24

1.8K 216 63
                                    

Dzień pogrzebu...

Od samego rana razem z Darą załatwiałyśmy formalności związane z pogrzebem moich rodziców. Mimo, że nie prosiłam Chanyeola o pomoc, to on i tak zawsze był przy mnie i mi pomagał.

Ostatnie dwa dni były dla mnie koszmarem. Całe noce przepłakałam i jeszcze te wszystkie sprawy, które zostały na mojej głowie. Jakie to jest niesprawiedliwe. W jednej chwili mój świat się zawalił. Jedyne bliskie mi osoby odeszły z tego świata, a ja zostałam sama. Dlaczego nie mogłam się z nimi pożegnać? Dlaczego jedyne co teraz widzę, to tylko wszystkie kłótnie? Dlaczego nie mogę ich przytulić? Nie mogę im powiedzieć, jak bardzo ich kochałam, że za nimi tęsknie...

- Asami...- usłyszałam głos Dary- Musimy już iść.

Spojrzałam na nią ze łzami w oczach i przytuliłam ją.

- Wiem, że jest ci ciężko, ale twoi rodzice na pewno nie chcieliby, żebyś płakała. Pamiętaj, masz mnie, Chanyeola. Nie zostałaś sama.

- Wiem.- powiedziałam i wytarłam łzy- Chodźmy.

Chwilę później odbył się pogrzeb. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Stałam tam, otoczona moją ,,rodziną'', którą prawie nie znałam. Patrzyłam się, jak trumny schodzą coraz to niżej, aż w końcu zostają zakopane. 

Wszyscy moi bliscy patrzyli na mnie ze współczuciem i mówili  ,, trzymaj się''

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszyscy moi bliscy patrzyli na mnie ze współczuciem i mówili  ,, trzymaj się''. Przez te dwa słowa czułam się jeszcze gorzej. Byłam wdzięczna im za przybycie, ale marzyłam o tym, aby w końcu sobie pojechali. Po pożegnaniu się z każdym z gości, usiadłam na ziemi i tylko patrzyłam się na tablicę, na której widniały imiona moich rodziców. Dara i Chanyeol siedzieli razem ze mną, w ciszy jakąś godzinę. 

- Kochanie, ja będę się już zbierać.- powiedziała staruszka- Nie siedź tutaj zbyt długo, jest bardzo zimno.

- Dziękuję ci za wszystko- powiedziałam przytulając ją na pożegnanie.

- Do widzenia Chanyeolku- powiedziała żegnając się z Chanyeolem- Zaopiekuj się moją Asami.

- Może być pani spokojna.

Chłopak odprowadził staruszkę do wyjścia, po czym wrócił do mnie. Oboje siedzieliśmy na ziemi. Cały czas nie mogłam powstrzymać się od płakania. To tak bardzo bolało...

- Powinniśmy już wrócić- powiedział Chanyeol łapiąc mnie za dłoń- Będziesz chora.

- T-tak- pokręciłam lekko głową- Chodźmy stąd.

Chanyeol złapał mnie pod rękę i zaprowadził do samochodu. Byłam trochę zmęczona tym wszystkim.

- Odpocznij trochę- powiedział przykrywając mnie swoim płaszczem.

- Zmarzniesz- powiedziałam oddając mu płaszcz.

- Spokojnie, zaraz włączę ogrzewanie. Prześpij się trochę, jesteś zimna jak lód.

- Chanyeol- powiedziałam, kiedy chłopak odgarniał mi włosy z twarzy- Nie musisz się mną opiekować tylko ze względu na to, że moi rodzice nie żyją.

- Wiem- odpowiedział.

- To dlaczego to robisz?

- Wiem co czujesz. Chcę ci zapewnić to, czego nikt nie zapewnił mnie.-powiedział wysyłając mi ciepły uśmiech- Prześpij się.

Chwilę później oczy same mi się zamknęły. Przespałam całą drogę do domu, obudziłam się wtedy, kiedy usłyszałam ciche stukanie. Otworzyłam lekko oczy i zauważyłam, że jestem wnoszona po schodach. Lekko uniosłam głowę do góry i zobaczyłam Chanyeola. Miałam ochotę wyrwać się mu i powiedzieć, że dam radę sama, ale tylko zamknęłam oczy i mocniej przytuliłam się do chłopaka. Parę kroków później poczułam, jak Chanyeol kładzie mnie do łóżka i przykrywa, po czym cicho wychodzi z pokoju. Leżałam na zimnym łóżku i czułam jak bardzo zaczyna boleć mnie głowa. Mimo to, i tak starałam się zasnąć. Kilka minut później zasnęłam.
Śniło mi się spotkanie z rodzicami. Widziałam ich wyraźne twarze. Byli uśmiechnięci. Patrzyli na mnie i starali się mnie przytulić, ale coś im przeszkadzało. Nagle przenieśliśmy się na most. Przeglądałam się im i próbowałam czytać z ruchu ich ust, ale nic nie rozumiałam. Wtedy uśmiechnęli się do mnie i zaczęli wyskoczyli z mostu prosto do wody. Biegłym za nimi z krzykiem, ale nie zdążyłam złapać ich za ręce.
- Asami!- usłyszałam głęboki głos Chanyeola.
Otworzyłam szeroko oczy. Po czym zaczęłam płakać.
- Spokojnie, to był tylko sen- powiedział Chanyeol i przytulił mnie do siebie.
- Chanyeol, ja nie dam sobie rady- powiedziałam ściskając kawałek koszulki na jego klacie- Zostałam sama... zupełnie sama!
- Hej...-powiedział łapiąc mnie za policzki- Nie zostałaś sama.
- Dara mieszka daleko ode mnie, to tak jakbym została sama.
- Masz mnie- powiedział wycierając łzy, które spływały mi po policzkach- Będzie wszystko w porządku- powiedział i znów mnie przytulił.
- Możesz ze mną posiedzieć, dopóki nie zasnę?- zapytałam- Tylko dzisiaj, proszę.
- Jeśli chcesz- odpowiedział i położył się na miejscu obok mnie.
Chwilę później znowu zasnęłam. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić i zaczynam płakać. Mimo, że spałam, to słyszałam, co dzieje się wokół mnie. Słyszałam jak zaczęłam mamrotać coś pod nosem, a mój płacz stawał się coraz głośniejszy. Kiedy myślałam, że zaraz się obudzę, poczułam ciało Chanyeola, który właśnie  umieścił moją głowę na swojej klacie, po czym mocno mnie objął, sprawiając, że się uspokoiłam. Nie dawałam sobie rady... To było zbyt bolesne.

Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku. Spojrzałam na telefon, aby sprawdzić godzinę, 13.30. Przez okno wpadały promienie słoneczne, oświetlając cały pokój. Wstałam z łóżka i zasłoniłam ciężkie żaluzje, po czym wróciłam do łóżka. Dopiero w ciemnościach czułam, że mogę w spokoju się wypłakać, wspominając rodziców. Nagle do pokoju wszedł Chanyeol.

- Asami, muszę wyjść na godzinę, poradzisz sobie?- zapytał.

Kiwnęłam głową.

- Jeśli chcesz, to jak wrócę możemy porozmawiać- powiedział, podchodząc do łóżka.

- Nie... chcę zostać sama- powiedziałam, chowając głowę pod poduszkę.

- Rozumiem. Na dole masz obiad. Wrócę za niedługo.- powiedział i wyszedł.

Doceniałam starania Chanyeola, ale nie miałam ochoty, żeby z nim rozmawiać, ani apetytu, żeby cokolwiek teraz jeść.









You Stole my bag| Chanyeol EXO Fanfiction|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz