8. Jajecznica

867 102 23
                                    


Jacka obudziło donośne chrapanie. Jeżeli istnieje takie przysłowie jak ,,Spać jak Wiking", albo ,,Chrapać jak Wiking" idealnie pasuje to do Czkawki. Odgłosy jakie wydawał tego poranka można było porównać do pomruków Szczerbatka. Jednak nie pamiętał żeby chłopak chrapał tak przez całą noc. Te odgłosy musiały być naturalną obroną jego organizmu przed słońcem wdzierającym się przez okno. Mimo tych dźwięków chłopak spał jak zabity.

Cicho, aby nie obudzić Czkawki wyszedł z kajuty. Zimna morska bryza gwałtownie uderzyła go w twarz, już miał zejść do kuchni kiedy przy bakburcie zobaczył Flynna opierającego się o drewnianą burtę i warującego się gdzieś głęboko w wodę.

Szybkim krokiem podszedł do niego i popchnął jego plecy, nie przejmował się, że przez "przypadek" mógłby wylecieć za burtę.

-A tobie co? - spytał agresywnie gdy mężczyzna odwrócił się w jego stronę podnosząc gardę - zdemaskują ciebie, zdemaskują mnie! I w ogóle po co tu jesteś? Mrokowi nie chce się fatygować po mnie samemu...

Jack gadał tak jeszcze długo jednak Flynn nawet go nie słuchał. Chłopak myślał, że on pracuje dla Mroka... dobre sobie! Ten stary gbur już dawno zaczął działać mu na nerwy! Miał dość łapania Strażników, Zając Wielkanocny zostawił mu niezłą bliznę na ramieniu.

-Nie pracuję już dla Mroka - odpowiedział z pokerową twarzą.

Jack zastygł z rękami w górze.

-Co - wykrztusił tylko - a ten wasz pakt... wiesz, że możesz przez umrz...

-Japa - Flynn szybko zakrył mu usta ręką - ty siedzisz cicho z moimi sprawami, ja siedzę cicho z twoimi. W twoją walkę z tym Czarnym kolesiem się już nie mieszam.

Jack szybko odepchnął jego rękę i rzucił podejrzliwie spojrzenie. Do póki ten ogr chciał współpracować mógł pójść na chwilowy układ. Jeżeli oczywiście nie kłamał tylko po to, żeby go zmylić.



-To co widzę jest niebieskie - powiedział Sączysmark

- Ocean - mrukną Mieczyk - To co widzę jest... słone

-Ocean... to co widzę jest wodą.

-Ocean - odpowiedział Mieczyk - to co widzę jest mokre.

-Ocean... o patrz Jack wstał - powiedział Sączysmark prostując się

-Ocean... yy, co? No, idzie do tego Flynna - Mieczyk pokazał ich palcem - ciekawe o czym gadają.

Sączysmark zmarszczył podejrzliwie brwi.

-Nie podoba mi się to...

-Co? - zdziwił się Mieczyk patrząc na swoją śniadaniową jajecznicę, czyżby chłopak nie był głodny - wiem, że mogła by być bardziej ścięta, ale...

-Nie to pacanie - uderzył go od tyłu w hełm - to całe nasze wycieczkowe przedszkole dla zagubionych wędrowców! Nie mamy tyle żarcia na nas wszystkich... i... i w ogóle ci cali Jack i Flynn niby się nie znają, ale zobacz jak sobie teraz gadają. Coś mi tu śmierdzi, jak dla mnie pod tym jest jakaś grubsza sprawa. No wiesz, od tak nie znajduje się jakichś chłopców w lesie!

-Czkawka powiedział, że możemy im ufać - stwierdził Mieczyk.

-Pewnie-prychnął chłopak - Czkawka nie ma o nich pojęcia,nie widzi tego, czego ja.

Mieczyk zaśmiał się sarkastycznie.

-Tak jak w tedy tego słonia na wyspie! Stary daj spokój i jedz tą kanapkę, albo ja to zrobię.

Sączysmark podniósł do ust kawałek chleba. On coś przeczuwa. Tym razem na serio i nie da się nikomu zmylić.

Nie ufał im.




Ele ele pozdrawiam Avatar

Zimny ogień/HijackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz