Good day? I don't think so.

871 39 8
                                    

Dzisiaj był czwartek. Wstałam z łóżka i pierwsze co zrobiłam to umyłam się.
Pozwoliłam by gorąca woda przyniosła ukojenie fizyczne jak i po części psychiczne.
Ubrałam czarne rurki, top z nadrukiem jakiejś drużyny koszykarskiej i nałożyła na to skórzaną kurtkę. Po tym poszłam przygotować śniadanie dla mnie i dla Nialla. Zrobiłam naleśniki, które położyłam na stole w jadalni. Usiadłam i zaczęłam jeść.
- Hej Al- powiedział mój brat.
- Cześć, Ni - przywitała się z nim.
- Widzę że zrobiłaś naleśniki, pycha.
- Tak - Niall zawsze doceniał moją pracę.
- To opowiadaj jak było na studiach? - Ni był dla mnie trochę jak drugi ojciec, zawsze interesował się co u mnie, ale nie był nahalny.
- Było by fajnie, gdyby nie został przydzielony mi  Bieber - odpowiedziałam zrezygnowana.
Niall wyglądał jak by miał zemdleć.
Chyba nie było dobrym pomysłem mówienie mu o Bieberze.
- Bieber, Justin Bieber? - nie ukrywał zdziwienia.
- Tak, a co? 
- Cholerny zbieg okoliczności!! Zanim JB trafił do więzienia czyli rok temu, byliśmy najlepszymi kumplami. Hm, w sumie to chyba nadal nimi jesteśmy bo nawet w więzieniu go odwiedziałem, ale jak trafił do psychiatryka to nie mogłem już go widyawać.

Teraz już rozumiem. Wszystko do siebie pasuje. Kiedyś Ni znikał co jakiś czas na parę godzin, lecz kiedy go pytałam co robił nigdy nie chciał mi powiedzieć.  To by wszystko wyjaśniało.

Już chciałam go zapytać czemu mi nie powiedział, jednak wtem zadzwonił mój telefon.
- Halo? - odezwałam się.
- Pani Alice Rogens? - zapytał się głos w telefonie.
Potwierdziłam.
- Czy mogła by pani przyjechać do szpitala teraz? Wszystko zostanie pani wyjaśnione na miejscu - ktoś, z kimkolwiek rozmawiałam się zrozłączył,nie czekając na moją odpowiedź . Miałam jednak przeczucie, że chodzi o mojego pacjenta.
- Ni, muszę jechać do szpitala - oznajmiła bratu i mimo jego pytań szybko założyłam kurtkę i wyszłam z domu.

                                       ###

Właśnie co weszłam do szpitala a już przy mnie znalazł się Andrew i Alex.
- Część - przywitali się.
- Hej, tak więc o co chodzi? - zapytałam już nieźle wystraszona.
- Tak więc Pan Bieber, na wstępie rano gdy chcieliśmy zaprowadzić go na terapię grupową odmówił współpracy i wdał się w bójkę z ochroną . Powiedział, że nie będzie rozmawiał z nikim innym oprócz ciebie i cytuję " gówno go obchodzi czy dzisiaj pracujesz".
- Oh - To jedyne potrafiłam powiedzieć. Czyli miałam rację. Chodziło o Biebera.

Ciekawiło mnie też czemu akurat, ze mną chciał rozmawiać.

Skierowałam się z chłopakami do pokoju Jusa. Zapukałam po czym weszłam.
Bieber siedział na krześle i wpatrywał się w swoje ręce. Widziałam, że jest na głodzie, dlatego szepnęła tyko ciche " cześć ", lecz to niestety też był błąd.
- Kurwa - krzyknął a ja podskoczyłam zaskoczona nagłym wybuchem- możesz się zamknąć? 
Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że musiałam spuścić wzrok na podłogę.
Nic nie mówiłam, nie wiedział co mam robić. Bałam się nawet ruszyć dlatego usiadłam na wolnym krześle i czekałam.
Nie wiem ile czasu minęło; może 2 min, może godzina, ale w końcu Justin się odezwał.
- Powiedz dlaczego to robiłaś ?
- Co robię?  - zapytałam zdezorientowana.
- Dlaczego przyszłaś? - pokrecił głową z niedowierzaniem.
- Przecież prosiłeś- o co temu człowiekowi chodzi??  Poprosi żebym przyszła, a potem się pyta co tu robię.
- Tak, ale miałaś wolny dzień, mogłaś zrobić co chcesz a wybrałaś marnowanie czasu ze mną. Każda inna osoba by mnie olała, a ty tego nie zrobiłaś.
- Nie jestem każdą inną osobą,jestem sobą.
- Zauważyłem - prychną - tylko to nie pomaga w tym, że jestem na głodzie. Nie umiem się powstrzymać i jedyne o czym myślę to by wziąść.
- A jakąś motywacja - przypomniałam sobie- masz jakąś motywację? Może wtedy byś umiał się powstrzymać przed ćpaniem.
- Motywację?  Żartujesz - chyba go wkurzyłam.
Justin wstał i podszedł do mnie. Gwałtownie, aczkolwiek delikatnie tak by nie sprawić mi bólu chwycił mój podbródek i zmusił mnie bym na niego spojrzała.
- Gdy masz taką przeszłość jak ja, to już nie ma dla ciebie nadzieji i żadna motywacja ci w tym nie pomoże - powiedział mrocznie.
Przeszły mnie deszcze. Co to znaczy że nic mu już nie pomoże??!!! Jaka przeszłość?!
Po tym co powiedział, chłopak tak po prostu położył się na łóżku. Podeszłam i usiadłam obok niego. W sumie nie wiedziałam co robić.
Całe szczęście z niezrecznej cisza uratował mnie mój telefon. Jus otworzy oczy i gdy zapytałam czy mogę odebrać odparł, że tak. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie mojego brata i właśnie wtedy wpadłam na genialny pomysł.
Może dam Justina do telefon? Bałam się tylko jego reakcji. Cóż, pożyjemy zobaczymy.
Odebrałam telefon.
- Cześć Ni, jest tu osoba z, którą może chcesz rozmawiać - bez ostrzeżenia przyłączyłam Nialla na głośnik.
- O co chodzi, Al - zapytał mnie brat.
- Niall? - wtrącił Jus.
- Justin, to naprawdę ty? - mój brat nie dowierzał.
- A kto kurwa?  Ni weź mnie nie wkurzaj- nie wiedziałam, że Bieber też nazywał Nialla Ni.
- Teraz stary to już nie mam wątpliwości że to ty - zaśmiał się Niall - co tam u ciebie?
- No wiesz cały czas siedzę tu i marnuje czas, a oni myślą, że chory jestem - zaśmiał się.
Gdy rozmawiał z Niallem był niczym normalny chłopak.  Uśmiechał się, śmiał. Cieszyłam się, że ta rozmowa może odciągnąć go chociaż na chwilę od rzeczywistości.
- Wiem, bez sensu.  A może mógłbym cie odwiedzić... - palną Ni - jeśli oczywiście Al się zgodzi.
- Zgodzi się, na pewno - powiedział Bieber, jak bym obok nie siedziała.
- Ehhem - odchrząknęłam - zobaczymy, dobra kończymy Ni, pa.
- Na razie stary - krzyknął Jus.
Rozłączyłam się. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałam co zrobić, chociaż pomysł Nialla nie był zły. Może przy nim Jus chciał by ze mną współpracować... Jednak mogło być też tak, że mnie całkowicie zignorują i zajmą się sobą. Tego chyba bałam się najbardziej.
- To jak Al? Może przyjść twój brat - Justin przesunął się do mnie, lecz ja wstałam. On jak na złość też wstał  i przesunął się blisko, zbyt blisko. Starałam się cofnąć lecz natrafiłam na coś twardego i zimnego co okazało się być  ścianą.
- Nie każ się prosić - mruknął mi do ucha.
- D-dobrze - nie wierzę, że się zgodziłam. To się dobrze nie skończy....

-----------------------------------------------------------------
Cześć wszystkim.
Tak wiem rozdział krótki, lecz postaram się pisać je coraz dłuższe.
Niestety jest nie sprawdzony, więc przepraszam za błędy.
Jeśli w ogóle ktoś to przeczytał i się podobało proszę o napisanie komentarzu lub zestawienie gwiazdki. To naprawdę motywuje.
Następny rozdział pojawi się w ciągu kilku dni, do tygodnia.
Dzięki za uwagę.

AlexKemer1

My dream | Justin Bieber Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz