1. Księżyc

1.5K 159 50
                                    

Usłyszałem jakiś hałas. Zaniepokojony zerwałem się cichutko z łóżka, aby nie przeszkadzać Astrid. Przeszedłem przez pomieszczenie, przeklinając cicho, gdy palcem uderzyłem o łóżko. Ruszyłem za źródłem dźwięków. Pokój naszego gościa. Chłopak stał przy oknie i mówił do siebie.

- Obudziłeś się?- było to raczej pytanie nie na miejscu, zważając, że stoję twarzą w twarz z białowłosym. Nie miał na sobie tej dziwnej niebieskiej bluzki, przez co mogłem dostrzec bandaże.

- Jakiś czas temu. Jak długo leżę, gdzie ja jestem... i kim ty jesteś?- zasypywał mnie pytaniami. W mroku mogłem dostrzec tylko jego nietypowe, niebieskie oczy, przepełnione lękiem.

- Spokojnie. Zacznijmy od początku: Nazywam się Czkawka, leżysz tak kilka dni... Chyba trzy- próbowałem przypomnieć sobie o co jeszcze pytał- Witamy, na Berk.

- A ty jesteś?- zagadnąłem po chwili, gdy chłopak z powrotem odwrócił się w stronę okna.

- Jack- odpowiedział lakonicznie.

- To Jack, jak się tam znalazłeś- chodziło mi o miejsce w którym, go znalazłem.

- Przelatywałem- parsknąłem śmiechem, a potem uświadomiłem sobie oczywistość.

- To gdzie twój smok?- zapewne byłem przerażony, a co jeśli niewinnemu zwierzęciu coś się stało?

- Mój-co?- nie zrozumiał mojego pytania, a jego głos wskazywał na nieźle zdziwionego, mimo to dalej patrzył na niebo.

- Nie ważne.- skoro on się nie martwi, to ja też nie powinienem.- Czemu się tak przyglądasz?- stanąłem obok niego, miliony gwiazd i wielki księżyc w pełni.

- Księżycowi. To może być dziwne, ale wydaje mi się, że do mnie mówi- policzki miał czerwone ze wstydu. Położyłem dłoń na jego ramieniu.

- Też nie raz do niego mówię. Jest w nim dziwna moc, ale to jest niezwykłe- obje się uśmiechnęliśmy.- Co ci mówi?

- Żebym wypłynął w rejs w towarzystwie chłopaka i smoka. A może to ja oszalałem? Skąd ja wytrzasnę smoka?!- popatrzył się na mnie.- Teraz to pewnie uważasz mnie idiotę...

- Nie no, co ty!- zaśmiałem się.

Nagle do pomieszczenia wkroczył zmęczony Szczerbek. Zielone oczy zaświeciły w mroku, a czarne łuski odbijały światło księżyca. Gość pisnął i zrobił krok do przodu. Pech chciał, że stał przy samym oknie. Nie zdążyłem zareagować, gdy Jack wypadł przez okno. Zacząłem się rozglądać, martwiąc się czy nic mu nie jest. W końcu byliśmy na piętrze. Lecz białowłosemu nic się nie stało- potrafił latać.

- Co to za bestia?!- wrzasnął.

- J-ja-kk-kk?!- wyjęknąłem, a chłopak usiadł w ramie okna.

- Normalnie, jestem Strażnikiem Marzeń. Ale lepiej nie rozpowiadaj tego..

- Dobrze, czytałem trochę o was, nikomu nie powiem. A ta "bestia" to Szczerbatek, mój smok- pogłaskałem smoczka po brodzie.

- TWÓJ smok?- wszedł z powrotem do środka. - Czyli nie oszalałem? Tak!

- Oszalałeś- oczy mu się zaświeciły.

- Towarzysz mi w podróży. Proszę.- wręcz błagał.

- Ja nie mogę, ale inni na pewno się zgodz- nie skończyłem bo w głowie usłyszałem "Towarzysz mu, jesteś mu potrzebny". Księżyc.- Dobra. Wypływamy po jutrze, a teraz spać.- niebieskooki się uśmiechnął, pogłaskał Szczerbatą Mordę i położył się do łóżka. Ja też wróciłem do siebie, dziwnie szczęśliwy. Dawno nic się nie działo, Przygodo witaj!


Pierwszy rozdział(po zacnym prologu Avatara XD) w wykonaniu Smoczka! Następny Avatar_11... Czekamy na motywujące komentarze i przepraszam, że tak krótko.

Zimny ogień/HijackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz