Irina uważnie przyjrzała się panoramie Nowego Yorku, w ruinie leżało kilka budynków, głównie z okolic Manhattanu. Ruda pokręciła głową w zamyśleniu.
- Na chwilę was samych zostawić nie można - stwierdziła odwracając się do pozostałych osób, Natasha właśnie piorunowała wzrokiem swoją pierworodną, która odpowiadała równie wkurzonym spojrzeniem
W tej właśnie chwili klucz zazgrzytał w zamku i drzwi otworzyły się, a do środka wszedł Clint, wyglądający tak jakby właśnie wrócił z misji. Pierwszym co zrobił było odłożenie łuku i strzał na specjalną półkę przy drzwiach, została ona zamontowana zaraz po pięćdziesiątej kłótni z Natashą o to gdzie on zostawia broń.
- Cześć, Nat - przywitał Czarną Wdowę - Jak w szkole, Ana? Irina znowu musiała wyciągać cię z aresztu? - zapytał się córki, dopiero po chwili po zwężających się zielonych oczach Romanoff zorientował się, że właśnie powiedział coś o czym dotychczas matka blondynki nie miała pojęcia - A tak właściwie... - zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś - od kiedy, ty Irina, nie leżysz w szpitalu?
Anastasia spojrzała na zegarek na przegubie lewej ręki.
- Tak gdzieś od pięciu minut - powiedziała, po czym czując nadchodzącą awanturę oznajmiła - To może ja posprzątam w pokoju...
***-***
- Że co? - twarz Iriny była blada jak papier, a ciemnoniebieskie oczy miotały groźne iskry, Fury chcąc nie chcąc powtórzył
- Sharon Carter wraz z tajnymi planami T.A.R.C.Z.y dołączyła do Ragnaroka i resztek Hydry.
- Vykorchevali suki vorsa, ad(ros. powyrywam suce kłaki, do cholery) - oznajmiła Petrovna, na twarz Natashy wypłynął delikatny uśmiech na tą perspektywę
- Tracimy ludzi - stwierdził Nick Fury, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji - Coulson powiedz Irinie - skinął głową agentowi, sam siadając
Phil najpierw rozejrzał się po wszystkich obecnych, nie było ich wielu. Natasha Romanoff w zaawansowanej ciąży, Clint Barton, Irina Petrovna z niezadowoloną miną, wciąż w nordyckiej sukni, Vanda Maximoff, Vision oraz Maria Hill i kilku innych z agentów T.A.R.C.Z.y. Thor miał zbyt wiele problemów w Asgardzie, by pojawić się, Starka kto tam wiedział, a Bruce Banner ponownie strzelał focha nie mogąc patrzeć na Clinta i Natashę. Reszta zaś z Avengers rozrzucona po całym świecie nie miała możliwości by przybyć, ponieważ już od trzech miesięcy nie kursowały samoloty, czy statki mogące przewozić pasażerów na tak duże odległości. Nawet krótki lot helikopterem niósł ze sobą ogromne ryzyko.
- Tajne plany niektórych z arcytajnych broni jakimi dysponowaliśmy dostały się w ręce wroga, agentka Carter wraz z kilkoma z naszych agentów dołączyła także do armii nieprzyjaciela i raczej nic dobrego z tego nie wyniknie. - Coulson pokręcił głową po czym dodał jeszcze - zresztą oni mają w swoich szeregach Kapitana Amerykę.
Irina zbladła, ale nic nie powiedziała, zaciskając tylko palce na tkaninie sukni. Natasha pogładziła dłoń przyjaciółki, ale i to nie pomogło.
- Co zatem robimy? - zapytała Czarna Wdowa Fury'ego chcąc odwrócić uwagę wszystkich od Petrovnej, za co dziewczyna była jej ogromnie wdzięczna.
- Wprowadziliśmy już stan wyjątkowy, sejsmolodzy uważnie obserwują swoje aparaty by w porę ostrzec nas o kolejnych trzęsieniach ziemi, a reszta niech czeka w stanie gotowości i najlepiej - tu popatrzył niektórym prosto w oczy - nie dajcie im się zabić przed finalną bitwą...
***-***
Irina Nadina Petrovna popatrzyła na swoje dziwnie puste mieszkanie. Od samego progu przywitał ją ocean wody na podłodze, jednak stwierdziła, że nie będzie bawić się w uszczelnianie, czy naprawę rur w łazience. Po prostu nie miała na to, zresztą jak zawsze, ochoty. Poszła do sypialni, ostrożnie omijając po drodze ogromną kałużę i starając się nie potknąć na schodach o suknię. W pokoju z wściekłością zdjęła cienką szmatkę, nie zwracając uwagi na rozdarty szew. Podeszła do szafy i szybko wciągnęła na siebie jeansy i zwykły biały podkoszulek, na który założyła swoją ukochaną czarną skórzaną kurtkę. Zamiast zaś sandałów, jakie musiała nosić w Nornlandzie ubrała wreszcie po długiej przerwie szpilki. Do sporej podróżnej torby włożyła kilka kompletów ubrań, w tym kurzący się od dawna u niej w szafie mundur T.A.R.C.Z.y. Wzięła też kilka rzeczy z łazienki, a także swój telefon i kilka teczek z bardzo ważnymi papierami z gabinetu. Po tym mogła wyjść z mieszkania, do którego nie była pewna czy jeszcze wróci. Zresztą nie była wcale pewna czy prosto po powrocie z bitwy będzie jej się chciało wycierać podłogę.
Na dziwnie opustoszałej ulicy wyjęła telefon i kierując się w stronę Manhattanu wybrała jeden z numerów.
- Fury, to gdzie ten elf światła?
***-***
Już po piętnastu minutach od przekroczenia progu mieszkania, Fury był pewien że przyjście na obiad do Clinta i Natashy na obiad było błędem. Sam posiłek był w miarę zjadliwy, ale towarzystwo przy stole już zdecydowanie nie.. Natashę mógł jeszcze zrozumieć, biorąc poprawkę nas jej odmienny stan, ale nerwowość Bartona i bezczelność Anastasii zdecydowanie działały mu na nerwy. W chwili, w której był pewien, iż dłużej już nie wytrzyma, zadzwonił jego telefon. Z ulga wyjął aparat i odebrał połączenie przychodzące od Marii Hill.
- Co się stało? - zapytał szybko, nie tracąc czasu na zbędne grzecznościowe formułki
- Szefie - w tle słychać było dziwne dźwięki, które Nick mógł zdiagnozować jako strzały - Triada znowu zaatakowała.
No wspaniale, tylko chińskiej mafii mu tu do szczęścia brakowało. Z zamyślenia wyrwał go głos Natashy.
- Gdzie do cholery jest Anastasia?