- To są chyba jakieś żarty ? - pytam, patrząc na Archer'a z wytrzeszczonymi oczami.
- Nie. - odpowiada twardo i zerka na mnie przelotnie mrużąc oczy, by podkreślić swoją irytację do mojego powtarzania tego samego pytania.
A wyjaśniając to tak : Ja, Simon i Kayla zostaliśmy siłą zmuszeni do wsiąścia do auta, przez Archer'a, Nate i tak...nawet Evan'a, którzy wywieźli nas na most, który nie wiem skąd się tu wziął - oddalony jakiś 18 km od obozu i co było najgorsze w tym wszystkim ? - To, że przyjechaliśmy tam skoczyć na bungee. Taak..No to wracamy.
- Nie ma mowy, nie skoczę. - gorączkowo protestuje,będąc przerażona tym,że miałabym skoczyć w dół, będąc tak marnie podtrzymywana.
- To skoczymy razem. - warczy Archer przewracając oczami i odchodzi w stronę Jack'a i Luke'a, którzy zajmują się takiego typu skokami.
- Jeju, co on taki naburmuszony ? - pyta mnie Kayla, jedząc przy tym chipsy. Ja mam ochotę zwymiotować, a ona sobie normalnie je - o losie...
- Nie wiem. - mówię zniesmaczona odsuwając się jak najdalej od tych jej chipsów.
Przyjaciółka patrzy na mnie niezrozumiale i podsuwa mi paczkę pod nos.
- Chcesz...?
- Nie. - mówię gwałtownie, ale nagle do głowy wpada mi świetny pomysł. - Wiesz, może jednak skuszę się na jednego.
Kayla posyła mi uśmiech i podaję paczkę, więc korzystam z okazji i zabieram cało paczkę po czym z rozpędu wrzucam ją do wody.
- Ej ! Były dobre. - burczy Kayla, patrząc na mnie wzrokiem mordercy na co ja jedynie wzruszam ramionami.
- Dziewczyny ! - krzyczy Evan podbiegając do nas z szerokim uśmiechem na ustach.
Wzdycham i spoglądam na przyjaciela.
- O co chodzi...?
- Chciałem spytać, czy któraś z was zechce ze mną skoczyć ? - pyta.
Przez chwilę analizuję w głowie wszystkie "za" i "przeciw" i w końcu wzruszam ramionami i posyłam przyjacielowi krzywy uśmiech.
- Ja mogę.
Evan zerka na mnie i nagle jakby blednie.
- Emm...wiesz...- zaczyna niezręcznie drapać się po karku, a jego wzrok utkwiony jest w czymś albo raczej powinnam powiedzieć kimś. - Archer powiedział, że skaczesz z nim...
- Może tam sobie mówić, ale i tak nie mam zamiaru robić z nim czegokolwiek. - macham lekceważącą w stronę Archer'a i zakładam ręce pod piersi - dodając swojej osobie więcej powagi.
Kayla spogląda na mnie nadal naburmuszona, ale na mój komentarz jej idealnie ułożone w wąską kreskę usta, lekko drgają.
- Więc...? - patrzę wyczekującą na Evan'a, który wzdycha,ale przytakuję.
- Supi. - klaszczę i piszczę starając się na najbardziej piskliwy głos, czym dosłownie rozmieszam przyjaciół.
- Dobra to było niezłe. - przyznaję Kayla, próbując ukryć uśmiech.
- Dziękuję. - kłaniam się i szturcham przyjaciółkę biodrem.
- Uh...
*
*
*
- Rozmyśliłam się. - mówię do Evan'a, który stoi obok mnie i ocenia odległość jaka dzieli nas od ziemi, ale na moje słowa od razu odwraca głowę w moją stronę i wzdycha.
- Damaris, nie możesz już zmienić zdania. - tłumaczy spokojnie obejmując mnie opiekuńczo ramieniem.
- A-le ja nie dam rady. - chlipie, pozbywając się wszelkich zahamowań i wybucham płaczem.
- Chci... - przerywa nam donośny głos za moich pleców, który doskonale znam.
- Damaris, nie musi skakać.
Podnoszę wzrok na Archer'a, który staje obok nas i z twardą miną spogląda na Evan'a.
- Wielkie dzięki. - mówię i posyłam współlokatorowi uśmiech.
- Nie ma za co, kochanie, bo wiesz skoczysz ze mną. - informuję mnie z triumfalnym uśmiechem na twarzy, na co ponownie na moją twarz wstępuję przerażenie.
- No chyba żartujesz. - jęczę szukając wzrokiem przyjaciółki, która nagle gdzieś zniknęła, właśnie kiedy jest mi najbardziej potrzebna, bo jestem na straconej pozycji. - Uh...dobra.
Jeszcze przed chwilą płakałam, a teraz zgodziłam na coś co może być niesamowitym przeżyciem lub wspomnieniem, albo moją totalną porażką. - Jeden pies.
*
*
*
- Gotowi ? Trzy, dwa...- głos Luke'a zanika, kiedy wzbiera się we mnie dodatkowa panika i przerażona spoglądam na Archer'a.
- Będziesz mnie trzymał przez cały czas, prawda ? - pytam, biorąc głębokie wdechy.
- Przez cały czas i nawet dłużej. - wyszeptuję, kiedy liny nagle puszczają,a my spadamy w dół.
*
*
*
- To było boskie! - stwierdzam nadal lekko oszołomiona przytulając Kayle, która skoczyła z Nate'm parę minut przed nami, więc czekała na nas już na dole.
- Niesamowite! - dopowiada, również mocno mnie ściskając. - Tak już się pogodziłyśmy.
-Musimy wracać. - naszą dobra atmosferę przerywa Nate, który patrzy na nas z poważną miną.
- Co ? Czemu ? - pyta przyjaciółka, podchodząc bliżej swojego chłopaka.
- Dwa słowa.
- Rodzice.Przechlapane.
__________________________________________________________
Jestem! Kto się cieszy ---> Głosik na rozdział ;) Hehe, jakoś udało mi się napisać te TYLKO 740 słów - nie wiem jakim cudem, serio w poniedziałek napisałam jakieś 100,a później nagle puff i jest prawie 800.
Więc ten tydzień też nie będzie łatwy, ale na pewno lepszy od poprzedniego, więc rozdział standard powinien pojawić się w następną sobotę.
Buziaki i udanego weekendu :*
CZYTASZ
Desire✅
ChickLitDamaris wyjeżdża na obóz razem ze swoją przyjaciółką i planują tam spędzić najlepsze chwile w życiu, ale wszystko idzie w niepamięć, gdy z decyzji nauczyciela Damaris ma dzielić domek z Archer'em Whitford'em, który wszystkim pokazuję swoją obojętnoś...