#2

20 2 0
                                    


Kasia

Ręcemi się trzęsą, zmieniam biegi 4, 5, licznik już wskazuje 110 km/h, widoczność mi się skraca i do tego ciemność nie pomaga. Na szybiepojawiają się krople deszczu.

-KASIA! KASIA! - dochodzi do mnie głuchy głos.

Czujejak ktoś mnie szarpie za ramię. Powraca mi świadomość, spoglądamw bok. Widzę Magdę i jej wystraszone oczy. Zwalniam, nie chce naszabić.

-Kasia.. - łamie jej się głos - co to było?
-Nie wiem, nie chcę wiedzieć - mówię roztrzęsiona.
-Dziewczyny, strefa szybko! - wtrąca Gośka.

Nicwięcej nie mówiąc jedziemy na strefę. Dojeżdżamy jako ostatnie. Na jednym z przystanków stoi już BMW i Honda. Parkuję naprzystanku na przeciwko i wysiadamy z samochodu. Pierwsze co słychaćto krzyk Wioli.

-JA PIERDOLE! KURWA MAĆ, LUDZIE JEZU! - dziewczyna krzyczy i chodziroztrzęsiona w tą i z powrotem.

Maciek próbuje ją uspokoić aleto nic nie daje. Nikt z nas się nie uspokoi. Podchodzimy do nich.

-CO TO BYŁO? - Gośka nie może już wstrzymać emocji.
-Nie.. nie wiem - Sebastian wtula się w swojego chłopaka.

Patrzymypo sobie, każdy się trzęsie. Nagle Maciek jedyny trzeźwo myślącyprzełamuje niezręczną ciszę.

-Tam kogoś zabito.
-NO CO TY KURWA NIE POWIESZ?! - Wiola od razu mu odpowiada.
-Ej, ej, ej uspokójmy się! Musimy coś zrobić, nie możemy tego takzostawić - próbuję przemówić Wioli do rozsądku.
-Ale co my możemy? Mamy szczęście że żyjemy, przecież ten ktoś mógłnas zabić! - Damian.
-Zadzwońmy na policję... - Magda wtrąca cichym głosem.
-I co im powiemy? Że w lesie chciano nas zabić? Jeszcze nas w towciągną. Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego, zostawmy to,zapomnijmy! - Gosia.
-Jak mamy o tym zapomnieć?! Byliśmy świadkami morderstwa, i prawiesami byśmy teraz tam leżeli! Kurwa... - Wiola
-SPOKOJNIE ! Nic nam nie jest tak? Gdybyśmy byli zagrożeniem jużdawno byśmy nie żyli. Czyli nic nam nie grozi, puścili nas. Gosiama rację, najlepiej się nie mieszać, dostaliśmy szanseskorzystajmy z niej. - Mówię i wyciągam LM'y bo widzę że Magdęnosi, a jak zapali będzie jej lepiej.

Reszta przytakuje i palaczewyciągają swoje fajki. Unosi się dym. Palą papierosa zapapierosem. Wiola z Magdą wsiadły do auta z powodu chłodu ideszczu. Stoimy tak około 30 minut, gdy Damian znów wraca do tematu.

-Ej, nie sorry nie dam rady o tym zapomnieć. Macie racje niemieszajmy się, ale chcę wiedzieć czy na prawdę to byłomorderstwo. Nie będę spał po nocach jeśli tam nie wrócę.
-Kochanie.. - jego chłopak się do niego przytula.
-Chcesz tam wrócić? - Maciek.
-Tak pojedźmy tam za jakieś 2-3 godziny, aby było już bezpiecznie.Myślę że do tego czasu już tam nikogo nie będzie. Przejdźmy sięi upewnijmy. Sprawdźmy.
-Szczerze, masz rację. Musimy się upewnić, przecież jestnadzieja że tam się nic nie stało. - Gosia.
-Jesteście porąbani! Ale się z wami zgadzam, ciekawość istrach... nie wiem wszytko.. to nie da nam spokoju - odpowiadam.

Po moichsłowach, uzgadniamy plan do końca. Po trzech godzinach marznięciai wypaleniu chyba z 3 paczek fajek wsiadamy znów do aut. Maciek iWiola jadą z Damianem i Sebastianem bo stwierdziliśmy żebezpieczniej jest w samochodzie i lepiej jeśli pojedziemy tylkodwoma autami. Ruszamy, jadę pierwsza. Boję się co tam zobaczymy,ale musimy to zrobić, upewnić się. Zajmuję to nam nieco dłużejponieważ jedziemy wolniej. Dojeżdżamy na miejsce, zostawiamy autaw tym samym miejscu i wychodzimy. Uznaliśmy że nie będziemyzaświecać latarek. Trzymamy się zwartą grupą, wszyscy bliskosiebie. Trzymam Magdę blisko za rękę. Idziemy w miejsce w którymostatnio byliśmy. Rozglądamy się i po upewnieniu idziemy w miejscez którego dobiegły strzały. Po ominięciu naprawdę grubych drzewi burzliwych krzaków dochodzimy w miejsce gdzie drzew nie ma. Niejest to wielki obszar. Maksymalnie 500 metrów na 500. Na środku stoidrewniana wieża. Podchodzimy bliżej i to co znajdujemy pod progami drabiny przerażanas śmiertelnie. Zakrwawiona czarna bandamka jest cała mokra oddeszczu.

-Japierdole.. Jeśli.. to.. to co jest na górze? - Wiola szepcze to cowszyscy mamy w myślach.

Crime StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz