15. Parki

451 44 42
                                    

Nowy rozdział bedzie JUTRO popołudniu, jak wbijecie 20 komentarzy. Nie kłamiemy. Takie przeprosiny za nieobecność i podziękowanie za ponad tysiąc gwiazdek. Dziękujemy(za cierpliwość)!
###

Pagórek na jakim stali coraz bardzie zaczął być pochłaniany przez lawę. Merida spojrzała jeszcze raz na Roszpunkę. Nie zapomni jej tej bezmyślności, nie po tym, kiedy ona cały czas próbuje ją chronić z dziewczyna cały czas jest taka ufna. Zwłaszcza wobec grupy, gdzie wiedzą, że mają szpiega.

Znała magiczną moc włosów, więc jako pierwsza chwyciła gruby kosmyk i skoczyła w dół. Jednak za nim chociażby jej stopa dotknęła tafli lawy, wszystko wróciło na swoje miejsce. Wyglądało na to, że niebezpieczeństwo zniknęło, albo wcale nie miało miejsca. Merida dotknęła trawy ręką i podskoczyła w miejscu.

-Niewiarygodne, co ja... jak to się stało? - spytał Sączysmark.

-Coś jak koszmar senny tylko, że na jawie... Jakby wyspa znała nasze najskrytsze lęki ze snów - powiedziała bardziej do siebie dziewczyna kręcąc się wokoło, niby szukając tabliczki z odpowiedzią na jej pytania, albo następnego zagrożenia, które również nie istnieje.

Jacka wmurowało na słowa dziewczyny. Poczuł jakby sam wskoczył do rzeki lawy i czuł jak kropla potu spływa mu po plecach. "Da rade" powtarzał sobie, "pokona Mroka, już to kiedyś zrobił, znajdzie resztę strażników i wszystko będzie jak dawniej".

-Wyspa jest duża a my nie możemy czekać - zaczął Czkawka po chwili tonem jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło - trzeba przeczesać wyspę.

-Proponuję parami - skomentował Sączysmark obejmując Meridę ramieniem. Dziewczyna dwoma ruchami sprawiła, że chłopak leżał na ziemi. Wstał z naburmuszoną miną i odszedł kilka kroków - nie, to nie. Roszpunko, czy zechciałabyś...

Merida widząc jak chłopak ją olał spiorunowała go spojrzeniem i chwyciła za tył płaszcza.

-Biorę Smarka - warknęła. W oczach chłopaka widać było iskrę szczęścia z odniesionego sukcesu, ale i nutkę strachu przed Meridą.

-Zaklepuje Flynna! - podskoczyła Roszpunka łapiąc chłopaka za rękę.

Ostatnia para również była oczywista i nikt się nie zdziwił, że Jack już stał przy Czkawce.

-Świetnie, spotykamy się tutaj o zachodzie słońca - zaproponował Sączysmark, obierając swój kierunek i ruszając bez słowa, zostawiając za sobą Szkotkę.

Reszta spojrzała po sobie. Merida nadal zerkała niebezpiecznie na Roszpunkę i wcale nie starała się tego ukryć. Rozeszli się w ciszy każdy w swoją stronę. Czkawka spojrzał na Jacka nie mając pojęcia czy właściwie zna tego człowieka.

-No co, idziemy? - spytał marszcząc brwi.

Czkawka szybko kiwnął głową i ruszył w las.

***
- Hej! - wrzask rozniósł się po wyspie - Czekajcie!

Z pomiędzy krzaków wyszedł zdyszany Mieczyk, dziwiąc tym samym Roszpunkę i Flynna. Gdy ich oczy się zetknęły, ten uśmiechnął się do nich.

- Mogę do was dołączyć? - zapytał, po czym widząc pytający wzrok dziewczyny wyjaśnił. - Wódz zapomniał o mnie, musi być ostatnio bardzo zapracowany... Więc pomyślałem, że na własną rękę dołączę do któregoś wesołego duecika. Meridy się boję, a Czkawka mi ciągle wszystkiego zakazuje. Więc padło na was... to mogę?

- Oczywiście! - zachwyciła się blondynka chwytając jego dłoń. - Przecież nie możemy dopuścić, abyś dołączył do chłopaków i zepsuł im randkę.

- No właśnie też pomyślałem, że musiałbym iść ze Smarkiem, aby tamci mieli szanse na romans - Zaczęła iść z chłopakiem pod ramię, na co wcześniejszy partner dziewczyny prychnął.

Zostawiła go dla psychicznie chorego chłopaka. Czuł się tym bardziej oszukany, ze względu na to, że był milszy i dbał o nią bardziej, niż inni. Przynajmniej odkąd się poznali. Nawet nie naciskał, aby ta wyznała mu swoje mniej, lub bardziej mroczne tajemnice, jak to robił maszerujący obok dwudziestolatek. Nadal widział ją jak zbawicielkę od zła. Więc dlaczego teraz dziewczyna, będąca jego aniołem, bawiła się lepiej z tym głupkiem, niż z nim? Flynn pomyślał, że mógłby poudawać, że też się fascynuje dziwną relacją Strażnika i Jeźdźca. Może wtedy czułaby do niego to samo, co on do niej?

Nawet nie wiedział, kiedy się w niej zakochał, ale chciał jednego. Aby była jego. Dlatego zaczął się irytować, gdy tak przyjemnie jej się rozmawiało z blondynem. Może w tamtym momencie przekroczył pewną niewidzialną granicę, w końcu znali się niezwykle krótko, a Roszpunka była delikatna, niczym mieniąca się wszelkimi kolorami porcelana. Ale zrobił to. Przekroczył granice, wyrywając ją od chłopaka i chwytając w pasie. A kiedy ich oczy się spotkały i dziewczyna wzięła wdech, aby zadać pytanie, Julian Szczerbiec musnął jej usta. Smakowały malinami.

Mieczyk się szybko znudził. Fakt, cieszył się ze szczęścia przyjaciółki, ale ten pocałunek był tak zwyczajny! A może to on za bardzo przyzwyczaił się do migdolenia się Astrid z Czkawką i stracił ochotę do oglądania tak nudnych i oczywistych zachowań? Nie wiedział, ale kiedy chłopak zaczął się Punce nieudolnie tłumaczyć, Mieczyk, aż ziewnął. Ile to razy widział podobną scenę? Zero wybuchów, pościgów, wojen klonów. Krótko mówiąc, nuda. Już wolał pooglądać z ukrycia Meridę z Smarkiem czy shipowaną przez niego i Roszpunkę, parkę gejków. Te pierwszy duet bawił widokiem wiecznie cierpiącego Jorgennsona, a drugi Czkawką, który nadal wierzył, że kocha As, mimo że wszyscy znali prawdę i Jackiem, który był momentami tak nieprzewidywalny w swoich zalotach, jak by przez ponad siedemset lat był samotnym prawiczkiem.

Szybko przemyślał do której pary ma bliżej i ostatni raz rzuciwszy okiem na zarumienioną Roszpunkę i jąkającego się Flynna, po czym ruszył w stronę, rudowłosego potwora i głupiego mięśniaka. Przynajmniej będzie ciekawiej. Bijatyki zawsze były ciekawsze od oper mydlanych, choć w tym przypadku mdłego romansu.

Szedł powoli, wzrokiem wbitym w ziemię. Mimo że niewiele przeszedł, był obolały. W takich momentach zazdrościł smokom, które odpoczywały w punkcie zbornym. Liście szeleściły, ptaszki ćwierkały. Gałązki wraz z trawą uginały się pod jego ciężarem, wywołując co jakiś czas, przez co pogrążył się w myślach czy da radę w takich warunkach podłożowych zakraść się do nich. Doszedł do konkluzji, że jak będzie wystarczająco skupiony na zadaniu, to da radę bez siostry. Nagle poczuł mocne uderzenie z tyłu głowy, i upadł na ziemię rażony jego siłą. Przed oczami zobaczył czarne plami, spróbował się podnieść opierając się na rękach, jednak zanim mu się to udało ciężki but znowu przygwoździł jego brzuch do ziemi. Kaszlnął kilka razy i dotknął pulsującego miejsca na głowie, ręka natrafiła na coś wilgotnego. Zanim zobaczył barwę cieczy usłyszał kolejne szuranie o liście i odgłos kawałka grubego koja tnącego powietrze znowu w stronę jego czaszki.

Tym razem nie pamiętał już bólu.

###
Wybaczcie za czekanie. Jestem okropna. Dla tych którzy się ostali: wstawiy wam jeszcze dzisiaj 3 rozdziały. Zadowoleni i przebaczycie nam? Mam nadzieję, że tak. Mam nadzieję, że będą jakieś komentarze.

Buziaczki,
Smoczek i Avatar_11

Zimny ogień/HijackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz