Too hot tea || larry

155 9 6
                                    

W PROCESIE EDYCJI

Ilość słów :

Ostrzeżenie : blow job ; przekleństwa

Opis: Harry jest popularnym modelem i aktorem, a Louis pracuje w kawiarni. Jedna rozlana filiżanka herbaty i cały świat zdaję się obrócić o 180 stopni.

12 grudnia

"Nie wiem czy wiązanie się z kimś takim jak on jest najlepszym pomysłem Boo."

"Liam wiem, że się o mnie martwisz..."

"Tak Lou, martwię się o ciebie, bo szczerze powiedziawszy nie wiesz nic o jego osobie, a z tego co słyszałem nie brzmi on jak ktoś warty twojego czasu."

"Liam możesz mi zaufać ten jeden raz? Ja wiem, wiem, że może się on wydawać... nie przyjazny na pierwszy rzut oka, ale kiedy spędzamy razem czas on naprawdę jest inny!"

"To nie o to chodzi czy tobie ufam czy nie! Wiesz, że wiem, że jesteś w stanie sam o siebie zadbać i ufam ci bezwzględnie. Problem w tym, że nie ufam jemu i nie chcę aby cię zranił."

"Liam..."

"Wiem, że i tak zrobisz to co chcesz, ale proszę uważaj, dobrze?"

"Przecież wiesz, że będę. Kocham cię"

"Eh... Ja ciebie też kocham Lou"

Wracając myślami do mojej rozmowy z Liam'em sprzed parunastu miesięcy nie mogłem powstrzymać się przed gorzkim uczuciem, że powinienem był wtedy posłuchać jego i nie rzucać się od razu na głęboką wodę, a wszystko zrobić powoli i przemyślanie. Mój przyjaciel w wielu sprawach miał rację, ale miałem w sobie przez cały czas nadzieję, że to był ten pierwszy raz kiedy się pomylił. Nadzieja umarła, tak jak i powoli robił to mój związek. Nie miałem od razu odwagi przyznać tego przed samym sobą, ale wiedziałem, że kiedyś muszę zmierzyć się z tym co przez ostatni rok stało się moim największym lękiem. Powinienem się wycofać, dać w końcu za wygraną i ukrócić swoje cierpienia.

Stojąc przed kawiarnią, w której wszystko się zaczęło nie mogłem uwierzyć, że naprawdę zamierzam to zrobić. Liam wcześniej pomógł mi się przygotować i podwiózł mnie na umówione miejsce, przy okazji pytając czy to na pewno dobry pomysł spotykać się tutaj. Teraz o tym myśląc był to naprawdę idiotyczny pomysł. Chyba lubiłem sprawiać sobie jeszcze więcej cierpienia niż potrzebnie. Wziąłem kilka ostatnich głębokich oddechów i ruszyłem do przodu, aby otworzyć drzwi. Wszedłem do środka. Rozejrzałem się. Siedział na samym końcu, rozglądając się jakby kogoś szukając. No tak, szukając mnie zapewne. Byłem spóźniony i wiedziałem o tym, ale potrzebowałem tych kilka ostatnich chwil, aby uspokoić swoje szybko bijące serce. Przyjrzałem się mu kiedy jeszcze mnie nie zobaczył i czułem jak coś ściska mnie w klatce piersiowej. Możliwe, że to ostatni raz kiedy go zobaczę. Na żywo, przynajmniej. Jestem pewniem, że spotkam go nie raz na okładce gazet, może w telewizji czy w radiu. "Do roboty Louis, dasz sobie radę." powiedziałem do siebie cicho pod nosem i ruszyłem w jego kierunku. Będąc pare kroku od naszego stolika, w końcu mnie zauważył i piękny uśmiech rozświetlił jego twarz. Nie wiedząc co innego zrobić uśmiechnąłem się do niego z powrotem wiedząc bardzo dobrze, że za parę sekund nie będzie nikomu do śmiechu.

12 grudnia. Dzień naszej drugiej rocznicy. Idealny dzień, aby złamać dwa serca. Prawda?

* * * * *

12 grudnia (dwa lata wcześniej)

Louis

Byłem spóźniony.

Christmas One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz