"Rozpętajmy prawdziwe piekło."

381 14 3
                                    

Nigdy nie zrozumiem ludzi. Są tacy krusi i delikatni. Przy każdym podmuchu wiatru mam wrażenie, że się połamią. W dodatku ich życie trwa potwornie krótko. To takie niepraktyczne. I jeszcze ta powłoka nazywana ciałem. Toż to chodzący worek mięsa. Czasami zastanawiam się, jak oni to znoszą. Tą ciągłą glutowatość i miękkość. Obrzydlistwo. A przy tym wszystkim nie biegają w kółko, wrzeszcząc ze strachu.

Na szczęście nie grozi mi tak straszliwy los, a wiem, co mówię. Mieszkam w Piekle. (Nie, to nie literówka. PIEKLE przez duże "P"). Chyba jeszcze się nie przedstawiłam.

Więc tak: Nazywam się Hels'a. Mam tysiąc sześćset lat. I jestem początkującą demonicą na pół etatu. W skrócie DPE (czyt. Ci, co mówią: "To twój szczęśliwy dzień! Dostałeś darmowy, wieczny pobyt w Piekle!"). Ogólnie moim zadaniem jest asystowanie przy poborze dusz przeprowadzanym przez bardziej doświadczone demony w świecie ludzi. Nie powiem, bywa całkiem zabawnie. Po prostu uwielbiam miny potępionych dusz, gdy odczyta się im regulamin. I żeby było jasne Piekło to nie wieczna kara lub więzienie o zaostrzonym rygorze bardziej przypomina hotel. Hotel z demoniczną obsługą rodem z horroru, ale jednak. Wycieczki do świata ludzi odbywają się w każdy piątek.

...

Na początku wszystko było normalne. Odeskortowałam kilka dusz, trochę postraszyłam śmiertelników... najzwyklejszy dzień w pracy. Na liście gości została tylko jedna osoba.

-Zajmij się tym- polecił starszy demon.

Skłoniłam się, a on zlał z cieniem i zniknął. Spojrzałam na wyświetlacz. Została mi godzina na wykonanie zadania. Niezwłocznie skierowałam się do domu "ofiary". Wielka rezydencja wyglądała ponuro, czyli dokładnie tak jak lubię. Wskoczyłam na parapet najwyższego okna. Było zamknięte. Przeszłam przez szybę. Na wielkim łożu z baldachimem spał starzec. Usiadłam na brzegu materaca. Wyciągnęłam wsysacz- małe urządzenie, przypominające latarkę wyciągające duszę. Po chwili było po wszystkim. Wyskoczyłam przez okno. Moja sylwetka zamigotała i rozpłynęła się w cień.

...

-Jak poszło?

-Świetnie.- Pocałowałam mojego chłopaka- Nic trudnego.

Nazywa się Lucyfer (to dość popularne imię wśród demonów) i jest diabelsko przystojny. Wyobraźcie sobie najprzystojniejszego faceta, jakiego widzieliście. Zapewniam, Lucuśowi nawet do pięt nie dorasta.

-Zastanawiałaś się kiedyś, jak tam jest?- wskazał w górę.

-W świecie ludzi? Ciągle tam chodzę.

-Nie, w niebie.- Spojrzałam na niego zaskoczona.

-Jesteśmy demonami. Nawet gdybyśmy chcieli, nigdy tam nie trafimy, więc zastanawianie się na tym nic nie da.- Wzruszyłam ramionami.

Westchnął. Mogłabym przysiąc, że bije się z myślami.

- Nie zrozum mnie źle- zaczął niepewnie.- Chciałbym być kiedyś w niebie...

-Żartujesz sobie?!- krzyknęłam.

-... z tobą.

Chciałam wrzeszczeć, że zwariował, ale to było takie... słodkie.

-Wyjdziesz za mnie?- zaniemówiłam.

Uklęknął na jedno kolano i wyciągnął drobną szkatułkę.

-Ja... ja... nie wiem co powiedzieć.- Łzy zaszkliły się w kącikach moich czerwonych oczu.- Tak. Chcę z tobą spędzić resztę wieczności.- Rzuciłam mu się na szyję.

Delikatnie wsunął pierścień ze srebrną czaszką na mój palec.

-Rozpętajmy prawdziwe piekło.- Uśmiechnął się upiornie.- Królowo.

-Z ust mi to wyjąłeś.- Cmoknęłam go w policzek.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chaos do kwadratu (jak nie sześcianu ;) ) , ale nie zmienia to faktu, że jestem zadowolona (najbardziej, z sceny oświadczyn).

Krótkie opowiadania dla zabicia nudy |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz