PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ( dziękuję)
Przede mną stał nie kto inny jak Zayan.
Zerknełam na Justina. Chłopak zacisną pięści, jak gdyby był gotowy do walki.- Umówiłam się tylko z Ann o ile
pamiętam - spojrzałam na Zayana.Jestem pewna, że gdyby mój wzrok mógł zabijać, ten leżał już by na podłodze.
- No tak - odchrząknęła Ann - a ja myślałam, że umawiam się tylko z tobą.
I tu był pies pogrzebany. To był argument.
- Może usiądziemy? - zabrał głos brunet.
Wszyscy usiedliśmy w jak najdalszym kącie w kawiarni. Justin jeszcze ani razu nic nie powiedział, co było do niego nie podobne.
Jedyne co robił to uporczywie wpatrywał się w mojego byłego chłopaka, jednak ten nic sobie z tego nie robił.W końcu zaczęliśmy rozmawiać, było niemal jak kiedyś. Tylko bardziej niezrecznie.
- To Justin, do jakiej szkoły chodzisz? - spytał Zayan mojego towazysza.
- Nie chciałbyś być w niej... - zaśmiał się tajemniczo.
- Nie rozumiem - mój były popatrzył się jakoś dziwnie na mnie.
Zaczęłam się bawić palcami. Co ten Justin jeszcze wymyśli?
- I dobrze - warkną Jay.
- Ok, a masz rodzeństwo - dlaczego Zayan musi być taki wscibski???
- Może mam, może nie, i kurwa nic ci do tego - blondyn zacisną pięści.
- Dobra... spokojnie - Zay starał się załagodzić sytuację.
- Nie mów mi co mam, do cholery robić! - krzyknął.
Ann popatrzyła się na mnie porozumiewawczo. Ok, może Justin mnie nie zabije...
- Jay - położyłam mu rękę na ramieniu- wszytko dobrze?
Chłopak odwrócił się w moją stronę.
Przez chwilę patrzył się na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami.- Możemy iść? - zapytał.
- Tak jasne - wstałam a za mną Justin- cześć.
Wyszliśmy z kawiarni i ruszyliśmy na parking.
- Mogę pokierować? - spytał nagle Jus.
- Eh, no wiesz - zawachałam się - ok.
Bieber z uśmiechem na twarzy wsiadł na miejsce kierowcy. Jechałyśmy 15 min, aż w końcu zorientowałam się, że to przecież nie jest droga do mojego domu.
- Justin, wiesz, że to nie droga do domu?
- Wiem.
- To gdzie nas wieziesz?
Teraz przypomniały mi się te wszystkie horrory gdzie chłopak wywozi dziewczyny do lasu, potem je gwałci a na koniec zabija.
- Spokojnie, przecież cię nie zabije - czy on czytał mi w myślach??
- Ok.
- Rozluźnij się - zaśmiał się, bo musiał wyczuć, że jestem spięta.
Jechaliśmy jeszcze jakieś 5 minut, aż w końcu dojechaliśmy do lasu.
Dobra, podejrzane...Justin wysiadł i kiwną na mnie głowa :
- Idziesz?- Um, eee jasne - zająknełam się.
Też wysiadłam z auta.
- Chodź - Justin chwycił mnie za rękę,a mnie przeszedł dreszcz. Najgorsze jest to, że było to miłe uczucie i wcale mi to nie przeszkadzało.
Nagle Bieber zasłonił mi rękami oczy.
- Justin co ty robisz? - zaśmiałam się.
- Nic - mruknął mi do ucha.
Prowadził mnie, aż w końcu stanęliśmy. Chłopak odsłonił moje oczy a ja zachłystnęłam się powietrzem. Przed nami rozpościerał się najpiękniejszy widok jaki miałam okazję podziwiać w całym moim życiu.
Było tu malutkie jeziorko, z także małym pomostem. Parę ławek i mały ogródek, i mimo iż wydawało się że nikogo tu nie było od wieków, był on bardzo zadbany.
- Justin - wyksztusiłam - tu jest pięknie, dziękuję.
Przysunęłam się do chłopaka i go przytuliła. Blondyn po chwili odwzajemnił uścisk.
Tkwiliśmy w takiej pozycji aż do czasu gdy nie zrobiło się niezrecznie.- Chyba powinniśmy już wracać - przerwał ciszę Jay.
- Eeee, no tak - zgodziłam się z nim.
Cała drogę powrotną nie odzywalismy się do siebie. Jednak nie była to niezreczna cisza, wręcz przeciwnie, była ona bardzo przyjemna ,a my nie potrzebowaliśmy nic więcej.
___________________________________________
Zbliżamy się do 700 wyświetleń.
Przepraszam że wczoraj nie było rozdziału ale Watt wszystko spieprzył.
Nigdy nawet nie sądziłam że to co pisze będzie miało jakieś chociaż 10 wyświetleń.
Bardzo wam dziękuję!!!!
Niestety nie mam ostatnio weny dlatego rozdziały są trochę na siłę. Możecie podać mi jakieś sugestie, co byście chcieli żeby się stało. Poproszę też o gwiazdkę, i komentarz. Do następnego...
Alex Kemer
CZYTASZ
My dream | Justin Bieber
FanfictionAlice jest na pierwszym roku studiów psychiatrycznych. Zostaje przydzielony jej najgroźniejszy chłopak który ma problemy i jest uzależniony od narkotyków. Czy Al pomoże mu i wyciągnie go nałogu? A może to on wciągnie ją w uzależnienie?