2. Wrogowie

1.3K 147 35
                                    

Następnego dnia Czkawka właśnie skończył oprowadzać Jacka po wyspie. Chłopak był bardzo sympatyczny, jednak kiedy wiking próbował dowiedzieć się więcej o jego przeszłości szybko zmieniał temat. Kiedy chłopcy wrócili do osady na swój cel obrali stołówkę, gdzie mogli w spokoju zjeść obiad.

-Czkawka!-chłopak odwrócił się gwałtownie gdy usłyszał swoje imię, gniewnym krokiem podeszła do nich Astrid- Zwariowałeś!? Mieczyk właśnie mi powiedział, że razem z Sączysmarkiem wyruszacie na jakąś powaloną podróż morską?

-No tak... ja, właśnie miałem ci powiedzieć-jąkał się.

Jack nie czuł się zbyt komfortowo przysłuchując się rosnącej kłótni. Uważał, że to trochę z jego winy.

-Zabierasz jego?-wycelowała palce w Jacka-skąd wiesz, że nie jest szpiegiem?

-Astrid- Czkawka wziął głęboki wdech- Jack powiedział mi że nie jest żadnym szpiegiem, po za tym będziemy płynęli jednym statkiem. Sami chłopcy, nie czuła byś się komfortowo jako jedyna dziewczyna na...

-I co z tego? Gdybym była szpiegiem też bym powiedziała, że nim nie jestem! To chyba logiczne!-była coraz bardziej zdenerwowana- Jesteś wodzem Berk, nie możesz od tak sobie przyprowadzać tu nieznajomych i wypływać na Odyn wie jak długo! Albo wiesz co?! Płyń sobie, mam cie gdzieś!

Czkawka wyciągnął w jej stronę rękę jednak Astrid odwróciła się na pięcie i szybko odeszła.

-Łał-wzdrygnął się kiedy poczuł mocne uderzenie w plecy- czyli zerwaliście? Najlepsza laska z Berk jest wolna?-Sączysmark stał tuż obok Czkawki.

-Spadaj-chłopak odepchnął go- Jack wyruszamy po zmroku, pomóż Mieczykowi załadować zapasy na statek-powiedział po czym po prostu odszedł.




Chłopcy właśnie wypływali z portu. Ich smoki krążyły powoli nad statkiem

-Mieczyk przeżuć to na sterburtę!-Czkawka wykrzykiwał rozkazy.

-Co?!

-Na lewo-przywalił sobie otwartą ręką w czoło- Zapowiada się długa podróż...



W tym samym czasie, między wysokimi drzewami przemykała się wysoka, zakapturzona postać. Biegła, zwinnie wymijając wszystkie powalone pnie i inne przeszkody. Zatrzymała się gwałtownie przy wejściu do jaskini. Wydawało się że w środku jest jeszcze ciemniej niż na zewnątrz.

-Panie-powiedział zdejmując z głowy kaptur i ukazując przystojną twarz z krótkimi brązowymi włosa.

Z cienia wyłonił się wysoki i blady mężczyzna-Mrok.

-I jak Flynn? Gdzie jest reszta Strażników?-spytał.

-Zostali tylko Zając, Ząbek i Frost-na dźwięk ostatniego imienia mięśnie Mroka napięły się a jego twarz mimowolnie przyjęła krzywy wyraz- Chłopak dołączył do grupy tubylców, nie zdążyłem do dobić po tym jak go zaatakowałeś. Ale to nic, znajdę go.

Czarny Pan cenił lojalność Flynna, chłopak może się jeszcze kiedyś przydać. A o nie spocznie do póki nie wymorduje wszystkich Strażników Marzeń.



Zimny ogień/HijackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz