Ulica Pokątna #1

982 28 4
                                    

Dzisiaj jest 31 lipca czyli moje i Harry'ego urodziny. Nie przepadam za imprezami. Jak zawsze chciałam wstać o 10, ale mi się nie udało, wstałam o 6 . A dlaczego ? Przez sowę z listem dla mnie do Hogwartu. Gdy odebrałam list podziękowałam sowie i przeczytałam go. Po ogarnięciu się zeszłam na dół do kuchni, gdzie spotkałam Remusa robiącego naleśniki. Przywitałam się z nim.

[Ja] Dzień Dobry , Remus.- Powiedziałam

[Re-Remus] O już wstałaś? – kiwłam na tak – Dzień Dobry.

[Ja] Tak, obudziła mnie sowa z listem z Hogwartu.– odpowiedziałam

[Re] A no tak! Wszystkiego najlepszego, Lil! – Podał mi naleśniki i jakiś prezent.

[Ja] Dziękuję.

Po śniadaniu którego prawie wcale nie zjadłam poszłam do salonu z prezentem i go tam otworzyłam. Było to otwierane serduszko, a w nim po prawej stronie było zdjęcie rodziców, mnie i Harry'ego, a na lewej mnie, Syriusza i Remusa . Od razu je założyłam i pobiegłam do Chrzestnego podziękować. Znalazłam go u siebie.

[Ja] Dziękuję- Powiedziałam i się na niego rzuciłam. Też mnie przytulił.

[Re] Nie ma za co. Kiedy chcesz jechać na Pokątną? - zapytał

[Ja] Możemy dzisiaj. Po obiedzie.

[Re] Dobrze. – Poparł mój pomysł.

Wyszłam z jego pokoju i skierowałam swoje cztery litery do pokoju by coś naszkicować. Po około 3 godzinach było gotowe. Akurat Remus zawołał mnie na obiad. Zjadłam tylko trochę , Lunatyk nie był zadowolony. Jak zjadł polecieliśmy na Ulicę Pokątną kominkiem. Spodobał mi się taki transport. Ja poszłam po różdżkę i szatę, a Lunatyk po resztę. Mieliśmy się za godzinę spotkać pod Bankiem Gringotta. Jak wszystko kupiliśmy poszliśmy do domu. Była 18:30. Od razu poszłam się pakować i przy tym podśpiewując. Gdy się spakowałam była 23:42. * Późno jest, ale ja i tak idę latać* Przebrałam się w jakiś strój i poleciałam na miotle do lasu śpiewając. Wróciłam przed 2 w nocy. Od razu się wykompałam i poszłam spać . Tak mineły mi wakacje na lataniu na miotle, śpiewaniu, graniu na gitarze, rozmawianiu z Remusem i robieniem eliksirów w piwnicy. Lecz ten dzień tak z 2 tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego poszłam na pokątną na lody. Kogo tam zobaczyłam ? Oczywiście Harry'ego i Hagrida. * Oby mnie nie zobaczyli* pomyślałam. Czułam że po policzkach lecą mi łzy. Dlaczego? Z tęsknoty. Przebiegłam szybko obok nich. Zauważyłam że Hagrid się za mną obejrzał. Usłyszałam jak mój brat się go pyta czy coś się stało odpowiedział że nie. Szybko pobiegłam do kominka i do domu. Poszłam szybkim tempem do Remusa. Siedział w jadalni i coś jadł. Ja już płakałam.

[Re] Co się stało?! – zapytał zaniepokojony.

[Ja] Zobaczyłam.... Harry'ego.

Remus nic nie odpowiedział bo wiedział że to dla mnie smutne tylko mnie przytulił. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jak się uspokoiłam poszłam do pokoju. Siedziałam tam już do końca wakacji strasznie mało jadłam. A to przez to że tęskniłam za rodziną i cały czas patrzyłam na zdjęcia w naszyjniku. Jedno z uczuć wróciło- Tęsknota. Dałam radę do końca wakacji ale nie obeszło się bez czasami zapalenia papierosa. Remus dalej nie wie że mam anoreksje, ale chyba zaczyna się domyślać. Jest dziś ostatni dzień wakacji, Remus całymi dniami pracuje. Więc na Peron 9 i ¾ pójdę sama. No trudno. Na następny raz opowiem wam co się działo w pociągu, do jakiego domu trafiłam itp. Do zobaczenia!


                     **************************************************************

    Hejka 

Jest to pierwsza część mojej opowieści. Mam nadzieję że wam się spodoba jak i te następne. Do następnego! Cześć


Mój Drugi Świat | Fred Weasly [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz