Rebeca
- Małpko, chodź ze mną- Jeffery wyciąga do mnie rękę.
- Nie ma mowy, ja też chcę to wiedzieć.
- Księżniczko, to nie jest dla ciebie bezpieczne.
- Oj dajcie już z tym spokój. To, że myślicie, że jestem ciężarna nie oznacza od razu, że ze szkła zrobiona.
- Gównojadzie, zabierz stąd ją- mówi tata.
- Nawet się nie wasz- macham palcem na zbliżającą się do mnie postać dupka.
- Przykro mi skarbie- przerzuca mnie sobie przez ramię i wychodzi z biura. Wściekła, drapię go w plecy, pazurami. Kiedy odstawia mnie na ziemie skanując wściekłym wzrokiem moje ciało, z całej siły uderzam pięścią w jego tors.
Z szokiem patrzę, jak upada na ziemie. Zaczynam się z niego śmiać, jednak po chwili dociera do mnie, że się nie rusza, a jego oczy są zamknięte. Niepewnie do niego podchodzę.
- Żyjesz?- pytam. Kucam nad nim i potrząsam za ramiona- Dupku to nie jest śmieszne. Słyszysz mnie? Cholera ja mówię do ciebie. Nie ignoruj mnie- klepię go w policzek.
Oddycham ciężko, wstaję i cała sztywna ze strachu wchodzę z powrotem do gabinetu taty.
- Ona jest zbyt niebezpieczna żeby...- urywa Fabien, patrząc na mnie zdziwiony- Nie no ten twój chłopak jest jakiś niedorozwinięty? Powiedziałem, że ma cię stąd zabrać, a nie na sekundę wyprowadzić.
- Ja go zabiłam- jestem cała blada, co po chwili zauważa tata.
- Córeczko, nie bądź głupia, jak się troszkę pokłóciliście, nie znaczy od razu, że serce mu złamałaś.
- Nie tak. Ja mówię poważnie. On się nie rusza- pokazuję za siebie palcem.
Rodzice ruszają szybko we wskazanym kierunku, a ja upadam na ziemię i zaczynam płakać.
Może oni mają racje, mam teraz ciążowe humorki, przez co skrzywdziłam dupka, a teraz lamentuje.
- Kochanie spokojnie, on tyko stracił przytomność- koło mnie siada mama i gładzi po głowie.
- Ale jak? Przecież ja go tylko lekko uderzyłam- wtulam się w nią.
- No może nie lekko, ale też nie śmiertelnie. Jutro będzie jak nowy. Nie masz się czym martwić.
- Jak to nie mam? Nagle napada mnie wariatka w lesie, później jakoś magicznie w ciąży jestem a teraz mam super siłę, bo powaliłam alfę tak, że przytomność stracił. Co się ze mną dzieje?
- Kochanie, masz w sobie dwa małe wilczki pochodzące od dwóch silnych alf. To one dodają ci siły.
- Czyli ja nie zwariowałam? Bo od kiedy się obudziłam, czuję się jakbym miała halucynacje.
- Nie, nie zwariowałaś.
- A co ci tata powiedział? Kto jest niebezpieczny?
- To długa historia i nie czas na nią. Teraz powinnaś odpocząć. Jesteś w szoku. Chodź, prześpisz się, a jutro ci wszystko na spokojnie wytłumaczę- pomaga mi wstać i zaprowadza do pokoju kładąc na łóżku. Po całusie w czoło zgasza światło.
- Dobranoc córeczko- mówi zamykając za sobą drzwi. O dziwo szybko zasypiam.
...
Budzę się kiedy słońce już mocno świeci. Okręcam się na drugą stronę i natrafiam na półnagie ciało mojego przeznaczonego.
- Jeffery- potrząsam nim, na co mruczy niezadowolony.
- A daj mi spać zła wiedźmo- chrypi.
- Żyjesz!- krzyczę wtulając się w jego napakowaną klatkę.
- No pewnie że tak małpko. Żadna kobieta nie zdoła mnie pod ziemie zakopać. Nie wiem coś ty sobie myślała. Zdecydowanie masz za słabe rączki- oplata mnie ramionami.
- Ty bałwanie! Ja się tu martwię o ciebie, a ty wyjeżdżasz mi z takim czymś?! O mało co na zawał nie zeszłam.
- Dramatyzujesz. Ale w ramach przeprosin możesz wyskoczyć z ciuszków i ogrzać mnie swoim nagim ciałem.
- Jesteś już bardzo gorący dupku. Nie muszę cię grzać- odsuwam się od niego.
- W końcu przyznałaś, że cię pociągam skarbie.
- No co ty nie powiesz. Lubisz zmieniać znaczenie słów?
- Ja? Ależ skąd. Nigdy w życiu.
- A jednak.
- Ech, nieważne- przyciąga mnie do siebie z powrotem, a ja wtulam się w niego- Co ty na to, bym w końcu ci wytłumaczył wszystko?- pyta.
- Teraz już nie martwisz się o moje zdrowie i o dzidziusia?
- Dzidziusi, małpko. To bliźniaki.
- No i płeć pewnie też już znasz.
- Nie. To będzie dla mnie niespodzianka.
- I tyle dobrze. A już się bałam, że nic się przed panem wszystko wiedzącym nie ukryje.
- Na przykład chodzi ci o to, co chowasz w szufladzie z skarpetkami?- porusza zabawnie brwiami, a ja się cała czerwienię na twarzy. Dupek mi grzebał w ciuchach, cholera.
- Musisz wpychać nos tam gdzie nie trzeba?
- No wiesz kochanie, ja nigdy bym się nie domyślił, że kręci cię robienie mi zdjęć kiedy śpię w bokserkach lub bez nich- śmieje się, a ja mam ochotę zakopać się pod ziemię- Nie ma się co wstydzić małpko. Ja też chowam w portfelu kilka twoich fotek i wcale nie bardziej ubranych- mruga do mnie.
- Co?!
CZYTASZ
Zbuntowany dupek
Werewolf- Co się tak gapisz dupku?- pytam. - Wyglądasz słodko- uśmiecha się. - I co z tego? - To że mi przez ciebie stanął- wskazuje na swoje spodnie.