Przez kilka następnych dni kontakt Tylera z Joshem znacznie się poprawił. Obaj zaczęli witać się w autobusie, spędzili ze sobą dwie i pół przerwy na lunch i raz po lekcjach Dun odprowadził bruneta na przystanek autobusowy. Z jednej strony może i było to niewiele, ale mimo to w zupełności wystarczyło Tylerowi do szczęścia - i co więcej, by przywiązać się do różowo włosego chłopaka (nagła zmiana koloru włosów Josha wywołała niemałe zamieszanie wśród całej szkolnej społeczności, wliczając w to ciało pedagogiczne). Co prawda brunet nienawidził się przywiązywać, a uczucia kierowane do kogokolwiek, uczucia w ogóle napawały go paraliżującym przerażeniem, ale tym razem to było silniejsze od niego. Josh posiadał dosłowną magnetyczną osobowość, a to, że wyglądał niesamowicie atrakcyjnie, nie ułatwiało sprawy.
Po pewnym czasie jednak sprawy zaczęły wymykać się spod kontroli i pewnie brunet nawet by tego nie dostrzegł, ale w końcu świat samo postanowił go o tym powiadomić.
Był czwartek, przerwa przed ostatnią lekcją. Tyler stał wraz z Jenną przy szafkach i rozmawiał z nią o jakiś totalnych pierdołach. Konwersacja jakoś sensownie się kleiła i ogólnie rzecz biorąc było nawet całkiem miło - na tyle, że blondynka irytowała Josepha w stopniu niemalże zerowym, co zdarzało się rzadko. I pewnie staliby tak sobie aż do dzwonka, a potem rozeszli się do swoich klas w dobrych humorach, ale niestety życie nie lubi stagnacji i przewidywalnych zakończeń. Tak więc, jak zawsze w takich sytuacjach pokierowało się tą niepisaną, brutalną zasadą: jeśli coś jest do spierdolenia, to na pewno się spierdoli.
W pewnym momencie hałas na korytarzu trochę przycichł, potem wzmógł się i znów wrócił na swój zwykły poziom. Odwróciło się kilka głów i to wystarczyło, żeby przykuć uwagę Tylera. Chłopak zmarszczył brwi i lekko wychylił się zza ramienia Jenny, żeby zobaczyć, co wywołało to kilkusekundowe poruszenie.
Okazało się, że nie do końca co, a kto.
Pan Czoło kroczył środkiem korytarza zadziwiająco dumnie - zadziwiająco, bo skórzane, obcisłe rurki normalnemu człowiekowi dawno odcięłyby wszelki dopływ krwi do nóg i uniemożliwiły wykonanie jakiegokolwiek sensownego ruchu. Tymczasem okazało się, że Matka Natura lubi sobie czasem pożartować i stworzyć takie nieczułe na ludzką fizjologię coś i ten chłopak najwyraźniej do nich należał. Do tego wszystkiego na jego twarzy malował się na wpół sardoniczny, na wpół flirciarski uśmieszek - Tyler doszedł do wniosku, że to najwidoczniej taki jego autorski, permanentny grymas. Na zmrużone oczy opadał błyszczący kosmyk włosów, który najwidoczniej nie miał najmniejszego zamiaru trzymać się jeszcze grubiej pokrytej żelem reszty. Ogólnie chłopak sprawiał wrażenie typowego badboya z seriali dla nastoletnich dziewcząt i na to porównanie Tyler nieomal się roześmiał, ale przeszkodziła mu w tym postać wyłaniająca się zza pleców chłopaka.
- Po co on tak wysoko podnosi tę grzywkę? -skomentowała Jenna tonem skonfundowanego, ale jednak, eksperta. - Przez to jego czoło wydaje się jeszcze dłuższe, niż jest.
Tyler jednak zignorował ją, zbyt zajęty wpatrywaniem się w drugą, kroczącą obok Czoła osobę.
Josh wyglądał w różowym co najmniej genialnie i każdy, nawet najbardziej zagorzały przeciwnik jego osoby musiał to przed sobą przyznać. Jego włosy wyglądały na niesamowicie puszyste i brunet był niemalże pewien, że pachną tak, jak wyglądają - jak wata cukrowa. Do tego Dun miał sobie te czarne spodnie, w których jego nogi wyglądały jeszcze lepiej niż zazwyczaj i koszulę w kratę z wyciętymi rękawami, zupełnie jakby chłopak w głębokim poważaniu miał fakt, że na zewnątrz temperatura sięga najwyżej kilku stopni, a eksponowanie umięśnionych ramion może nie być najlepszym pomysłem.
Dopiero po zarejestrowaniu tych faktów Tyler postanowił dokładniej przyjrzeć się twarzy Josha i z zaskoczeniem dostrzegł, że z jakiegoś powodu usta Duna były zaciśnięte w wąską kreskę, a w jego oczach pojawił się dziwny, wręcz niebezpieczny błysk. Chłopak szedł ciężkim, sztywnym krokiem i pewnie przeszedłby jak chmura gradowa całą długość korytarza, ale...
CZYTASZ
not today || tøp au
Fiksi Penggemartracę cały ten czas, próbując od ciebie uciec, postradałem zmysły.