Księżniczka

368 20 2
                                    

Księżniczka zna etykietę.

Księżniczka jest delikatna niczym kwiat.

Księżniczka jest dumna.

Księżniczkę ratuje rycerz w lśniącej zbroi.

Księżniczka zakochuje się w księciu od pierwszego wejrzenia.

Księżniczka wygląda idealnie w każdej sytuacji.

Księżniczka nosi piękne suknie i pantofelki.

Księżniczka tańczy na królewskich balach.

Księżniczka nie narzeka i potulnie czeka, aż uratuje ją przystojny młodzieniec i będą żyli razem długo i szczęśliwie.

Taa... Coś w ten deseń. A co jak się nie chce być księżniczką? Co jak woli się być rycerzem i walczyć ze smokami, bronić królestwa?
No właśnie, co wtedy? Są jakieś specjalne kursy?

Nie. Masz odegrać rolę bezbronnej niewiasty i dać się uratować księciu od siedmiu boleści nie robiąc absolutnie nic, by uporać się z problemem.

Wkurzające? Nawet bardzo.

Nazywam się Lizbeth i (fanfary proszę) jestem księżniczką. Mieszkam w kryształowym pałacu na szczycie szklanej góry i z utęsknieniem czekam na ratunek.

Kto wymyślił takie brednie? Nie mam bladego pojęcia.

Do wiadomości publicznej: góry nie są ze szkła. Tak naprawdę mieszkam w lesie. Ukrywam się. Przed kim? Wszystkimi. Nie przeszkadza mi to. Uczę się przetrwania i walki. A co uczy lepiej niż praktyka? Władam mieczem i strzelam z łuku. Czasem zakradam się do miasta, by posłuchać co dzieje się w królestwie. Tak na wszelki wypadek. A tak właściwie czemu nie mieszkam na zamku? Bo nie chcę. Brzmi dziecinnie, ale taka jest prawda. Uciekłam, ponieważ zabraniano mi ćwiczenia walki i bycia samodzielną, bo chciano, bym była wzorową damą, a ja nie miałam na to najmniejszej ochoty.

Był jeszcze jeden powód. Miałam zostać wydana za mąż. Za faceta, którego nawet nie widziałam. Fuj!

I tak oto skończyłam w szałasie. Ludzie na ulicy biorą mnie za jednego z bezdomnych dzieciaków, które czasem pojawiają się i znikają. Nie owijając w bawełnę: mają mnie w nosie. Mogę do woli włóczyć się wewnątrz murów miasta. Jedyny problem to straże. Gdyby ktoś mnie zobaczył mógłby mnie rozpoznać. I tak w skrócie wyglądało moje życie.

Zauważyliście czas przeszły? To dobrze. Wszystko zmieniło się wraz z listem gończym. Za kim? A co myśleliście? Za mną.

Wyglądało to mniej więcej tak: wchodzę sobie do miasteczka, rozglądam się, a tu zaczyna gonić mnie strażnik. A przecież nic nie zrobiłam. Zaczęłam uciekać. Śmignęłam między wozami, wbiegłam do jakiejś ślepej uliczki, po rynnie wspięłam się na dach i tyle mnie widział.

Wzięłam to za przypadek. Na ziemię wróciłam kilka przecznic dalej. Kontynuowałam przechadzkę. Nic nie działo się aż do południa. Byłam akurat na rynku. Opierałam się o ścianę i podrzucałam jabłko do góry. Za czwartym razem nie spadło. Za to opryskał mnie sok. Owoc został ustrzelony z kuszy z zabójczą precyzją. Rozejrzałam się. Jakiś strażnik celował we mnie. Nie poruszyłam się ani o milimetr. Wbiłam w niego wzrok. Wzdrygnął się opuszczając na sekundę grot. Wykorzystałam okazję i wmieszałam się w tłum.

Teraz zyskałam pewność, że to nie przypadek. Zakryłam część twarzy chustą i naciągnęłam kaptur. Sprawdziłam tablice ogłoszeń. Był tam. Dwieście tysięcy w zamian za złapanie mnie. Musiałam opuścić miasto. I to szybko.

Pomknęłam do murów. Przebiegłam przez bramę i dalej drogą. Dopiero w lesie zwolniłam. Zastanawiałam się co zrobić. Nie mogłam dać się złapać. Nie powinnam też wracać do szałasu. Więc gdzie? W nieznane.

Krótkie opowiadania dla zabicia nudy |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz