Następnego dnia obudziło mnie uciążliwe pukanie do drzwi.
- Archer. - potrząsnęłam chłopakiem, który obrócił się w moją stronę z zaspanym wzrokiem.
- Co ? - spytał z charakterystyczną chrypką w głosie.
- Wstawaj, zaraz zbiórka. - wyjaśniłam, mozolnie wstając z łóżka i zgarniając przy okazji ciuchy. |załącznik|
Gdy wróciłam do pokoju zauważyłam, że chłopaka nie ma już w łóżku, ale za to z kuchni można było wyczuć aromatyczny zapach.
- Kto pukał ? - spytałam, siadając przy stole i nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego.
- Kayla, która po ciebie przyszła, ale gdy powiedziałem, że ja z tobą idę - obraziła się. - powiedział również zasiadając przy stole i kładąc na nim talerz z kanapkami.
- Jak miło. - przyznałam, uśmiechając się sztucznie.
Pod niosłam wzrok na chłopaka, który zaczął mi się intensywnie przyglądać.
- Co ? - spytałam, podnosząc się ze swojego miejsca i zanosząc talerz oraz szklankę do zlewu.
- Jesteś...hm - zaśmiał się i wyminął mnie w drzwiach. - Czekam przed domkiem. - dorzucił wychodząc na zewnątrz.
- That girl lives a few thoughts here
At the same time, the head reminds me
But he has the strength that few people doing
And when you need to know how to loudly say "no"
Are you sure
Do you already know it.
Gdy wyszłam na dwór zauważyłam Archer'a, który rozmawiał z Natem,a obok nich nerwowo krążącą Kayle.
- No nareszcie. - krzyknęła, gdy tylko mnie zauważyła i od razu ruszyła w moją stronę. - Wiesz co ja musiałam przeżyć ?!
- Spokojnie, opowiesz mi wszystko po zbiórce, dobrze ? - gdy przyjaciółka pokiwała głową, odetchnęłam z ulgą i rozejrzałam się dokoła. Większość osób pojawiła się już na dworze, ale nigdzie nie było widać pana Collins'a ani pani Glimore.
- Są w lesie i badają teren, po którym będziemy się dzisiaj poruszać. - powiedział do nas Nate, uśmiechając się przyjaźnie.
- My nie możemy się spóźniać, ale oni tak. - mruknęłam pod nosem Kayla.
20 minut później z lasu wyszli nauczyciele i objaśnili nam plan na dzisiaj, który wyglądał następującą : piesza wędrówka po lesie, obiad, czas wolny, zawody w chowanego, ognisko.
- Teraz podejdźcie do swoich par, bo to z nimi będziecie szli i pamiętajcie macie się nie rozdzielać ! - zakomunikował pan Collins, wychodząc na przód.
Z nieskrywaną niechęcią podeszłam do Archer'a, który stał swobodnie oparty o drzewo i dokładnie wszystkiemu się przyglądał, ale gdy tylko się zbliżyłam od razu obrócił się w moim kierunku i może to dziwne, ale ujrzałam w jego oczach ten podejrzany błysk.
Gdy chciałam się już odezwać, on bez słowa mnie ominął i ruszył ścieżką tuż za resztą.
Chcąc - nie chcąc, ruszyłam za nim, bo przecież nie możemy się rozdzielać.
Byliśmy już po pieszej wędrówce i obiedzie,a teraz szykowaliśmy się do zawodów z chowanego.
- Nie wiem, kto to wymyślił, ale musiał być idiotą. - przyznała Kayla która obrażona, że nadal nie mogła ze mną porozmawiać, stała obok mnie i z wyraźną krytykę spoglądała na wybory drużyn do gry.
- Wiesz, może być zabawnie. - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie jak na idiotkę. - No dobra, to trochę głupie, ale jesteśmy tu po to aby się bawić, więc róbmy to.
- Okej. - powiedziała zrezygnowana przyjaciółka.
-...Damaris Worcester. - usłyszałam swoje nazwisko, więc ruszyłam do drużyny niebieskich, która mnie wybrała, na szczęście Kayla również znalazła się w tej drużynie, a Archer i Nate w przeciwnej,a to oznacza tylko jedno...WOJNA.
Na początku mi i Kayli szło dobrze, ale gdy coraz więcej osób z naszej drużyny zaczęło odpadać, zaczęłyśmy się trochę stresować.
- Rozdzielamy się. Ja na prawo - ty na lewo. - zakomunikowała przyjaciółka i nawet nie czekając na moją odpowiedz, ruszyła w swoją stronę, więc z braku innego planu uczyniłam to samo, ale okazało się to być moim wielkim błędem, gdyż gdy tylko weszłam na ścieżkę po lewej stronie - wpadłam na Archer'a, obróciłam się za siebie i zauważyłam, że Kayla ma podobną sytuację tylko z Natem.
- Ja na prawo - ty na lewo. - przedrzeźniałam przyjaciółkę, spoglądając na rozbawionego tą sytuacją Archer'a.
- Z waszej drużny zostałyście tylko wy dwie, więc to będzie wręcz banalnie. - zaśmiał się i kiwnął głową na Nate, który ruszył na Kayle, a ja w tym samym czasie pobiegłam w głąb lasu, słysząc za sobą kroki mojego współlokatora.
Nie wiem, ile tak biegłam, ale w pewnym momencie otrzymałam SMS od Kayli z treścią ,że w grze zostaliśmy tylko ja i Archer - co dawało mi jeszcze większego kopa.
- Damaris ! - usłyszałam wołanie Archer'a parę kroków za mną, więc postanowiłam schować się za dość dużej wielkości drzewem. - Wiem, że tu jesteś.
Wychyliłam się delikatnie za drzewa, ale nigdzie nie dostrzegłam chłopaka,
- Tu jesteś. - usłyszałam jego cichy szept przy ucho, więc jak najszybciej złapałam go za ramię i...
- Wygrałam. - wyszeptałam.
..........................................................................................................
Hej :*
23:00, wyrobiłam się. Więc przechodząc do konkretów to rozdział ma 767 słów, a myślałam, że napiszę góra 400.
W następnym rozdziale przedstawię historię z ogniska i mogę już wam powiedzieć, że będzie mega słodko <333
CZYTASZ
Desire✅
أدب نسائيDamaris wyjeżdża na obóz razem ze swoją przyjaciółką i planują tam spędzić najlepsze chwile w życiu, ale wszystko idzie w niepamięć, gdy z decyzji nauczyciela Damaris ma dzielić domek z Archer'em Whitford'em, który wszystkim pokazuję swoją obojętnoś...