Rozdział XXXVII

2.4K 117 28
                                    

-Alice wstawaj!- na te słowa poderwałam się do góry. Przetarłam zmęczone oczy i spojrzałam w stronę Gryffonki.

-Nie zasnęłam- burknęłam w jej kierunku.

-Brak snu nie prowadzi do niczego dobrego- stwierdziła Hermiona, kładąc kolejne książki na stole.

-Po prostu miałam problemy ze snem..- zaczęłam lecz nie było mi dane dokończyć.

-Od dwóch tygodni masz problemy ze snem- powiedziała, podkreślając początek zdania.

Podniosłam się z krzesła i stanęłam przy jednym z regałów.

-Te ataki nie ustaną- stwierdziłam spoglądając na loki przyjaciółki.

-Próbowałaś rozmawiać z Malfoy'em?- spytała nieco uszczypliwie.

-Nie, już mówiłam, że to nie on otworzył komnatę.- powiedziałam z przekonaniem.

-Kto inny ma tak okrutne podejście do dzieci mugoli?- znów zadała pytanie. Tym razem odrobinę mnie poruszyło. Draco należał do osób, dla których uczucia innych nie miały zbytnio znaczenia. Liczyło się tylko jego szczęście. Traktował ludzi z góry, co bardzo mi w nim przeszkadzało.

-Wiem, że nie jest sympatyczny ale też nie byłby w stanie zataić przede mną faktu, że otworzył komnatę tajemnic. Nie z jego nieustannie niezamykającą się buzią- uspokoiłam nieco Granger- Posłuchaj- usiadłam przed nią- Porozmawiam z nim na ten temat dobrze? Może powie mi jakiś szczegół, który nam pomoże- oczy brunetki momentalnie się rozszerzyły.

-W porządku- oznajmiła a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Gdy wróciliśmy do szkoły, mój kontakt z Malfoy'em nieznacznie się pogorszył. Jak zwykle piękne chwile nie trwają długo. Gdy tak o tym myślę, mam poczucie winy. Po raz kolejny pozjadałam wszystkie rozumy.

-Idę na kolację- powiedziałam, odkładając na półki przeczytane książki.

-Ja tutaj jeszcze zostanę- mówiąc to, poprawiła się na krześle i znów skupiła swój wzrok w pergaminie- A co do tych koszmarów, powinnaś stosować ćwiczenia, które pomogą Ci się odprężyć- dodała gdy ruszyłam w stronę wyjścia.

Gdy opuściłam bibliotekę zderzyłam się z rudowłosą Gryffonką.

-Przepraszam- szepnęła gdy zobaczyła z kim się zderzyła i pognała przed siebie. Była roztrzęsiona a w jej oczach dostrzegłam strach.

-Poczekaj!- krzyknęłam chcąc przywołać młodszą siostrę Ron'a lecz gdy tylko usłyszała mój głos, spięła się i przyspieszyła kroku. Pobiegłam za nią chcąc dowiedzieć się co ją tak wystraszyło. Wpadłam niestety na Lunę, która uniemożliwiła mi dalszą pogoń za Ginny.

-Alice źle wyglądasz- stwierdziła patrząc na mnie.

-Po prostu się nie wyspałam- oznajmiłam krótko.

-Wiesz też kiedyś miałam koszmary, najczęściej było w nich pełno nargli- jej wzrok powędrował do góry. Nie miałam siły żeby zapytać Krukonki co to właściwie są nargle. Pożegnałam się z nią i ruszyłam w stronę Wielkiej Sali.

~*~

-Naprawdę chcę żebyś zagrała w jutrzejszym meczu.

Który raz już to słyszę? Od rana co najmniej siódmy.

-Oliver, przemyśle to dobrze?- odwróciłam się w stronę kolegi, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.

-Wolałbym usłyszeć co innego- zajęczał a ja jedyne o czym marzyłam to o chwili spokoju.

Przeznaczenia nie oszukasz || D.M. VS C.D. [Tymczasowo Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz