Cukierek, albo psikus

593 71 12
                                    

Dodatek na Halloween. Nie rozdział.
###

Czkawka nie był przekonany co do przebrania. Skórzane spodnie i coś co zastąpiło koszulę jakoś przeszło, ale po co od razu metalowy napierśnik i takie same, wymalowane w jakieś dziwne wzory naramienniki? Nie mówiąc już o dziwnej masce i pluszowym, czarnym smoku. Jack, jego najlepszy przyjaciel mówił, że wygląda świetnie, ale ciężko mu było brać jego komplementy na poważnie, szczególnie, że sam wyglądał... osobliwie.

Brązowowłosy na dzisiejszy wieczór przefarbował się na biel i założył niebieskie soczewki, co w jakimś stopniu, według Czkawki, było niezwykle pomysłowe. Prócz tego założył niebieską bluzę i jeansy. Wszystko ozdobione śniegiem. I choć Haddock przekonywał Jacka, żeby tego nie robił, chłopak poszedł na boso.

Oczywiście szybko się obłowili. Smoczy treser i Jack Mróz świetnie się bawili. Może dlatego, że w duchu nadal byli dziećmi? A może dlatego, że uwielbiali swoje towarzystwo? Mimo to zielonooki myślami był daleko. Czkawka żałował, że nie ma z nimi Astrid, która nagle wyjechała do rodziny. Byli od niedawna parą i pragnął spędzać z nią każdą chwilę.

Białowłosy nagle się zatrzymał, a wzrok utkwił gdzieś przed sobą.

- Dalej nie idziemy- zdecydował i chwycił za przebranie przyjaciela, aby go pociągnąć za sobą.

Mimo to, Czkawka się nie zraził i szedł w zaparte do przodu.

- Nie wymyślaj, tam rozdają najwięcej cu- przerwał, kiedy zauważył całującą się parę.

I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby to nie była jego blondwłosa dziewczyna i Sączysmark Jorgenson. Zamarł. Przez chwilę nie był w stanie się ruszyć, oddychać, kiedy w końcu mu się udało, wręcz podbiegł do zakochanych. Złapał za ramię dziewczyny, a ta się odwróciła.

Świat chłopaka legł w gruzach. W jego stronę patrzyła para niebieskich jak morzę oczu. Oczu pełnych żalu, zaskoczenia i miłości. Tak znajomych mu oczu.

Nawet nie wiedział, kiedy Jack złapał go za dłoń i ruszył w przeciwnym kierunku. W oddali słyszał jej głos, pełen smutku, krzyczący, że go kocha. Ale kogo tak na prawdę kochała?

Jak przez mgłę pamiętał swój głos, krzyczący, że to już koniec. Za to nie pamiętał, jak znalazł się w domu i skąd koło niego tyle papierków. Automatycznie wziął kolejny cukiereczek. Wspominał As i jej uśmiech. Jej słowa. Czułe gesty.

Anioł okazał się demonem

- Cukierek, albo psikus- usłyszał.

Wzdrygnął się. Zapomniał, że obok niego jest zmartwiony Jack. Spojrzał w dół, na swoje dłonie w których trzymał reklamówkę ze wspólnymi słodkościami.

W głowie zakoełkowało nowe wspomnienie. Świeże, bo z rana. Astrid zadała to samo pytanie, a on wybrał drugą odpowiedź. I wtedy go pocałowała, tak jak tamtego.

Spojrzał się na towarzysza i wzięty przeczuciem powiedział:

- Psikus.

Na pewno nie spodziewał się lodowatych, ale zaskakująco przyjemnych ust chłopaka na swoich. I o dziwo spodobało mu się. Przyjemny dreszcz przeszedł jego ciało, a jego była nagle wydawała się odległą, nieważną już, przeszłością.

Nie czuł tego nigdy. Tych wspaniałych motylków, oszalałych myśli oraz mięśni dziwnie miękkich i zawodnych. Zakochał się? Chyba tak.

Ale jednego był pewien. To najlepsze Halloween jego życia.

###
Krótkie, nudne, ale jest. Taki prezencik na Halloween.
Zapraszam na moją inną "I jak tu przeżyć?". Powieść science-fiction. Lojalnie uprzedzam, że są tam drobne problemy z narratorem, ale w wolnej chwili poprawię. Chciałabym, żeby znaleźli się chętni, którzy wyrażą swoją szczerą opinię na temat fabuły i bohaterów.
Liczę na Was, od wdzięczcie mi się za ten rozdział. Plisss...

Buziaczki,
Smoczek
Ps. Poproszę o komentarze z opinią

Zimny ogień/HijackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz