Rozdział XVIII

3.2K 150 61
                                    


- Alice , Alice- dochodził do mnie cichy szept- Obudź się.

Głowa bardzo mnie bolała najprawdopodobniej spałam na czymś bardzo twardym. Otwierając oczy przymrużyłam je natychmiastowo ze względu na ostre światło.

- Nareszcie- słysząc czyj to głos podniosłam głowę jak poparzona. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz blondyna. Rozglądając się uważniej uświadomiłam sobie , że jesteśmy w bibliotece.

- Co się dzieje- szepnęłam niemrawo.

- Zasnęłaś- powiedział oburzony. Próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie.

- Co z Twoim okiem?- zapytałam zauważając , że po uderzeniu nie było ani śladu.

- A co ma z nim być?- zaśmiał się patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem.

- Uderzyła Cię książka i jeszcze chwilę temu miałeś śliwę- powiedziałam czując , że cała zaczynam się denerwować.

- Alice nie uderzyła mnie żadna książka. Dobrze się czujesz nie wyglądasz najlepiej- powiedział sprawdzając ręką czy nie mam temperatury.

- Tak ze mną wszystko dobrze- odsunęłam się zdenerwowana. Chłopak patrzył na mnie jakbym była postacią z kosmosu. Oddychając głęboko dotarło do mnie , że nasz pocałunek był tylko snem.

- Chodź - wstał podając mi dłoń. Nadal siedziałam twardo nie mogąc dojść do siebie.

-Czy my?..- urwałam- Czy ty..- jąkałam się nie wiedząc jak sformułować pytanie.

- Czy ja co?- zaśmiał się kucając przy mnie. Uniósł głowę uśmiechając się delikatnie.

- Nie ważne- powiedziałam spuszczając wzrok w dół. Poczułam jak jego zimne dłonie dotykają moich. Nie wiedziałam co myśleć. Nie potrafiłam rozróżnić rzeczywistości od fikcji.

- Na pewno wszystko w porządku?- zapytał wciąż trzymając moje dłonie.

- Skończyliśmy to zadanie?- zapytałam zerkając na niego. Liczyłam , że ta odpowiedź pomoże mi zrozumieć co się właśnie działo.

- Tak skończyłem za Ciebie ponieważ zasnęłaś- powiedział wstając i przyciągając mnie tak abym wstała z krzesła. Będąc już w pozycji stojącej czułam jak cała się spinam. Ślizgon patrzył na mnie uśmiechnięty lecz widząc mój stan puścił mnie i zaczął zbierać wszystkie książki ze stołu. Patrzyłam na niego wciąż starając się zrozumieć całe zajście.

- Przepraszam ale pójdę się już położyć- powiedziałam ruszając w stronę wyjścia.

- Dobranoc- powiedział cicho posyłając mi uśmiech.

~*~

Rano wstałam dość późno. Nie mogłam zasnąć w nocy. Na śniadanie do Wielkiej Sali przyszłam spóźniona. Wchodząc do Sali zamiast usiąść przy stole Gryffonów popędziłam w stronę Krukonów. Usiadłam obok Luny chcąc jak najszybciej z nią porozmawiać.

- Coś się stało?- zapytała przyjaciółka patrząc na mnie zdziwiona.

- Tak- powiedziałam poprawiając szatę.

- Możemy porozmawiać później?- spytała a ja poczułam dziwne ukłucie.

- Wolałabym teraz- oznajmiłam stanowczo.

- Zobaczymy się na lekcji z zielarstwa- uśmiechnęła się wstając od stolika i ruszając w stronę wyjścia.

Rozczarowana zachowaniem przyjaciółki usiadłam do swojego stołu. Zjadłam szybko śniadanie i udałam się na lekcję. Wchodząc do klasy profesora Quirrell'a poczułam jak ktoś ciągnie mnie za szatę. Odwróciłam się i ujrzałam Malfoy'a.

Przeznaczenia nie oszukasz || D.M. VS C.D. [Tymczasowo Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz