- Nie podoba mi się ona. - Mruknęłam do słuchawki telefonu siadając na ławce przed hotelem. - Jest taka... No wiesz.
- Jest zagrożeniem? Czy o to Ci chodzi? - Spytała Jessica a ja westchnęłam. - Nie... nie wiem. W sumie. Dobra, chce się z tym przespać. Zadzwonię jutro. Pa. - Rozłączyłam się i rozejrzałam wokół siebie. Było jakoś koło północy. Wstałam z ławki i ruszyłam w kierunku hotelowego baru, gdzie siedział Justin ze swoim znajomymi. Byłam zazdrosna na widok jego ucieszonej twarzy w towarzystwie Caitlin. Podeszłam do mężczyzny i położyłam dłoń na jego ramieniu, delikatnie ją zaciskając.
- Hej, skarbie. Nie sądzisz, że już wystarczy tego na dzisiaj? - spytałam po czym ziewnęłam ze zmęczenia. Justin spojrzał na mnie wzrokiem "No weź, nie widziałem ich tyle lat".
- Och, nie bądź taka sztywna. - Odezwała się dziewczyna a ja skierowałam mój wzrok na nią. Przysięgam, jakby mój wzrok mógł zabijać, już byście ją stąd zbierali. Zacisnęłam swoje małe piąstki i przymknęłam oczy, by nie dać się emocjom. Nie dam jakieś dziewczynie się sprowokować. To są wyjątkowe wakacje dla mnie jak i Justina, dlatego nikt i nic nie jest w stanie nam ich zepsuć.
- Jestem już zmęczona. - Powiedziałam całując chłopaka w policzek. - Pójdę się położyć spać. Ufam Ci, nie rób żadnych głupstw. - Powiedziałam, po czym pożegnałam się z Christianem i wróciłam do pokoju.
Olivia, Charlie... i milion dziewczyn których imion nie znam. A teraz jeszcze jakaś Caitlin. Głowa rozbolała mnie oś myślenia o moich poprzedniczkach. Spojrzałam na ekran telefonu i moim oczom ukazała się godzina druga po północy. Okej, zdecydowanie potrzebuję leków na bezsenność. Próbując zasnąć przekręcałam się z boku na bok. Nie wiem i nie rozumiem, dlaczego dzisiejszy dzień aż tak bardzo wpłynął na moje samopoczucie.
Około godziny trzeciej usłyszałam jak przekręca się klucz w zamku i moim oczom, ukazał się zataczający się po pomieszczeniu Justin. Westchnęłam i zaświeciłam lampkę, która stała na szafce nocnej.
- Justin... - Westchnęłam patrząc na chłopaka, który ledwo doczłapał się do łóżka.
- Prze...praszam. - Wyjąkał cicho pośród czkawki, która dopadła go zapewne z nadmiaru alkoholu. Blondyn położył się na miejscu obok mnie, a ja spojrzałam na niego z ogromnym politowaniem.
- Warto było? - Spytałam spoglądając na niego, lecz on tępo przyglądał się pustej przestrzeni na suficie. Pogładziłam jego policzek opuszkami palców, po czym położyłam głowę na jego ramieniu.
- Danielle... przepraszam. Nie powin...nien...em był tyle pic. - Wyszeptał łapiąc się za głowę.
- Juz dobrze. - Powiedziałam całując go w policzek. - Idź spać, porozmawiamy rano. Dobranoc.
Rano wstałam dość późno, ponieważ koło godzinny jedenastej. Gdy się przebudziłam odrazu zobaczyłam, ze na łóżku brakuje Justina. Chwyciłam swoje rzeczy, po czym ruszyłam wziąć szybki prysznic. Założyłam na siebie czarne szorty i szary tank-top. Na nogi wsunęłam czarne sandałki i wyszłam pokoju. Ruszyłam w kierunku restauracji, ponieważ byłam juz trochę głodna, gdy rozdzwonił się mój telefon.
- Halo? - Rzuciłam a w odpowiedzi usłyszałam głos mojego partnera. Nie wiedziałam, czy mam czuć złość, ze wyszedł z pokoju nic nie mówiąc, czy cieszyć się, że w ogóle zadzwonił.
- Przepraszam. - Wychrypiał do telefonu sekundę po moim odezwie.
CZYTASZ
Sober
FanfictionDruga część książki "White Bird". Przenosimy się o pięć lat do przodu, gdy bohaterowie mają już po prawie 23lata. Justin jest już sławnym na całym świecie piosenkarzem a Dhalia-Danielle wspina się po szczytach swojej wymarzonej kariery.