Zielony ninja [Lego Ninjago]

798 27 1
                                    

"Dźwięki wybuchów, odgłosy wystrzałów, krzyki tysięcy niewinnych ludzi... Wojna to najwspanialsza rzecz na świecie. Myślą tak tylko demony. Dla ludzi to piekło. Piekło na ziemi. Ci, którzy wielbią wojnę, nie są lepsi od psów, rzucających się na własnego pana. Gardzę nimi, a jednak... Nie mogę wyrzec się swojej natury. Wojna to mój żywioł i nie mogę temu zaprzeczyć. Po to mnie szkolono... Po to żyję... By pogrążyć świat w chaosie... na wieki.

Najgorsze jest to, że nie jestem w stanie oprzeć się pokusie. Jakiej? Zabijaniu. Kocham ten strach w oczach moich ofiar. Napawa mnie spokojem. Zimnym, obojętnym... odprężającym. Zacząłem, by przeżyć, robię to dla zabawy. Możesz nazywać mnie mordercą, psychopatą czy jak tam chcesz. Jestem, kim jestem. Nie zmienię tego. Nie jestem dość silny. Urodziłem się niewinny, jestem obryzgany krwią, umrę potępiony. Nie ma dla mnie ratunku. Pogodziłem się z tym. Mam już tylko jedno marzenie. Chcę, by o mnie pamiętano. Prawdziwym mnie. Tym, którego pokazałem tylko jednej osobie. Tej, która ocaliła moją duszę. Twojej matce. Nikt nie powinien po mnie płakać. Nawet ona. Nie zasłużyłem na to. Nigdy nie odpokutuję swoich win. Nie starczy mi życia. Mogę jedynie wierzyć. Wierzyć, że będziesz lepszy. Nie popełnij moich błędów. Jesteś wspaniałym ninja. Stań się najlepszym, jakim potrafisz. A co najważniejsze... zawsze słuchaj głosu serca. Ono wie więcej, niż sobie wyobrażasz. Jestem z ciebie dumny synu. Kocham się, Lloyd. Ochroń ninjago..."

To były ostatnie słowa Lorda Garmadona, władcy mroku, króla chaosu... i mojego ojca. Po moich policzkach pociekły łzy. Nie mogłem wydobyć głosu ani się poruszyć. Szumiało mi w uszach. Strach minął. Byłem pusty. Nie czułem nic. Powoli wstałem. Władca mroku zaśmiał się szyderczo.

-I co teraz zrobisz dzieciaku? Straciłeś ojca, Ninjago jest pod moją kontrolą, przyjaciele Cię opuścili; nie masz już nic.

Drgnąłem. Miał rację. Wszystko przepadło. Nic nie mogłem zrobić. To moja wina. Gdybym tylko... Nie. Nie prawda. Mój ojciec nie umrze na darmo. Nie pozwolę na to. Pomszczę go. Poruszałem się jak w transie. Spojrzałem na smokopodobną kreaturę. Uśmiechnąłem się.

-Ostatnie słowo?- spytałem cicho.

-Co?- Był zdezorientowany.

- Jak chcesz.

Ruszyłem na niego z obłędem w oczach. Ciąłem, strzelałem energią, uderzałem...wpadłem w wir ciosów. Nie wiem, ile to trwało. Wieczność? A może kilka sekund? Straciłem poczucie czasu. Przygotowywałem się właśnie do następnego uderzenia energii, kiedy czyjeś ciepłe ręce odciągnęły mnie. Wyrywałem się, wrzeszczałem. Chciałem dalej walczyć. Zemścić się za wszystko. Przemianę mojego ojca, wężonów, Ninjago... wszystko. Ktoś krzyczał. Nie słuchałem. Ten stwór zniszczył mi życie i nie tylko mnie. Zasłużył na najgorsze. Stanęła przede mną Nya. Chyba płakała. Zamachnęła się i zdzieliła mnie w policzek. Już otwierałem usta, by wrzasnąć kiedy... Przytuliła mnie. Ciepłym, siostrzanym gestem. Chciałem się wyrwać. Dokopać tej kreaturze, która zabiła tylu ludzi.

-Przestań... Już po wszystkim... Przestań...- chlipała.

Złość jakby się ulotniła. Ugięły się pode mną kolana. Upadłbym, gdyby mnie nie podtrzymała. Oboje opadliśmy na kolana. Oczy znów mi się zaszkliły. Nie próbowałem powstrzymywać łez. Szatynka gładziła moje włosy. Na platformę wbiegli ninja. Jay rzucił się na mnie z pięściami.

-Coś ty jej zrobił?!- wysyczał przez zęby, waląc mnie z całych sił.

Nie przeszkadzałem mu. W pewnym momencie chwyciłem jego pięści w locie.

-Opanuj się- powiedziałem beznamiętnym głosem.

Zrzuciłem oszołomionego ninja piorunów z siebie i stanąłem naprzeciw reszty zespołu.

Wyglądali na przerażonych i złych jednocześnie; z wyjątkiem Nyi. Była cała w czarnej krwi potwora. Kai zasłaniał siostrę własnym ciałem.

- Coś ty narobił?- rozległ się rozzłoszczony głos mistrza Wu.

-To, co musiałem!- wydarłem się.

Gniew powrócił. Zane i Cole wyciągnęli niepewnie broń. Moja mama spojrzała na mnie z przerażeniem. Zakryła usta dłonią. Nie mogłem znieść ich wzroku.

-Naprawdę?! Nic nie powiecie?!- Ich twarze wyrażały wszystko.- Świetnie. Odchodzę- oznajmiłem lodowato.

Ostatni raz popatrzyłem na swoje dzieło. Zmasakrowane cielsko niedoszłego władcy Mroku. Zagwizdałem i skoczyłem z budynku. Smok złapał mnie w locie. Nie próbowali mnie zatrzymać. Czułem wielką gulę w gardle i szpilę lodu w sercu. Zerwałem chustę z twarzy. Pozwoliłem, by wiatr ją porwał.

Zielony ninja umarł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mroczna wersja bez happy end'u. Taka w moim stylu xD

Krótkie opowiadania dla zabicia nudy |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz