* 4 lata po Avengers Key Of Eternity*
Gdziekolwiek przechodziła milkły wszelkie rozmowy, ludzie w wytwornych strojach zawieszali głos w pół słowa zbyt zaskoczeni i zainteresowani jej widokiem, by wykrztusić z siebie cokolwiek. Suknia do ziemi cicho szeleściła po eleganckiej posadzce, za jej plecami rozlegały się natychmiast szepty. Kilkakrotnie jej ucho ułowiło z gwaru słowo ,,suka". Opinia tych ludzi nie obchodziła jej jednak wcale, na moment przystanęła by wziąć z tacy kelnera kieliszek szampana. W tamtej chwili przydałoby jej się coś mocniejszego, ale nie miała zamiaru narzekać. Wychyliła naczynie od razu, a stukot szpilek za jej plecami, obwieścił przybycie kobiety, której Irina nie miała najmniejszej ochoty oglądać. Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z niską pomimo wysokich obcasów czarnowłosą kobietą o zielonych oczach.
- Kotorgo moi glaza mogut videt'. Irina! Eto bylo tak davno... ( kogo moje oczy widzą. Irina! Minęło tyle czasu...) - zaczęła
- Nedastatochno(stanowczo za mało) - oznajmiła rudowłosa
- Vy izmenilis' Irina. Vy ne vsegda predatel' (zmieniłaś się Irino. Nie zawsze byłaś zdrajczynią) - powiedziała ciemnowłosa ze smutkiem w oczach
- Mozhet. Dlya vas vsegda byla shlyukhoy, Katiusza. (Może. Za to ty zawsze byłaś dziwką, Katiusza.) - uśmiechnęła się rudowłosa, chłodne oczy drugiej z rosjanek zwęziły się w nieładnym grymasie, ale po kilku sekundach jej twarz rozpogodziła się i Katiusza zawołała do wysokiego mężczyzny w okolicach trzydziestki.
- Siergiej! Prikhodit Irina syuda irassakazhite nam, kak ne postarela s momenta yego semnadtsatogo dnya rozhdeniya. (Siergiej! Podejdź tu, a Irina powie nam w jaki sposób nie postarzała się wcale od dnia swoich siedemnastu urodzin) - mężczyzna podszedł do nich a Katiusza Adrieszkovna uśmiechnęła się zwycięsko. W kącikach jej oczu widać było zmarszczki
- Ya ne skazhu nichego(Nic wam nie powiem) - stwierdziła Irina zakładając ramię na ramię
- To yest', eto uzhe?(To już?) - zapytała Katiusza poprawiając swój kucyk i zieloną aksamitną suknię, Siergiej sięgnął pod klapę marynarki
- Tak - odpowiedziała Irina ze stoickim spokojem, opierając dłoń na biodrze. Siergiej, jak i kilku innych potężnych i zwalitych gości z kieszeni marynarki wyjęło pistolety, Petrovna tylko uśmiechnęła się. I wtedy się zaczęło.
***-***
- Włączysz radio? - zapytała pół żywa Irina chwiejąc się na fotelu drugiego pilota w kabinie niewielkiego śmiegłowca. Coulson znad sterów obdarzył ją chłodnym spojrzeniem
- Wiesz że jesteśmy kilka kilometrów nad ziemią? - zapytał
- A wiesz że T.A.R.C.Z.A. ma swoje dziwne sposoby? - odgarnęła z twarzy rude potargane kosmyki
Coulson zrezygnowany pokręcił głową i wcisnął kilka guzików, a po chwili w głośnikach zabrzmiały dźwięki jednego ze znanych staroci. Gdy Phil ni z tego ni z owego zaczął śmiewać z wokalistą Irina przewróciła oczami wiercąc się na fotelu. Po kilku minutach odezwał się prezenter z serwisem informacyjnym, poza zerwanymi liniami wysokiego napięcia w Teksasie nie było nic ciekawego, dopóki nie doszedł do ostatnich wydarzeń.
- Wiadomość z ostatniej chwili: masakra w Stalingradzie, nie żyje siedemnaście osób, sześćdziesiąt osiem jest rannych, w tym dwadzieścia w stanie krytycznym. Sprawcy nie znani.
- Serio? - Coulson na moment oderwał wzrok od gęstych chmur za szybą - Miało być mało poszkodowanych.
Irina wzruszyła ramionami.
- No i jest.
Phil przewrócił oczami.
- A co on na to? - zapytał
- On nie musi o wszystkim wiedzieć - odpowiedziała Irina
- To kiedy ślub? - spytał Coulson zerkając na pierścionek na lewej dłoni Iriny
- Dopiero za miesiąc - zaśmiała się rosjanka
- Ale przez miesiąc na jaw może wyjść jeszcze wiele tajemnic...
***-***
Huk wstrząsnął ziemią i efekty eksplozji dało się odczuć jeszcze kilka budynków dalej. Iron Man zrobił tak niewinną minę że bardziej się nie da, gdy towarzysze odwrócili się do niego z pretensjami wypisanymi na twarzy. No przecież to wcale nie on przesadził z siłą rażenia nowego laserowego promienia zamontowanego w zbroi!
- Jeżeli ci idioci z chińskiej mafii mieli jeszcze jakieś wątpliwości co do tego kto wtargnął im do siedziby głównej, to właśnie im się przedstawiliśmy! - stwierdziła niezadowolona Natasha, poprawiając pas z bronią na biodrach
Doniesienia o działalności chińskiej mafii w Nowym Jorku docierały do uszu Avenges i Fury'ego od dawna, jednak dopiero dzisiaj zdecydowali się na działanie, celem było ujęcie jak największej ilości członków organizacji, a także zabezpieczenie narkotyków, które przemycali. Jak na razie nic nie szło zgodnie z planem. Przetrząsnęli połowę budynku, a jak na razie nie spotkali nikogo, za to rozwalili, czyli Hulk który się wkurzył rozwalił, beczkę z łatwopalną substancją chemiczną.
Przeszli kilkanaście metrów, korytarz biurowca rozwidlił się, Natasha i Clint poszli sprawdzić prawą odnogę korytarza, a Bruce, Steve i Stark lewą. Hulk, Kapitan i Iron Man dotarli do przestronnego magazynu wypełnionego po brzegi białymi workami z jakąś dziwną substancją, nie dane im jednak było sprawdzić co to, ponieważ drogę zastąpiło im pięciu potężnie zbudowanych mężczyzn, z których każdy miał naładowany karabin. I wtedy właśnie cały budynek stanął w płomieniach...
***-***
Zaspana Irina ziewnęła, po czym odłożyła plik dokumentów do segregatora, po czym odstawiła go na stojący przy oknie regał, w międzyczasie zerknęła na panoramę Manhatanu i zamarła.
Jeden z eleganckich wysokich biurowców płonął, co groziło także pożarem sąsiednich budynków. Dziewczyna szybko, na tyle na ile pozwalał jej kompletny kac, wybrała numer Natashy i zadzwoniła, zdziwiła się słysząc głos Clinta, a jakby w tle słychać było trzask płomieni, no oczywiście. Ziewnęła ponownie.
- Co zepsuliście tym razem?
***-***
Natasha ledwo stała na nogach i stawała się corazbardziej blada, Clint unieszkodliwiał coraz to nowych przeciwników, jednakCzarna Wdowa chyba nie zamierzała mu pomóc bo wyglądała jakby zaraz miałazemdleć. Barton doszedł do wniosku, że nawdychała się jakiś szkodliwych oparówtego świństwa co je Bruce wywalił z beczki, ale musiał teraz skupić sięna przeciwnikach. Strzały mu się kończyły, a to oznaczało że zostały mu tylkote wybuchowe. To był bardzo zły pomysł, ale lepszych nie miał. Odpalił jeden ztakich pocisków wystrzelił i mógł sobie oglądać bardzo ładny pożar...