Dziś był piątek . Czyli dzień w którym, Ni miał się spotkać z Justinem Bieberem. Jus jest moim pacjentem na studiach.
Stałam właśnie z moim bratem przed pokojem szatyna. Szczerze mówiąc bałam się jak cholera, za to Niall wyglądał jak by się w ogóle nie przejmował. Wiedziałam, że to nie prawda i w duchu umierał ze stresu.- Gotowy? - zapytałm brata.
Ni nie powiedział nic tylko skinął głową,a ja uznałam to za potwierdzenie .
Tak więc lekko zapukałam do drzwi, lecz gdy nikt się nie odezwał nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju.- JUSTIN!! - krzyknął mój brat.
- NI!!! - krzyknął Jus.
Oboje podeszli do siebie szybkim krokiem i uściskali się w męskim uścisku. Kiedy się od siebie oderwali, usiedli na łóżku i nie zwracając na mnie uwagi zaczęli ze sobą rozmawiać.
Ogólnie nie miałam nic przeciwko, ale ja byłam tu przecież żeby go wyleczyć.
Dałam im 30 minut na rozmowę i w tym czasie usiadłam na krześlę i postanowiłam obejrzeć kartoteki Jusa.Justin Bieber otrzymawszy warunkowe zwolnienie wiezienne, natychmiast trafia do szpitala psychiatrycznego.
Imię i nazwisko: Justin Drew Bieber
Wiek :21
Zamieszanie :Chicago
Wzrost: 180 cm
Waga: 75 kg
Rodzina: Jazmyn i Jaxon Bieber i Pattie Mallettie
Powodem przeniesienia Pana Biebera do szpitala było pogorszenie się jego stanu psychicznego, po stracie siostry. Wtedy podjęto decyzję o przeniesieniu.Nic więcej tam nie było. Najbardziej zainteresowała mnie cześć o rodzinie.
Przecież w kartotece napisali, że Jazmyn jego siostra żyła, więc o jaką stratę chodzi?
Myślam że skoro nie chciał mi nic o swojej rodzinie mówić to może jej po prostu nie miał, ale jak się okazuje to nie prawda.Spojrzałam w zegarek. Tak, minęło już z 30 minut.
Wstałam z krzesła.
- Chłopcy! - powiedziałam trochę głośniej niż zamierzam - moglibyśmy teraz trochę popracować, Jus?- Po co kurwa? - warkną na mnie szatyn a jego tęczówki z lejacego się karmelu zmieniły się czarny węgiel.
- Bieber, grzeczniej to nadal moja siostra - odezwała się Ni.
- Dlaczego kurwa, każdy mówi mi co mam robić??!!!!
Justin zrzucił w wszyszko ze stołu i na koniec sam stół też wywrocil.
Jeszcze tak wkurzonego go nie widziałam.
- Ni wyjdź - powiedziałam - jeśli ochrona przyjdzie nie może się zobaczyć.- Mam zostawić was samych?? Przecież on nie panuje na sobą.
- Idź Niall - powiedziałam i wypchnęłam chłopaka za dzwi.
Jus siedział na łóżku ciężki oddychając.
Szczerze nie wiedziałam co robić.
Usiadłam obok niego i położyłam mu rękę na ramieniu. Nie strącił jej, czyli jest postęp.- Jus,co się dzieje? -zapytałam.
Justin obrócił się w moją stronę. Gdy tylko to zrobił jego wyraz twarzy złagodnial.
- Justin co się dzieje?- ponowiłam pytanie tyle że ciszej.
Spojrzał na mnie swoimi oczami o kolorze rostoponej czekolady. W jego oczach kryło się cierpienie. Naprawdę w tamtym momencie chciałam mu pomóc, móc sprawić by wszystkie jego zmartwienia zniknęły.
- Nie wiem... - odparł również cicho.
Justin rzucił się na łóżko. Poszłam w jego ślady, ułożyłam się obok niego i zaczęłam gładzić jego plecy.
- Przepraszam, że czasem bywałem dla ciebie nie miły - wymamrotał do mojego ucha- po prostu taki już jestem.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu usłyszałam jak oddech Justina się wyrównał co oznaczało że zasnął.
Spojrzałam na zegarek, okazało się już, że jestem tu 2 godziny. Jak ten czas szybko zleciał. Wstałam cichutko by nie obudzić szatyna.###
Wyszłam z pokoju i już chciałam zadzwonić do Ni że właśnie skończyłam kiedy zobaczyłam go idącego w moją stronę.
- Nic ci nie zrobił? - tym pytaniem Niall bardzo mnie zaskoczył.
- Skąd taki pomysł?
- Znam JB dość długo i wiem, że gdy jest wkurzony nie panuje nad sobą.
- Nie, nic mi nie zrobił.
- W takim razie co robiliście? - doszukiwał się mój brat.
- Właściwie to trochę pogadaliśmy,a na koniec Justin mnie przeprosił.
- Żartujesz? On cię przeprosił?! - Ni zdawał się nie wierzyć w to co powiedziałam.
- No tak.
Czy to aż tak dziwne? Może...
- Dobra nie ważne - Ni wyglądał jak by się wahał czy mi powiedzieć lecz w ostateczności oznajmił - dzwoniła Ann...
Mówi że chciała by się z tobą spotkać ale ty nie odbierasz od niej telefonu.- Nie prawda, po prostu ostatnio dzwoniła jak miałam zajęcia z Justinem a potem komórka mu się rozładowała - oczywiście wszystko to były kłamstwa- oddzwonię do niej jak będziemy w domu.
Nie tak, że miałam dość Ann, ja miałam dość ostatnio wszystkich. Nie wiem co się ze mną dzieje...
- Ok,w takim razie chodzimy.
###
Jeden, drugi trzeci sygnał... Już straciłam nadzieję że odbierze, a wtedy usłyszałam dobrze znany głos po drugiej stronie słuchawki.
- Halo?
- Cześć Ann, przepraszam że nie odbierałam ale byłam bardzo zajęta i w ogóle musiałam przemyśleć parę zeczy, ale teraz jest ok - uprzedziłam przyjaciółkę.
- Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę że cię słyszę, wiesz jak się martwilan- zaczyna się mniej miła cześć... - mogłaś wysłać głupiego sms, że jest ok, ale nie ty nawet nie miałaś dla mnie czasu. Mam nadzieję, że nigdy już tak nie zrobisz, wystraszyłaś mnie na śmierć.
- Wiem przepraszam Ann - naprawde było mi przykro.
- Dobra wybaczam ci - zachichotała - ale pod jednym warunkiem...
- Tak? Jakim - byłam podejrzlia.
- Spokojnie to nic takiego, po prostu, pójdziemy na ognisko, dobrze? Organizuje je Mich, więc jest ok.
Mich była nasza wspólną koleżanką. Była naprawdę spoko dzilewczyną, więc od razu odetchnęłam z ulgą.
- Jasne, nie ma problemu - zgodziłam się.
- Dobra ognisko jest dziś, zaczyna się o 19:30. Przyjadę po ciebie o 19:00- w jej głosie można było usłyszeć, że była podekscytowana.- Dobra, do zobaczenia - pożegnałam się.
Ann odpowiedziała mi tym samym.
Dlaczego miałam przeczucie, że te ognisko to nie był dobry pomysł. Pożyjemy, zobaczymy...-------------------------------------------------------
Hej, tu kolejny rozdział. Przepraszam za tak długą przerwę, ale byłam za granicą i nie miałam jak go wstawić. Może rozdział nie jest za długi ale w ciągu 2 dni powinien pojawić się nowy. Przepraszam za błędy. Dzięki za uwagę.
AlexKemer1.
CZYTASZ
My dream | Justin Bieber
FanfictionAlice jest na pierwszym roku studiów psychiatrycznych. Zostaje przydzielony jej najgroźniejszy chłopak który ma problemy i jest uzależniony od narkotyków. Czy Al pomoże mu i wyciągnie go nałogu? A może to on wciągnie ją w uzależnienie?