Szach i mat [Kuroshitsuji]

243 13 13
                                    

Zdarte gardło, spierzchnięte usta, przekrwione oczy, podarte ubrania. Stoi wysoka, czarna postać przed człowiekiem. Małym, nieistotnym, nudnym człowiekiem. Bije od niej mrok i strach. Emanują pogarda i odraza. Prycha i wbija pełen wyższości wzrok w umundurowanych ludzi wokół siebie. Cieszą się, ale również boją. Ich marzenia się spełniły. Kto ją wezwał? Mistrz ceremonii? Jeden z wyznawców? Nie... To żaden z nich. Więc kto? Rozgląda się. Patrzy na przerażoną, drobną osóbkę koło siebie. Tak! Znalazła. Oblizuje wargi.

- To ty mnie wezwałeś?- pyta.

Nastolatek kiwa głową. Ile może mieć lat? Czternaście?

- Chcesz zawrzeć kontrakt? Spełnię każde twe życzenie bez wyjątku. W zamian chce tylko jednego. Gdy osiągniesz swój cel, zabiorę twoją duszę. Co ty na to?

- Chcę- odpowiada twardo.

- Świetnie!- Demonica zaciera ręce.- By przypieczętować kontrakt, muszę umieścić jego symbol w wybranym przez ciebie miejscu. Im lepiej widocznym, tym większa moc- zaznacza.

- Chcę jak najwięcej siły- stwierdza dzieciak.

Istota oblizuje się. Macka ciemności wystrzeliwuje z palca dziewczyny, zatrzymując się tuż przed okiem chłopca.

- Nie...- mruczy do siebie.

Macka unosi się nieco wyżej. Na jasnym czole świeci pentagram. Identyczny ukazuje się na dłoni demonicy. Kontrakt zawarty. Człowiek cały drży. Istota ściąga długi, czarny płaszcz i nakrywa zziębnięte ramiona. Posyła mu szeroki uśmiech. Odwraca się do pozostałych. Jej twarz momentalnie się zmienia. Przybiera groźny i chłodny wyraz. Widać w oczach furię. Zgromadzeni odskakują jak oparzeni.

-Jakie są twoje rozkazy, paniczu?- pyta.

Człowiek podnosi głowę. Przydługie, zakurzone pasemka odsłaniają lodowate, szafirowe oczy.

- Zabij- rozkazuje.- Wszystkich.

Demonica uśmiecha się pod nosem. To właśnie chciała usłyszeć. Żołnierze i naukowcy uciekają w popłochu. Ona zeskakuje z podwyższenia. Ludzkie ciała padają jedno po drugim. Plusk krwi towarzyszy każdemu krokowi dziewczyny. Przystaje nad ostatnim ocalałym- mistrzem ceremonii. Mężczyzna kuli się na podłodze, mamrocząc pod nosem modlitwę. W dłoni kurczowo ściska krzyż. Gdy dzieli ich tylko kilka centymetrów, wyciąga go w stronę istoty. Ta przystaje.

- Paniczu?- Woli się upewnić.

- Zabij go! To rozkaz!- krzyczy chłopiec.

Dziewczyna postępuje krok w przód. Łapie mężczyznę za gardło. Ten próbuje zerwać stalowy uścisk. Bez skutku. Wkrótce pada martwy podobnie jak cała reszta. Zadowolona z efektu demonica patrzy przez ramię.

- Skończyłam, paniczu.- Uśmiecha się.

...

Rezydencję rozświetliły pojedyncze promienie słońca. Ich blask omiótł rozległe ogrody, pobliski las skąpał w złotej mgiełce. Przebił się też przez zasłony w eleganckiej sypialni. Pomieszczenie wypełnił zapach świeżomielonej kawy. Porcelanowa filiżanka napełniła się aromatycznym płynem. Razem z napojem na stoliczku nocnym postawiono śniadanie. Rumiane bułeczki z miękkim masłem. Do tego cienko pokrojona wędlina, ser i warzywa, a to wszystko poukładane w jadalne mozaiki cieszące oko najmniejszym szczegółem.

- Pora wstawać, paniczu.- Drobna ręka odsłoniła zasłonę.

- Jeszcze pięć minut...- mruknął chłopak, przewracając się na drugi bok.

- Ech...- westchnął kamerdyner, poprawiając czarne włosy.- Jeszcze herbata paniczowi wystygnie- stwierdził, nachylając się nad blondynem.

Dłoń w białej rękawiczce zatrzymała się tuż przed ramieniem, by po chwili delikatnie nim potrząsnąć.

Panicz niechętnie podniósł się do pozycji siedzącej, przeciągając się z głośnym ziewnięciem. Po głowie, w trakcie snu jakby przeszedł huragan, pozostawiając fryzurę w skrajnym nieporządku. Równo przycięta, gęsta grzywka sięgająca prawie do oczu zakrywała czoło. Służący podał filiżankę, z ostudzonym odrobinę już napojem, swemu panu. Srebrną tacę postawił na kolanach i zaoferował wyprasowaną gazetę. Zielonooki szlachcic wskazał gestem, by kamerdyner zaczął czytać.

- Kuba rozpruwacz ujęty! Pracownicy Scotland Yard zapewniają, że niebezpieczny zabójca został unieszkodliwiony...

- Nuudy...- stwierdził blondyn.- Nie obchodzą mnie przestępstwa. Jest może coś ciekawego?

Kamerdyner przewertował szybko gazetę i przepraszająco chrząknął.

- Obawiam się, że nic nie zadowoli panicza gu...

- Mylisz się- uciął ostro.

- Czyżby?- Sługa uniósł pytająco brew.- Wie, panicz, że nie mogę kłamać, a to oznacza...

- Cicho bądź.- Kamerdyner natychmiast zamilkł wyraźnie niezadowolony.

Poprawił czarną marynarkę, strząsając z niej niewidzialny pyłek. Obserwował, jak szlachcic je śniadanie, a gdy skończył się posilać, w milczeniu zebrał zastawę, gotów wyjść.

- Czekaj- wyrwało się blondynowi.

Zdziwiony czarnowłosy obejrzał się przez ramię na swego pana. Widząc zakłopotanie chłopca, przyjął pytający wyraz twarzy.

- Podejdź.- Postąpił wedle rozkazu, odstawiając tacę na stolik nocny.- Usiądź tu.- Bez sprzeciwu przysiadł na miejscu wskazanym bladym palcem.

Szlachcic przełknął ślinę. Kamerdyner skupił wzrok na szafirowych tęczówkach. Błyszczały jak dwie zorze polarne. Były piękne. Chłopak spóścił wzrok lekko się rumieniąc.

- Pocałuj mnie- wypowiedział cichą prośbę.

- Naprawdę tego chcesz?- upewnił się kamerdyner.

Blondyn skinął głową.

- Najbardziej na świecie- wyznał zmieszany.

Na twarzy szatyna wykwitł uśmiech. Ujął brodę szesnastolatka i pocałował go delikatnie. Odsunął się od człowieka z nienaturalnie czerwonymi oczami.

- I jak pierwszy pocałunek, paniczu? Udany, mimo że z mężczyzną?- zapytał odrobinę karcąco.

- Nie pleć bzdur- obruszył się chłopak.- Dobrze wiem, że jesteś dziewczyną. Sam kazałem ci udawać kamerdynera.

- W rzeczy samej- przyznała czerwonooka.

Wstała, podnosząc tacę. Podeszła z powrotem do drzwi. Kiedy je lekko uchyliła, odwróciła się jeszcze i z uśmiechem zapytała, czy smakowało. Blondyn poczerwieniał.

- Nie wyobrażaj sobie za wiele!- wrzasnął wściekły za wcześniejszą chwilę słabości.

- Gdzieżbym śmiał- odparła czarnowłosa. Kąciki jej ust odrobinę uniosły się ku górze.

- Demon- prychnął chłopak, zanim drzwi do końca zamknęły się za kamerdynerem.

I miał całkowitą rację.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Najpierw to miał być początek nowej książki, ale straciła wenę i po małych przeróbkach stworzyłam z tego shota.

Mam nadzieję, że dobrze wyszedł :)

Krótkie opowiadania dla zabicia nudy |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz