Rozdział XIV

3.9K 183 66
                                    

Patrzyłam się jak odchodzą trzymając się za ręce , nie mogąc złapać tchu. Dotarł do mnie głos Luny:

- To było takie cudowne. Neville jest cudowny. Spójrz co mi podarował. Alice ty mnie w ogóle słuchasz?- słyszałam ją doskonale. Fakt , że właśnie słowami Pansy zostałam ''spoliczkowana'' wcale mi nie pomagał. Czułam ciepło na policzku. Łza spływała powoli przez co czułam się jeszcze gorzej. – Ty płaczesz- jej głos się załamał. Otarłam łzę rękawem.

-Wydaje Ci się – powiedziałam próbując się uśmiechnąć. Moja twarz jednak nie wykonała posłusznie polecenia. Myślałam , że zaraz się przewrócę.

- Co się stało?- spytała z troską. Po korytarzu przemieszczała się spora grupa uczniów. Nie zwracałam jednak uwagi na innych. Bolały mnie słowa Parkinson a jeszcze bardziej zachowanie Malfoy'a. Wiem , że nie należy pokazać po mimice twarzy bądź gestach tego , że słowa danej osoby sprawiły nam przykrość , szczególnie gdy ta osoba właśnie to miała na celu. Poczułam dłoń koleżanki na moim ramieniu. Wciąż miałam przed sobą scenę z Draco i Ślizgonką. Na samą myśl , że mogło by coś między nimi być poczułam jak tona kamieni przytłacza moją klatkę piersiową.

- Niedobrze mi – powiedziałam biegnąc w stronę dormitorium , zostawiając przyjaciółkę bez słowa wyjaśnienia.

~*~

Leżałam w łóżku pod ciepłą pierzyną. Przegapiłam porę obiadową. Nie miałam ochoty wychodzić z sypialni. Okno było uchylone przez co zimne podmuchy powietrza docierały do mojego ciała. Patrzyłam w sufit nie mając ochoty na nic. Zostałam upokorzona przez Parkinson. Po jej słowach dotarło do mnie , że dziewczyna ma rację. Byłam zdrajczynią krwi. Nie ciążył na mnie fakt , że nią jestem lecz to , że Draco się ode mnie odsunął. Co gorsza analizując bardziej jej słowa dotarło do mnie , że rodzice mają takie same poglądy jak każdy ze Slytherinu. Myśl , że rodzice unikają mnie celowo sprawia , że moje ciało całe się spina a serce powoli pęka. Byłam w oczach rodziny tym wyrzutkiem. Gryffindor i znajomość z nie magicznymi dziećmi wykluczała mnie z rodziny. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i ujrzałam nade mną blond loki.

- Wstawaj!- nakazała przyjaciółka.

- Daj mi spokój- odburknęłam przewracając się na drugi bok. Poczułam jak łóżko się ugina.

- Nie możesz przejmować się tym co mówi Parkinson- nie dokończyła gdyż jej przerwałam.

- Skąd wiesz?- spytałam zerkając ukradkiem na blondynkę.

- Nie ważne- odparła krótko.- Alice mogę Cię o coś zapytać?

- Jasne- oznajmiłam podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Boli Cię to co powiedziała Pansy czy to jakie ma teraz relację z Malfoy'em?- zapytała półgłosem.

Dobre pytanie pomyślałam. Popatrzyłam na nią jednak ona czekała na moją odpowiedź.

- Oczywiście , że to co powiedziała. Miała rację nie tylko w oczach Ślizgonów jestem zdrajcą- powiedziałam patrząc teraz przed siebie.

- O czym ty mówisz?- popatrzyła na mnie nie rozumiejąc co mam na myśli.

Wzięłam głęboki wdech. Bawiłam się palcami. Był to tik , który towarzyszył mi od dzieciństwa.

- Rodzice też tak uważają dlatego mnie od siebie izolują. Nie mogą przeżyć , że trafiłam do Gryffindoru tym bardziej , że zadaję się z mugolakami- poczułam jak dziewczyna mnie przytula.

- Jesteś niemądra- powiedziała delikatnym tonem.- Rodzice cię bardzo kochają nie ważne w jakim domu jesteś. Uwierz , że to ich tak rzadkie kontaktowanie się z tobą jest spowodowane nadmierną pracą. Będąc na świętach słyszałam , że w Ministerstwie nie dzieję się najlepiej. Niewyjaśnione zniknięcia zaczynają być na porządku dziennym. Prorok publikuje niedozwolone materiały tym samym siejąc postrach w domach czarodziejów- gdy skończyła wypowiedź patrzyłam na nią z niedowierzaniem.

Przeznaczenia nie oszukasz || D.M. VS C.D. [Tymczasowo Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz