Rozdział 9

25 3 0
                                    

Publikuję*my* dzisiaj bo jutro ja śpię ;-)

O nogę Anastasii otarł się szary kocur i dziewczyna odruchowo pochyliła się by go pogłaskać, słysząc dziwny dźwięk odwróciła się i zobaczyła widok, który gdyby nie fakt, iż wyładowała się jej komórka, musiałaby uwiecznić na zdjęciu. Loki próbował odpędzić od siebie gromadę kotów, które ocierały się o niego ze wszystkich stron, pozostawiając na jego zbroi i płaszczu swoją sierść. Ana nie mogąc się powstrzymać zaczęła chichotać, na co Laufeyson spojrzał na nią spojrzeniem, które mogłoby zabijać, gdyby nie fakt, że na głowę Lokiego w tamtej chwili wdrapał się ogromny rudy kocur i za nic nie chciał zejść, wyraźnie zadowolony z siebie. Bóg Kłamstw zareagował na jeszcze głośniejszy śmiech Anastasii gniewnym spojrzeniem po czym spróbował ściągnąć zwierze ze swojej głowy ale kot nie miał zamiaru ustąpić i wczepił się we włosy Lokiego swoimi pazurami.

- Zabieraj ode mnie to paskudztwo! - parsknął gniewnie do Anastasii ale tamta nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo zza pleców czarnowłosego rozległo się znaczące chrząknięcie, a Loki natychmiast poprawił się - znaczy to cudowne stworzenie... - zaczął się plątać

Osoba, która do nich podeszła była oszałamiająco piękna i Anastasia zaczęła zastanawiać się co te nordyckie bóstwa mają we krwi że tak wyglądają, bo ona choć była bardzo ładna po mamie do choć w połowie tak pięknego wyglądu nie zbliżyłaby się nawet po kilku dniach spędzonych przed lustrem. Kobieta miała długie złote włosy i piękny uśmiech i nosiła długą różową suknię podobną do tych, które nosiła Irina po powrocie od babci.

- Witaj, Loki - odezwała się melodyjnym głosem po czym wyciągnęła przed siebie brzęczące od bransolet dłonie i rudy kot natychmiast ulokował się wygodnie w jej objęciach

- Freyo - skłonił się Loki wyjątkowo bez złośliwego uśmiechu, a Anastasia miała ochotę znowu wybuchnąć śmiechem widząc jego maślane spojrzenie jakim wodził za blondynką

- Tylko bez podrywania, szukamy Iriny - wyszeptała do niego z porozumiewaczym uśmiechem, spojrzenia jakim ją obdarzył bynajmniej nie można było zakwalifikować jako przyjazne

- Po co tu przybyłeś? - zapytała Freya nie zwracając na Anę uwagi, gdyby córka Czarnej Wdowy nie oglądała Bitwy o Nowy Jork w telewizji i nie widziała do czego Loki jest zdolny, uznałaby, że zarumienił się

- Szukamy rudowłosej potomkini Norn - oznajmił Laufeyson, a Freya zmarszczyła swe idealne brwi w zamyśleniu

- Nie jest martwa? - upewniła się, a gdy Loki pokręcił głową zaprzeczając, odrzuciła swoje złote loki na plecy - W takim razie nie znajdziecie jej tutaj. Z resztą w ciągu ostatniego miesiąca przybyły do mnie tylko trzy osoby: surfer, elf światła i jakiś bankier, Hel robi się coraz bardziej zachłanna... - skrzywiła się blondynka, by po chwili uśmiechnąć się przepięknie, ale znam kogoś kto chciałby z tobą porozmawiać - to mówiąc odwróciła się i razem z, ku żalowi Anastasii, kotami odeszła.

Po miękkiej zielonej trawie, która rosła wszędzie wokół podeszła do nich wysoka kobieta, o rudozłotych włosach spiętych diademem.

