Sebastian
Budzę się rano, nie mogę już dłużej spać. Jest zdecydowanie za wcześnie, bo widzę jak słońce dopiero pnie się ku górze. Otwieram okno i siadam, jak to już w zwyczaju, na parapecie. Zaczynam swój papierosowy monolog. Nie patrzę na zegar, ale wnioskuję że minęła już około godzina. Słyszę jak otwiera się okno obok.
-I jak się trzymasz? - pyta sąsiadka.
Wzruszam tylko ramionami, nie patrzę nawet na nią.
-Okej... Jak coś to dzwoń - zniknęła w swoim pokoju.
Kończę ostatniego papierosa z paczki. Przeklinam cicho pod nosem. Czuję dalszą potrzebę palenia. Patrzę na zegar w telefonie. Ósma rano. Cholera, o tej godzinie sklepy są jeszcze zamknięte. Wzdycham ciężko i schodzę z parapetu. Zamykam okno. Biorę z szafki czystą bieliznę i idę do łazienki. Rozbieram się i wchodzę do kabiny prysznicowej. Pozwalam ciepłej wodzie spływać po moim ciele. Stoję tak w bezruchu. Chcę, żeby czas mi na czymś zleciał, a wolę już stać i grzać się pod wodą niż siedzieć i gapić się w ścianę. Stoję tam tak na oko pół godziny i wychodzę. Zakładam na siebie czyste ubranie i schodzę na dół zjeść jakieś śniadanie. Mój wybór standardowo pada na parówki. Rodziców nie ma w domu. Jestem tylko ja. Słyszę jak ktoś przekręca klucz w drzwiach. To Magda.
-Gosia już cię wygoniła? - pytam od razu.
-Nie. Jestem głodna, a nie chcę jej wyjadać rzeczy z i tak prawie pustej lodówki.
-No rozumiem.
-A ty jak się czujesz? - pyta lekko zmartwiona?
-Jak mam się czuć? Jak gówno.
-Nie martw się. Ja nie lepiej....
-I to tylko twoja wina. Niepotrzebnie się wściekasz o tą głupią Olke. Daj Kaśce szanse, wiem co mówię.
-A ty czemu nie możesz takich rad dawać sobie, co? - pyta lekko oburzona.
-Bo w moim przypadku ja już nie mam nic do roboty. Muszę jedynie czekać aż mu przejdzie. Wiem że odjebałem niezłą imbę, ale czasu już nie cofnę....
-Bo jesteś głupi i tyle.
-O, patrzcie! Mądra się odezwała!
-Mądrzejsza od ciebie.
-Mądrzejsza to ty będziesz, jak pogadasz z Kaśką. Szczerze. I nie będziesz nastawiona na kłótnie.
-Mhm... - mruczy lekko przygaszona.
-Mówię ci, zrób tak i będzie ok. Ja mam zawsze rację, jeśli chodzi o takie sprawy, pamiętasz?
-No tak, tak...
-Dobra. Ja idę do kiosku. Chcesz LM'y?
-Możesz mi kupić.
Siostra daje mi pieniądze. Kończę jeść i idę do korytarza. Zakładam na siebie buty i bluzę.
-Wrócę niedługo - mówię na odchodne i wychodzę.
Dziś w Przasnyszu jest wyjątkowo mało ludzi jak na tę porę. Co to, wszyscy się nagle pochorowali, czy jak? Albo po prostu wszyscy się boją... W tym mieście ostatnio dużo się dzieje. Kto nie musi to nie wychodzi z domu. Dochodzę powoli do kiosku i patrzę na wystawkę. Nachylam się nad małym okienkiem.
-Poproszę paczkę Devili i paczkę LM'ów niebieskich.
-To wszystko? - pyta sprzedawczyni.
-Tak, wszystko.
-29,40.
Szybko wyciągam pieniądze z kieszeni i wręczam kobiecie. Ona podaje mi pudełka z papierosami i resztę.
-Dziękuję - mówię i idę w stronę domu.
Otwieram paczkę z Devilami i wyciągam jednego. Od razu odpalam. W końcu. Czuję jak gorzko-słodki dym rozchodzi się po moim wnętrzu. Słyszę wycie syren. Znowu karetka? Odwracam się i widzę jak białe auto z dużą prędkością mija mnie i skręca w uliczkę nieopodal. Co tam się mogło stać? Toć tam jest jedynie pole. Przypominam sobie o cyklu. Cholera, to przecież dziś.... Idę szybko w tamtą stronę. Widzę fragment pola otoczony taśmą policyjną. Niebiescy są już na miejscu. Podchodzę jak najbliżej się da. Jest tam trochę ludzi, ale nie na tyle, żeby pchać się do tej taśmy.
-Biedni ci Wojtalowie. Jakieś fatum nad nimi ciąży - mówi jakaś pani z tłumu.
-A no biedni. Ciekawe czym sobie na to zasłużyli? - odpowiada jej jakiś mężczyzna.
Uciekam stamtąd jak najszybciej. Mija może 5 minut i już jestem w domu.
-Co tak długo? - pyta Magda.
-Kurwa... - rzucam jej papierosy na blat. - Oni znowu uderzyli. Żona Wojtali nie żyje. Karetka zabierała ciało z polany niedaleko.
-Pierdolisz.
-A wyglądał jakbym pierdolił?
-Dobra... Wieczorem jedziemy do Gośki.
-Pojedziemy jak mi załatwisz auto, siostra.
CZYTASZ
Crime Story
Teen FictionGrupa nastolatków przez czysty przypadek zostaje wplątana w akcje kryminalną. Czy uda im się wyjść z tego cało? Czy dowiedzą się, kto tak naprawdę pociąga za sznurki?