You promised

499 25 0
                                    

Dziękuję za 1 tys. wyświetleń :)))))))))))

Dziś był wtorek. Z Justinem wiedziałam się ostatni raz wczoraj, na terapii. Chłopak parę dni po tym jak samowonie zwolnił się z szpitalu, za namową mojego brata wrócił do szpitala.

Niechętnie wstałam z łóżka i spojrzałam na zegar. Była 8:30. Wyciągnęłam z szafy, zwiewną bluzkę i czerwone rurki z obtarciami.
Powlokłam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne.
Zeszłam na parter, witając się z Ni który podał mi kanapkę. Szybko udałam się w kierunku samochodu.

                                ###

Stałam właśnie przed pokojem Justina. Wzięłam głęboki oddech, i nacisnęłam klamkę. Był tylko jeden problem, że drzwi były zamknięte. Spróbowałam jeszcze raz ale i tak nic to nie dało. Podeszłam do Alexa z ochrony.

- Cześć, Alex. Czemu drzwi Biebera są zamknięte? - zapytałam.

- Nikt ci nie powiedział? -spytał zdziwiony.

Spojrzałam na niego pytająco.

- Chodzi o to,że Bieber, został przeniesiony za karę do grupowego pokoju -zaśmiał się.

-Eee -zająkałam się - czemu to jest takie śmieszne?

- Więc, jak go tam przyprowadziliśmy to było spoko, w sumie nawet bałem się o niego bo byli tam o wiele więksi i wydawałoby by się silniejsi faceci - kolejny raz się zaśmiał- ale Bieber od razu wszystkich podporządkował sobie. Jak ktoś się mu postawił to od razu dostał.

- Tak mega zabawne - odparłam z sarkazmem.

Nie wiem co jest śmiesznego w tym że Justin potrafi komuś przywalić w mordę.

- Tak więc, serio to był przezabawny
widok- dokończył.

- Ok, to ja może już do niego pójdę - zaproponowałam.

- Sama nie- jego humor się zmienił - to, że Bieber podporządkował sobie ich, to nie znaczy, że tobie krzywdy nie zrobi- pójdę z tobą.

- Jak chcesz - nie miałam siły się kłócić.

Tak naprawdę zauważyłam, że JB otwiera się bardzie gdy nie ma nikogo ale cóż...
Poszliśmy do pokoju nr.237. Alex otworzył drzwi a wszystkie oczy automatycznie zwróciły się w naszym kierunku.

- Kto to? -zapytał jakiś chłopak o brązowych włosach.

- Eeee- szybko się ogarnęłam -jestem Alice.

- Tak, Alice przyszła do Justina- wtrącił Alex.

- Okey, jestem Rayan - przywitał się ze mną szatyn.

Powoli podeszli do mnie wszyscy. W pokoju bez Justina było ich 5; Rayan, Louis, Scott, Mark i Jack. Jednak najbardziej zaskoczył mnie fakt, że byli całkiem przyjaźnie nastawieni( no może oprócz Louisa który, wyglądał jakby chciał mnie zabić). Na końcu podszedł do mnie Justin.

-Hej Al - niespodziewanie chłopak mnie przytulił.

- Dobra możemy zaczynać? -nie miałam zamiaru marnować czasu.

- Tutaj?  Z nimi wszystkimi? - zaśmiał się a mi zmiękły nogi na ten dźwięk.

- Jeśli to nie problem - zarumieniłam się pod wpływem jego intensywnego spojrzenia.

Usiadłam na czerwonej wyblakłej kanapie a blondyn obok mnie.

- Okay, ty tu "podobno"- na ostatnie słowie zrobił cudzysłów w powietrzu - ustalasz zasady.

- No dobra to zacznijmy, ja po prostu będę zadawać po kolei pytania a ty najkrócej jak się da na nie odpowiesz- przeczytałam pierwsze pytanie z mojego zeszytu- więc, skąd pochodzisz?

- Nie ma tego w mojej kartotece? - prychną.

- Niestety nie, jest tam tylko miejsce zamieszkania.

- Kanada.

- Okay, czy miałeś jakieś problemy z prawem, przed ukończeniem 18 roku życia?

- Pytasz jakbyś nie znała odpowiedzi. Tak. Wiesz wandalizm i takie tam.

Nie umiałam uwierzyć jak spokojnie o tym mówił. Cholera to wandalizm, a nie czwórka z matematyki.

- Masz jakieś rodzeństwo?- i w tamtym momencie wiedziałam, że popełniłam wielki błąd.

Justin natychmiast wstał po usłyszeniu mojego pytania i szybkim krokiem do mnie podszedł.

- Czy mam rodzeństwo czy nie to nie twoja pieprzona sprawa, więc mnie kurwa nie wkurzaj!!- krzyknął i w furii opuścił pokój a nawet nie byłam pewna czy mógł to zrobić.
---------------------------------------------------

Strasznie wam wszystkim dziękuję, za 1 tys.  wyświetleń. Może to głupie ale tak się cieszę. Niestety nie mogę powiedzieć, że wracam i rozdziały będą regularnie. Przepraszam:( Postaram coś w wolnym czasie napisać ale nie mam go teraz zbyt wiele. Jeszcze raz dziękuję.
AlexKemer1

My dream | Justin Bieber Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz