Rozdział 5

47 9 0
                                    

Impreza trwała w najlepsze.  Wiele osób zjawiło się na biesiadzie u Odyna. Einherjarzy byli już porządnie wstawieni  i nie zwracali szczególnie uwagi na to czym rzucają, ani w kogo dlatego też jakaś część z nich była przebita jakąś bronią i wojownicy dziwili się jedynie  wystającym z czoła, czy innej części ciała, toporom, tasakom, mieczom, strzałom i wielu innym śmiercionośnym narzędziom. Wanowie z asami rozpoczęli nową kłótnię co już zwiastowało kolejną wojnę pomiędzy nimi. Biedne walkirie latały w tą i z powrotem napełniając naczynia gości i omijając groźne latające obiekty. Niektórzy z bogów jeszcze trzeźwie myśleli, ale tej nielicznej grupy, na pewno nie można było zaliczać Tyra który po raz jedenasty próbował podać swoją odgryzioną rękę po czym zdziwiony zauważał jej brak. Thor z grupą przyjaciół świętowali wygraną bitwę w Wanahaimie, a Odyn przyglądał się wszystkiemu z zadowoleniem, rozmawiając z Freyem na temat koźliny, która piekła się na olbrzymim ruszcie.

Irina zasiadała obok Jane, która pilnowała swego synka, jednak rosjanka nie mogła się oprzeć wrażeniu, iż na tego wielkiego grilla zaproszono ją tylko i wyłącznie po to by nie podkablowała Nornom skandalicznego zachowania Odyna. Jej długa zielona suknia wyszywana była srebrnymi listkami, dekolt kończył się centymetr pod obojczykiem, jednak całkowicie rekompensowały to odsłonięte plecy i ramiona. Prowadziła konwersację z Jane, która opowiadała jej o życiu w Asgardzie, a równocześnie Iri starała się nie poruszyć tematu nieszczęsnego dzisiejszego ślubu, którego w gruncie rzeczy nie było. I tak, Anastasia zjadła tort...

Uwagę wszystkich, którzy nie byli pijani, przykuł Odyn wreszcie zmierzający w stronę rusztu z mięsem. Poza koźliną piekła się tam zwyczajna kiełbasa, a także kaszanka i befsztyki. Nagle pożądnie huknęło, dwa kruki Wszechojca zakrakały zaniepokojone siadając na jego ramionach. Oko Odyna rozszerzyło się ze zdziwienia i po chwili zamknęło gdy w nie uderzyła koźlina.

Einherjarzy, wanowie i asowie musieli odeprzeć zmasowany atak produktów mięsnych, które zaczęły latać jak walkirie po całej Sali Biesiadnej.

Odyn podniósł się z ziemi, a słychać go było w całym Asgardzie gdy oznajmił.

- Oto nastał początek końca - stwierdził obserwując zawartość grilla fruwającą po pomieszczeniu

- Czyli? - Fandrallowi odpieranie zmasowanego ataku salcesonu przychodziło z trudem, ale zadawanie głupich pytań już nie

- Oto rozpoczął się Ragnarok...

***-***

Irina usiadła przy blacie w mieszkaniu Nat i Clinta, nie wróciła do siebie, tylko pojechała do przyjaciół. Nie chciała być sama. W drzwiach kuchni stanęła Natasha w luźnych spodniach i za dużej koszulce Clinta. O drugiej ciąży przyjaciółki Iri dowiedziała się pierwsza, tuż po pobycie Nat w szpitalu po akcji z mafią chińską.

Czarna Wdowa popatrzyła na Petrovną i zmrużyła oczy widząc szklankę z przezroczystym płynem w dłoni dziewczyny.

- Pamiętasz zasadę? - zapytała siadając obok i sięgając po szklankę. Irina westchnęła ale nalała jej wódki.

W chwili gdy miały się napić do kuchni wszedł Clint. Szybko objął wzrokiem całą sytuację i podszedł do już-nie-Romanoff.

- Nat! Co ty robisz?! Przecież nie możesz! - oznajmił wyrywając jej szklankę, po czym wypił alkohol - ale ja tak...

***-***

Central Park był jednym z ulubionych miejsc Anastasii w Nowym Jorku. O tej porze nie było tu zbyt wielu przechodniów co sprawiało że miejsce to podobało jej się jeszcze bardziej. Zawsze widziała, kto ma broń i komu dokopać.

Na najbliższej ławce siedziała osoba, która nie pasowała do otoczenia.

- Znów się spotykamy, jeleń - stwierdziła stając przed nim, spojrzał na nią kpiąco

- Znów to ty jesteś nudna, śmiertelniczko

- A ty ponownie jesteś idiotą i pokonałabym cię w minutę - oznajmiła opierając dłonie na biodrach

- Zakład?

***-***

Odstawienie pijanego Clinta na kanapę w salonie było piekielnie trudnym zadaniem, zwłaszcza że Natasha nie powinna się przemęczać ani dźwigać. W końcu jednak udało jej się i Hawkeye zasnął na kanapie. Pokręciła zrezygnowana głową, Barton miał strasznie słabą głowę po trzech butelkach ledwo trzymał się na nogach podczas, gdy po Irinie nie widać było żadnego efektu ubocznego alkoholu.

Nat opadła na fotel, w kuchni Iri miała odwiedzić Nornland na chwilę, a Czarna Wdowa nie lubiła patrzeć na pusty wzrok przyjaciółki; podczas gdy ona była w innym świecie. Nagle usłyszała huk, a raczej nie była to Ana z góry testująca nową bombę.

Szybko weszła do kuchni i zobaczyła nieprzytomną Irinę leżącą na podłodze, z zamkniętymi oczami, co było dziwne. A w drzwiach stał Steve...

***-***

Tony nie mógł uwierzyć że nie został zaproszony na największą w historii światan a nawet dziewięciu światów imprezę.

- Jak to było? Tęczowy most do mnie? Nie. Może Asgard przybądź? Też nie tak. Hmm. Już wiem.- Stark stanął pośrodku Stark Tower i krzyknął – Haimdall portal!

Nic się nie stało. Tony spróbował jeszcze kilka razy, po czym wpadł na nowy pomysł.

- Jarvis. Stwórz mi portal do Asgardu według informacji i obliczeń które znamy.

No cóż drzwi do Agardu nie chcą mu się otworzyć więc sam sobie je otworzy. Po chwili Jarvis był gotowy i stworzył portal. Iron Man podszedł do niego i zamarł zaskoczony.

- Lodówka? Serio, lodówka? - gdy Jarvis nie odpowiedział Tony doszedł do wniosku, że dla nauki, i imprezy, przyjdzie mu nieco poświęcić i otworzył drzwi do lodówki i wszedł do środka. Z początku widział tylko puste półki, ktoś mu zeżarł zapasy, ale po chwili zimno ustąpiło miejsca gorącu i oto oczom Starka ukazał się niecodzienny widok. Walka z Ultronem, wojna domowa to wszystko budowało jego odporność na szok, ale nie był przygotowany na to co zobaczył.

Wszędzie był ogień. Chwilę się rozejrzał, aż zauważył trzy postacie grające w pokera.

-  Surtr fajnie się tu urządziłeś sobie to królestwo.

- Dzięki, Dormammu. A co tam w twoim wymiarze? Słyszałem że doktorek wyrzuca do ciebie śmieci.

- Tak, to prawda. A co u ciebie, Thanos? Jak tam randka ze śmiercią?

- Wiecie śmierć to nie dostępna kobieta. Nie przyjmuje mouch prezentów! Może jej jakąś głowę wyślę? Dobra koniec gadania, więcej grania, chcę wygrać to rozdanie!

- No cóż Thanosiu, ale przegrałeś – powiedział Dormmamu po czym położył karty na stół

- Znowu użyłeś tych swoich sztuczek! - powiedział wściekły Thanos

- Chłopaki spokój bo mi Muspellheim rozwalicie! - oznajmił Surtr po czym rozpoczęli nową grę...

Avengers+Loki: age of ragnarokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz