Rozdział 32

3.7K 158 1
                                    

Po opowiedzeniu mojej historii Archer'owi poczułam, że wreszcie jakiś kamień spadł mi z serca, a jedyne czego miałam teraz prawo się obawiać to jego reakcja.

- Cieszę się, że odważyłaś się mi to powiedzieć. - mówi obejmując mnie ciaśniej swoimi ramionami, przez co tracę potrzebny tlen, ale jeszcze przez chwilę się tym nie przejmuję...chwilę.

- Archer, dusisz mnie! - mamroczę na co chłopak się śmieję, ale mnie puszcza.

- Chcesz już wracać ? - pyta, gdy przez kolejne parę minut zachwycamy się widokiem.

- A ile nas już nie ma ? - pytam, gdyż nie chciałabym jeszcze bardziej podpaść nauczycielom, więc wolę wrócić wcześniej niż oni.

Chłopak zerka na zegarek i widzę jak dyskretnie się uśmiecha.

- 2 godziny. 

Przytakuję i dopiero po chwili dociera do mnie co powiedział.

- Ile ?! - natychmiast zgarniam plecak z ziemi i zaczynam go zakładać, kiedy Archer podchodzi do mnie i wręcz wyrywa go z moich rąk, sama zakładając go na plecy.

- Spokojnie, Nate ma dać mi znać kiedy będą wracać. - mówi spokojnie ujmując moją dłoń w swoją i splatając nasze palce razem.

- Jesteś pewien? - zerkam na niego kątem oka,a kiedy przytakuję minimalnie się uspokajam.

                                                       .

- Chyba wystarczy nam przygód jak na jedno lato. - stwierdza Archer, kiedy kierujemy się ścieżką do naszego obozu.

- Chyba tak,ale....- nie dane mi jest dokończyć, gdy zostaje gwałtownie przyciśnięta do drzewa. - Co...?

Dłoń Archer'a ląduję na moich ustach,a on sam jeszcze bardziej przyciska się do mnie.

Przez chwilę stoimy w ciszy, kiedy niespodziewanie niedaleko nas daję się usłyszeć odgłosy śmiechów i rozmów. Patrzę z przerażeniem na chłopaka, który jedynie opiera swoje czoło o moje i zamyka oczy.

- Bądź cicho. - szepczę, wychylając się za drzewa i kiedy mam go już zapytać, czy droga wolna, słyszę:

- Archer'ze(nie wiem jak odmienia się to imię i nazwisko, więc sorki) Whitford'zie, widzimy cię! - prawie płaczę ze śmiechu, kiedy na policzkach mojego współlokatora pojawiają się ledwo widoczne rumieńce.

- Ciebie również, Damaris Worcester. - teraz to Archer patrzy na mnie ze śmiechem, a ja wychylam się za mojej obecnej kryjówki i widząc przed sobą uśmiechniętą panią Glimore, a za nią resztę grupy razem z panem Collins'em zwyczajnie im macham.

                                                      .

Później tego dnia, po dostaniu"reprymendy" od nauczycieli, którzy na szczęście potraktowali nas ulgowo i w miarę na luzie - wychodzę razem z Kaylą na naszą ostatnią wycieczkę po lesie, którym cieszyłam się przez parę poprzednich tygodni. Na nasze niezadowolenie dołączają do nas również chłopcy.

- A jak się znowu zgubicie ? - pyta Nate, opiekuńczą otaczając Kayle ramieniem w tali.

- My ? - pytam zaskoczona i równocześnie wkurzona, zerkając na Archer'a, który jakby gdyby nic nawiązuje rozmowę z Evan'em. - Raczej wy.

Na te słowa Archer'a odwraca się w moją stronę i wyzywającą unosi brew. - Dobra, skoro tak chcesz się bawić...

I gdy już wiem, że zaraz rozpęta się wojna do akcji wkracza Evan.

- Chodźmy nad jezioro.

Wszyscy jak na zawołanie spoglądamy na przyjaciela, który posyła nam cień uśmiechu i rusza przed siebie.

Dopiero po chwili uświadamiam sobie,dlaczego Evan wybrał to miejsce, więc od razu ruszam za nim.

Słyszę za sobą kroki, więc podejrzewam, że reszta również się zdecydowała.

                                                      .

Kiedy docieramy na miejsce czuję jak w moim gardle rośnie coraz większa gula. 

Przystaję przy miejscu,z którego rozciąga się piękny widok na resztę jeziora i właśnie wtedy uświadamiam sobie, że chciałabym pójść w jeszcze jedną miejsce, więc zerkam na Archer'a,a on wtedy również spogląda na mnie i wiem, że myśli o tym samym.

- Dlaczego chciałaś tu przyjść ? - pyta mnie chłopak, kiedy stoimy na TEJ skale i tak jak wtedy oboje spoglądamy w dół na odległość dzielącą nas od wody.

- Chciałam na dobre zapamiętać to miejsce, bo mogę do niego więcej nie wrócić. - po moich słowach zapada cisza, nie licząc odgłosu wodospadu.

Gdy spoglądam na chłopaka, widzę jak głęboko nad czymś myśli,a jego twarz przybrała ponury wygląd, dlatego pytam:

- No to co, skaczemy razem ?

Na mój głos Archera wybudza się jak z transu i posyła mi swój szelmowski uśmiech, pytając:

- Aż tak bardzo mnie pragniesz ?

Parskam śmiechem i kiwam głową.

- No to jedziemy, maleńka.

Na to przezwisko jeszcze bardziej się śmieję, ale podaję swoją dłoń chłopakowi i tak po raz ostatni robimy coś co będzie warte zapamiętania.

_________________________________________________________

Nie no pisząc końcówkę na serio się śmiałam, więc...:D ? No dobra, więc rozdział był w tamtym tygodniu, jest w tym i będzie w następnym,a to dlatego, że....EPILOG PRAGNĘ WSTAWIĆ W WIGILIĘ! - tak moja tajemnica wyszła na jaw.

Mam nadzieję, że ostatnie rozdziały spodobają się wam tak samo jak poprzednie,a nawet może bardziej ?

Buziaki i zobaczenia za tydzień :*





Desire✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz