13. Upadek

616 73 16
                                    

Czkawka leciał w dół.

Nie potrafił odróżnić stron, szalejąca burza miotała nim we wszystkie strony. Skrzydła, które stworzył, tylko w niewielkim stopniu kontrolowały jego ruchy. Zaczynał się martwić. Metal przyciągał pioruny. Spadał i wiedział, że nikt mu nie pomoże.

Ciekawe ci zrobią, przemknęło mu przez myśl. Szczerbatek pewnie będzie go szukał, Sączysmark cieszył, a Astrid ze Śledzikiem płakała. Trudno wyobrazić sobie reakcję innych... szczególnie Jacka, jak on zareaguje? Będzie się martwi? A może odetchnie z ulgą? Sączysmark miał dobry powód, po śmierci wodza to on przejął by kontrolę nad Berk. Ale Jack?

Jack był inny, niż wszyscy których poznał... On zachowywał się inaczej, różnie, chaotycznie... nieprzewidywalnie, ale w jego oczach już dawno dostrzegł tą dziwną iskrę, która łączyła ich. Przyjaźń? Przywiązanie? Nie wiedział, ale był pewnien, że choćby dla niej nie chciał umrzeć. Dla Jacka.

Kolejne udrzenia pioryna zatrważająco blisko niego. Nie wiedział ile już leciał, ale był blisko. Widział ląd. Dolecenie do niego zajęło mu, krótką chwilę. Siła rozpędu sprawiła, że uderzył z całym impetem w ziemię. Przeturlawszy się kawałek, zemdlał.

Wszędzie było ciemno, pachniało krwią. Cisza powoli przemieniała się w szepty, a te w krzyki. Nie słyszał własnych myśli, ciało odmawiało posluszeństwa i bolało. Każda część piekła niemiłosiernie.

I nagle wszystko ucichło. Cisza robiła się niepokojąca, ale kiedy ujrzał parę złotych, bał się jak nigdy w życiu. Nie wiedział dlaczego, marzył by to się w końcu sķończyło. Gdzie był Szczerbatek? Gdzie Jack?

- Witaj - mężczyzna usmiechnął się, bo Czkawka dostrzegł jego białe, ostre kły. - Jestem Mrok, pan ciemności.

- To ciebie mamy zlikwidować - domyślił się chłopak.

- Tak - zgodził się i wyciągnął dłoń w stronę zielonookiego. - Ale czy powinniście? Ja daję dzieciom koszmary, które są potrzebne. Dzięki nim maluchy nie robią głupot w rzeczywistości, nie chodzą same do lasu, uważają na siebie. Pomagam im deceniać to co mają, a Jack chce mnie uwięzić. Pomyśl, jak by wyglądało. Świat bez strachu. Ile osob zginie, czy stanie się niepełnosprawnych.

- To brzmi, jak byś był wcieleniem dobra, a Jack tym złym - stwierdził, po czym dodał - Zresztą,ja się bałem smoków, a szczególnie Nocnej Furii, a teraz z tego słynę.

- Na tym polega strach, pcha ku działaniu - przerwał na chwilę, a ja w końcu chwytając jego dłoń podniosłem się. - Zresztą, Czkawko Haddocku, Jack ci nie mówi wszystkiego. Ma mnóstwo tajemnic.

Czkawka zawahał się. To co mówił było dobrymi argumentami i bardziej możliwymi niż Mroza. Chłopak zaczął się zastanawiać dlaczego mu ufał. Bo mu księżyc kazał? Teraz to wydawało mu się trochę dziecinne, że mu tak po prostu zaufał.

- A co z innymi Strażnikami? Więzisz ich - zauważył.

- Więże, bo chcą mnie zabić - wyjaśnił. Wyraz jego bladej twarzy wyrażał skruchę i ból. - Ja również chcę żyć, Czkawko Haddocku.

Pstryknął palcami, a Czkawka obudził się na plaży.

***

Smoki wylądowały na plaży, zmęczone, ale niezwykle z siebie dumne. Ich jeźdźcy zsiedli z nich i zaczęli spradzać, czy wszystko mają. Jack wylądował ostatni. Łzy zmieszały się z kroplami deszczu, ale wszyscy wiedzieli, że chłopak jest załamany.

- Co się stało? Gdzie jest Czkawka? - zapytała się Roszpunka, rozgladając się dookoła w poszukiwaniu przyjaciela.

- Siodło spadło - zaczął Jack z pustym spojrzeniem - Próbowałem go złapać, ale nie mogłem. Zniknął w burzy.

Roszpunka popłakała się, a Śledzik miał łzy w oczach

- To niemożliwe, żeby spadł - odezwał się Mieczyk. - Czkawka z nas wszystkich najlepiej manerwował w takich sytuacjach,a siodła robione, przez Pyskacza sa solidne. Co zrobiłeś Czkawce? - zapytał z jadem w głosie, już miał się na niego rzucić, ale Szczerbatek zasłonił go swoim ciałem. Było to równoznaczne z tym, że chłopak jest niewinny.

- Ale ktoś musiał poluzować siodło - zgodził się białowłosy.

- A może Merida - odezwał się nieśmiało Śledzik. Zwrócił się do dziewczyny - Znamy was krótko, ale to własnie ty, przygotowywałaś smoki i chciałaś wszystkimi rządzić.

- To może jeszcze Roszpunkę dorzuccie do podejrzeń - zakpiła dziewczyna.

- Oszalałaś - znowu odezwał sie bliźniak - przecież ona chce, żeby oni byli razem - zauważył chłopak.

- Ale za to Sączysmark dużo by zyskał na śmierci chłopaka - powiedział pewnie Jurek, mierząc chłopaka wzrokiem.

- A może to ty? - prychnął Jack, gotowy do ataku.

- Przecież mówiłem już,że z tym skończyłem - starał się obronić.

- Powinniśmy poszukać go - zaproponowała Roszpunka, ale Strażnik Zabawy zagłuszył ją.

- Z tym nikt nie kończy! - zdenerwował się. - Mogłem ci nie ufać! Co mnie podpuściło? Mogłem nakarmić tobą Szczerbatka już na początku podróży, ale nie. Czkawka tobie ufał to ja też postanowiłem. I co? Nie ma go!

- Co chcesz zrobić?! - zbulwersował się, podchodząc kilka kroków w stronę przeciwnika.

Jack już nie obchodziło to, że wszyscy poznją jego sekret i tak w końcu wierzą w niego,inaczej by go nie widzieli. Podniósł dłoń do góry, a wtedy odezwał się znajomy i tak przez niego uwielbiany głos.

- Nikt nikogo nie będzie rzucał Szczerbatkowi do jedzenia, gadzina musi się odchudzać.

Z pomiędzy drzew wyszedł Czkawka. Był poobojany i zmęczony, ale głos, jak zwykle, miał pewny.

- Czkawka! - ucieszył się Mróz i podbiegłwszy, przytulił chłopaka.

- Nie ma mnie chwilę i już chcecie się pozabijać - zaśmiał się, odwzajemniając uścisk. - Będziemy tutaj nocować.- zakomunikował, po czym podszedł przytulić swojego smoka. - Jutro czeka nas ciężki dzień.

Miał rację. Różne pułapki i niespodzianki przygotowane przez wyspę, szpieg w drużynie, tajemnice Jacka i jedno pytanie: Kto jest tym dobrym?

Drużyna idąc spać, również przeczuwała, że następne dni będą jeszcze gorsze od poprzednich.

###

No heja! Pamiętacie mnie? Bo ja was tak! Rozdziałów nie było, bo wena mi przygasła,a szkoła męczyła. No i oczywiście, mała aktywność w komentarzach, a mnie tak inspirują te wasze komentarze z teoriami i pełnymi nadziei wypowiedziami, z których się ciągle śmieję. A tak na poważnie, zawsze dają mi kopa do dalszego pisania, im dłuższe tym lepsze.

No nic, pamiętajcie, że wszystko co złe i niegodne na tym świecie to wina Avatar_11.

Teraz jej kolej, więc dajcie nam powód do pisania (jeśli jeszcze ktoś to czyta).

Przepraszam,
Smoczek

Ps. Teraz Avatar ^^. W końcu.

Zimny ogień/HijackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz