sam mówiłeś że dom to miejsce gdzie jesteśmy razem, więc zamknij się dupku.
- To co ty na to by łazienka teraz stała się naszym domem?
- Nie będę się z tobą myć. Wybij to sobie z głowy.
- Jesteś okrutna.
- Trudno- powiedziałam wchodząc do łazienki i zamykając drzwi na klucz.
Po umyciu się wyszłam z łazienki ubrana w "piżamę". Jeff leży rozłożony na łóżku i klika coś na telefonie.
- Łazienka wolna- mówię, siadając na łóżku.
- Nareszcie. Ile można się myć?- pyta odrywając wzrok od komórki i patrząc na mnie.
- Nie przesadzaj.
- Jakże bym śmiał. Ale pokażę ci małpko mistrza w szybkim myciu się- mruknął do mnie, wziął spodenki z szafy i znikną za drzwiami łazienki.
- Dupek- mruknęłam. Położyłam się i przykryłam czarną kołdrą.
Po dwóch minutach do pokoju wrócił Jeffery z wielkim uśmiechem na ustach.
- Co się tak szczerzysz?- pytam.
- Pobiłem cię o równe pięćdziesiąt osiem minut.
- To nie był konkurs. Przestań zachowywać się jak dziecko- spojrzałam na niego mrużąc oczy.
- Kobiety to zawsze umieją zepsuć zabawę- mruczy pod nosem kładąc się i wyłączając lampkę nocną.
- Serio jesteś już strasznie irytujący.
- To dlatego że za niedługo pęłnia, a przez twojego tatusia nie będę mieć z tobą teraz dzidziusia.
- I tak nie będziemy mieć dzidziusia.
- Będziemy.
- Nie. Nie kłóć się i daj mi spać- zwijam się w kulkę ziewając.
- Dobrze. Ale i tak wygrałem z dzidziusiem.
- Zamknij się no! Zmęczona jestem!- krzyczę obracając się w jego stroną i bijąc go pięścią w brzuch.
- Ał- jęczy.
Po chwili czuję jak owija mnie ramionami i przyciąga do siebie. Układam się wygodniej na jego torsie. Szybko zasypiam czując jego obezwładniający zapach
CZYTASZ
Zbuntowany dupek
Hombres Lobo- Co się tak gapisz dupku?- pytam. - Wyglądasz słodko- uśmiecha się. - I co z tego? - To że mi przez ciebie stanął- wskazuje na swoje spodnie.