- Matko - wyrwało się Lokiemu, a Frigga  uśmiechnęła się do niego gładząc go po policzku

- Kochanie - zaczęła - ile jeszcze mam ci powtarzać byś darował sobie podbijanie wszystkich dziewięciu światów?! - Loki wyglądał jak zbity jeleń - Tysiące razy ci mówiłam byś zostawił śmiertelnych w spokoju, ale ty nigdy mnie nie słuchasz... - w tamtej chwili jej wzrok spoczął na krztuszącej się ze śmiechu Anastasii - a co to za młoda niewiasta? - popatrzyła na przybranego syna - Znowu podrywasz śmiertelniczki? Po Helenie Trojańskiej sądziłam, że ci już przeszło... Może byś się wreszcie ustatkował? Z tego co wiem tamta olbrzymka, no wiesz matka Hel, jest wciąż wolna...

- Matko - Loki usilnie starał się nie powiedzieć tego co myśli

- Nie mam wiele czasu - posmutniała Frigga, po czym znowu spojrzała na Boga Kłamstw - posłuchaj mojej rady, jako słów kobiety, która chociaż nie urodziła cię, wychowywała cię i kochała, wciąż kocha, jak rodzone dziecko - w jej oczach błysnęły łzy, ale żadna nie spłynęła po jej policzkach - niektóre rzeczy są poza naszą jurysdykcją i musisz po prostu pozwolić im się wydarzyć. Nie pisane ci rządzić Ziemią, bo czeka na ciebie lepszy los, tylko musisz go dostrzec pośród swoich ścieżek. I musisz pozwolić niektórym odejść... - jej sylwetka zblakła - szukacie wnuczki norn, to dlaczego nie udaliście się do Nornlandu? - popatrzyła na Lokiego, a jej postać stała się jeszcze bledsza - Tylko mi się tam zachowuj! - jej przybrany syn nie zdołał odpowiedzieć, bo oto znikła zupełnie

- Nornland... - zaczął coś do siebie mòwić w jakimś obcym języku i Anastasia zauważyła, iż słowa te są bardzo podobne, lub brzmią tak samo, jak te ktòrych często używała  Iri, zwłaszcza gdy klęła tak, iż Steve'owi więdły uszy, choć nie rozumiał używanych przez rosjankę słów, ale ich znaczenia był pewien.

- To gdzie teraz idziemy? - zapytała Anastasia

***-***

Godzinę później ręce odpadały jej, ale nie mogła zrezygnować z wysiłku, o ile nie chciała dotrzeć do celu, choć o wiele szybciej, jako mokra plama. Drzewo Światów było ogromne, a jego korzeni, gdzie według Lokiego znajdowała się siedziba Norn, nie było widać.

- Daleko jeszcze? - zapytała na moment opierając stopy na jednym z węższych konarów, który miał długość boiska, a obwód większy niż pień niejednego baobabu, by wyciągnąć z ust kosmyk swoich włosów

- Cicho bądź, śmiertelniczko - prychnął znajdujący się dwa metry niżej Loki

- Nie uciszaj mnie ty skretyniała zwierzyno łowna! - krzyknęła Ana nieźle już wkurzona na niego

- Zamkniesz się wreszcie?! - spiorunował ją wzrokiem, na co szesnastolatka pokazała mu język, on odpowiedział jej wulgarnym gestem, po którym to urwałaby mu łeb razem z hełmem, gdyby go zrozumiała, tymczasem Ana nie miała pojęcia o wugaryzmach używanych w czasach wikingów

Kłóciliby się dalej, gdyby nagle nie rozległ się przeraźliwy pisk i z wyższych konarów zaczął się do nich przybliżać ogromny i rudy kształt.

- Cholera jasna! - stwierdził Loki w przerażeniu przyglądając się ogromnej wiewiórce

- Święte słowa - wyjątkowo zgodziła się z nim Anastasia

- Pospiesz się - popędził ją, ale tym razem Ana nie potrzebowała zachęty by zwiększyć tempo swojego schodzenia w dół drzewa

- Co to jest? - zapytała, gdy piski wiewiórki ucichły trochę

- Ratatosk - odpowiedział blady jak papier Laufeyson

- Ratatuj? - zdziwiła się Anastasia, ale Loki tym razem nie wyprowadzał jej z błędu, bo oto dotarli wreszcie do korzeni Drzewa Światów.

Zachwyciła by się okolicą, która była naprawdę piękna pomimo panującej tu nocy, ale właśnie wtedy wyrosła przed nimi ściana płomieni z której to wyłonił się smok.





Avengers+Loki: age of ragnarokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz