neuf

690 73 11
                                    

CALUM

Gdy się obudziłem, moje oczy zostały zaatakowane przez ostre, białe światło. Jęknąłem cicho i wytarłem pięściami oczy, aby cokolwiek zobaczyć. Gdy mój wzrok zaczął współpracować, rozejrzałem się po, najwyraźniej, sali szpitalnej. Była pomalowana cała na biało, obok łóżka, na którym ja leżałem, znajdowały się jeszcze dwa inne, na szczęście puste. Naprzeciwko mnie znajdowały się szklane drzwi, przez które mogłem zauważyć zwykłych ludzi lub spieszących się gdzieś lekarzy.

Jednak w oczy rzuciła mi się jedna, konkretna osoba, której nie sposób było nie zauważyć. Michael Clifford, kolorowowłosy chłopak, we własnej osobie, stał w poczekalni w towarzystwie Ashtona oraz Luke'a. Cała trójka wyglądała na zdenerwowaną, więc podejrzewałem, że czeka mnie pogadanka na temat mojej nieodpowiedzialności. Cóż, nie dziwiłem im się.

- Dzień dobry, Calum - usłyszałem kobiecy, dość wysoki głos. Spojrzałem w stronę, jak się okazało, pani doktor, która uważnie mi się przyglądała - jak się czujesz?

- W porządku... - mruknąłem i zlustrowałem kobietę wzrokiem. Miała brązowe, splecione w warkocz sięgający do ramienia włosy, duże, zielone oczy i pełne, malinowe usta. Miała maksymalnie trzydzieści lat i śmiało mógłbym stwierdzić, że była naprawdę ładna - co tak właściwie się stało? - zmarszczyłem w zamyśleniu brwi - pamiętam tylko czarne kropki, nic więcej...

- Twoi przyjaciele twierdzą, że zemdlałeś - odparła pani doktor i podeszła do mnie - boli cię gdzieś głowa? Nie uderzyłeś nią nigdzie? - spytała i zmierzyła mnie wzrokiem - jesteś blady i wyglądasz na wyczerpanego...

- Wydaje się pani - odparłem i uśmiechnąłem się delikatnie, aby moja odpowiedź była choć trochę wiarygodna - i nie, nigdzie mnie nie boli, ani nigdzie nie uderzyłem.

Kobieta przez chwilę w zamyśleniu mi się przyglądała, kilka razy zlustrowała mnie wzrokiem. Zbadała mnie pod kątem paru rzeczy, po czym zadała mi kolejne pytanie.

- Jadłeś dziś coś przed treningiem, Calum? - pokręciłem przecząco głową, za to kobieta skinęła głową, jakby coś zrozumiała - piłeś podczas niego? - znów zaprzeczenie - jak ciężko trenowałeś?

- Dość... Normalnie? - odparłem niepewnie, jednak lekarka wywróciła oczami, jakby wiedziała, że kłamię. Westchnąłem cicho i spuściłem wzrok na swoje palce, które nagle stały się bardzo interesujące.

- Wydaje mi się, że to zemdlenie, było spowodowane po prostu najzwyklejszym osłabieniem - oświadczyła kobieta po dłuższej ciszy, podczas której analizowała coś na jakiejś kartce - niby nic groźnego, ale powinniśmy wykonać jeszcze kilka badań, żeby się upewić, że wszystko jest w porządku. Dzwoniłeś już po rodziców? - zaprzeczyłem ruchem głowy, a kobieta poleciła mi zrobić to jak najszybciej. Powiedziała mi jeszcze kilka rzeczy, po czym wyszła z sali.

Westchnąłem cicho i odwróciłem się na bok, mając nadzieję na odrobinę snu. Oczywiście moje plany wzięły w łeb, gdyż po może dziesięciu minutach, usłyszałem charakterystyczne skrzypienie drzwi. Spojrzałem więc w tamtą stronę, żeby zobaczyć trójkę dobrze znanych mi chłopców.

- Wszystko w porządku, Cally? - pierwszy odezwał się Ashton. Skinąłem głową i delikatnie się uśmiechnąłem, ale żaden z nich nie odwzajemnił tego gestu - martwiliśmy się o ciebie... - ciągnął chłopak. Niepewnie spojrzał na swoich towarzyszy, a następnie spuścił wzrok na swoje dłonie - wiesz, że chcemy dla ciebie jak najlepiej, prawda, Calum?

Too much to ask; cashton ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz