Byłam gotowa. Ubrałam ogrodniczki z dziurami na kolanach, a pod to miętową koszulkę z krótkim rękawem. Moje długie brązowe włosy, związałam w koka. Na nogi założyłam brązowo -czarne botki na małym obcasie.
Usłyszałam dzwonek wiadomośći. Nie odczytałam jej, gdyż doskonale wiedziałam kto jest jej nadawcą.
Zeszlam po schodach, upewniwszy się, że rodzice już śpią i wyszłam z domu.
Na podjeździe zauważyłam auto mojej przyjaciółki.- Cześć - przywitała się z nią, od razu gdy wsiadlam. Ann odpowiedziała mi tym samym.
Cała drogę przegadałyśmy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wsiadłyśmy z auta i skierowałałyśmy się w kierunku ogniska, które było już widać mimo, że było jakieś 500 metrów od nas.
Kiedy doszliśmy, zostaliśmy przywitane przez innych uczestników " imprezy ".- Cześć Ann, Alice - powitała nas Mich.
- Hej - odpowiedziałam chórem z Ann.
Ann gdzieś poszła, chyba po napoje a ja usiadłam z resztą osób na kłodzie przy ognisku. Było tu naprawdę dużo osób, może z 80. Oczywiście połowy z nich nie znałam. Jednak moja uwagę przykuły kruczo czarne włosy.
Nie to nie może być on - pomyślałam.
Na pewno tylko mi się przewidziało, lecz gdy znów spojrzałam w tamtą stronę nie miałam już wątpliwości kto tak siedział. Zayan.
Ok,tylko nie panikuj, napewno cię nie zauważy - pomyślałam.
Już miałam wstać kiedy moje największe obawy stały się rzeczywistością.
- Alice!! - zawołał ktoś, lecz ja wiedziałam, że to Zayan.
Udawała, że go nie słyszę. Jednak po chwili poczułam, że ktoś usiadł obok mnie.
- Proszę, niech to Ann, niech to jest Ann - modliłam się.
Wszystko na marne.
- Hej Alice, jak leci - czy on ma choć trochę rozumu??? , siada obok mnie i zachowuje się jak byśmy byli starymi znajomymi...
- No, miewałam lepsze dni - rzuciłam od niechcenia.
- Słuchaj, wiem, że bardzo Cię
skrzywdziłem - o nie, zaczyna się ta gatka - ale jest chociażby cień szansy, że zostaniemy przyjaciómi?Ten to ma tupet!!!!!! Zdrada mnie, a potem chce się przyjaźni! Jeszcze czego!!
Jednak z drugiej strony... brakuje mi Zayana, więc może możemy...
spróbować...?- Wiesz Zayan, bardzo mnie zraniłeś, dlatego... muszę to przemyśleć - starałam by mój głos nie drżał, i brzmiał opanowanie.
- Dobrze, szanuję twoja decyzję - zawachał się przez chwilę, jak by nie wiedział czy coś powiedzieć, jednak chyba zrezygnował bo dodał tylko - do zobaczenia.
Nic nie odpowiedziałam, tylko wstałam i poszłam szukać Ann. Odpowiedziałam jej o wszystkim, a ona też nie wiedziała co o tym myśleć. Reszta ogniska przebiegła bez żadnych niespodzianek i do domu wróciłam przed 1:00.
###
Obudziło mnie pukanie do chodzące od strony balkonu. Pospiesznie wstałam i podeszłam do balkonu. Przysięgam, że moje serce na chwilę stanęło. Jednak szybko się opamiętałam i otworzyłam drzwi balkonowe.
- Justin co ty robisz? - warkęłam.
- Przyszedłem cie odwiedzić - był nad wyraz wesoły.
- Ooo - spojrzałam na zegar na ścianie - 3:45 w nocy?
- Jakoś tak wyszło - zaśmiał się.
Wpuściłam chłopaka do pokoju i kazałam usiąść mu na łóżku. Zapaliła światło i wtedy dostrzegam coś strasznego...
Już wiem dlaczego Bieber miał tak dobry humor. Justin był naćpany...
Wolałam jednak się upewnić.- Brałeś coś? - zapytałam w prost.
- Czy to ważne - zaśmiał się kolejny raz - liczy się tu i teraz.
- Nie Justin, ważne jest też to, że jesteś naćpany. W ogóle jak uciekłeś z szpitala???
- Ma się swoje sposoby - spoważniał - ale nie wrócę tam na weekend, zrobię sobie takie wakacje.
- Jak to, to z kim będę pracować?
- Spokojnie księżniczko, nie wracam tam tylko na weekend. W poniedziałek będę już w swoim pokoju w szpitalu. Jednak... - zawahał się - muszę prosić cię o przysługę... Nie mam u kogo się zatrzymać, więc proszę o to ciebie. Jednak jeśli się nie zgodzisz po prostu poproszę Nialla.
- Idioto, Ni mieszka że mną, tak właściwie to jego mieszkanie.
- To nie jest odpowiedź Alice - warkną, wyglądał jakby tracił cierpliwość - tak czy nie?
Westchnęłam - dobra, niech Ci będzie. Nie będę budzić Nialla, dlatego powiemy mu o tym rano. Spisz na podłodze.
Justin wydał z siebie niezadowolony dźwięk.
- Nie ma mowy - próbował że mną negocjacjować - tak nie traktuje się gości.
Śpię w łóżku - zachichotał i nie czekając na moją odpowiedź ściągną koszulkę ( całe szczęście dresy zostawił) i wślizgną się pod kołdrę.Nie miałam siły z nim dyskutować, zresztą nie pomagał fakt że był naćpany. Położyłam się obok niego, starając zachować odstęp pomiędzy naszymi ciałami. Rozmyślam jeszcze chwilę o dzisiejszym dniu, kiedy sen mnie zmorzył.
------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam kolejny rozdział.
Rozdział może nie zbyt długi ale mam nadzieję że przypadł wam do gustu.
Możecie zostawić gwiazdkę z czego byłabym bardzo zadowolona :). Jeśli chodzi o komentarze to napiszcie cokolwiek, bo ja nie wiem co myślicie o tym co pisze. Jeśli uważacie że opowiadanie jest do dupy to tak napiszcie, ja naprawdę się nie obrażę. Wasze zdanie jest ważne dla mnie. Dzięki za uwagę.
AlexKemer1
CZYTASZ
My dream | Justin Bieber
FanfictionAlice jest na pierwszym roku studiów psychiatrycznych. Zostaje przydzielony jej najgroźniejszy chłopak który ma problemy i jest uzależniony od narkotyków. Czy Al pomoże mu i wyciągnie go nałogu? A może to on wciągnie ją w uzależnienie?