dix-sept

587 48 35
                                    

ASHTON

- Czekaj... Możesz powtórzyć? - poprosiłem, ponieważ sens słów mojego chłopaka nie do końca do mnie dotarł - ty jesteś co? - młodszy westchnął, wycierając dłońmi swoje zaszklone oczy.

- W ciąży, Ashton. Jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko - nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć. Czy to w ogóle było możliwe? Na zmianę otwierałem i zamykałem usta, próbując wymyślić coś sensownego do powiedzenia, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Jakim, kurwa, cudem? - Ashton co my teraz zrobimy? - spytał płaczliwym głosem, a ja zagryzłem w zamyśleniu dolną wargę. Na usta cisnęła mi się tylko jedna odpowiedź.

- Myślałeś o usunięciu? - spytałem. Calum spojrzał na mnie wzrokiem pełnym gniewu.

- No wiesz? Jak możesz, Ashton! - warknął na mnie - to jest nasze dziecko. Nie mam pojęcia jakim sposobem, ale to już jest fakt, będziemy mieli dziecko.

- Ale kto się nim zajmie, Cal? - westchnąłem z bezsilności - ty masz szesnaście lat, a ja osiemnaście. Więc kto się nim zajmie? Przecież my nawet jeszcze szkoły nie skończyliśmy... - cała ta sytuacja naprawdę mnie przerażała, chyba nawet bardziej niż samego Caluma. Chłopak wiedział, że mam rację, nie byliśmy jeszcze gotowi na zostanie rodzicami.

- Jakoś damy radę, Ashton - szepnął i uchwycił moją dłoń. Spojrzałem na niego, a młodszy posłał mi słaby uśmiech - ale za nic go nie usunę. Nie dałbym rady...

Cicho westchnąłem i skinąłem kilkukrotnie głową, jakby dając znak Calumowi, że się zgadzam, dzięki czemu młodszy szeroko się uśmiechnął choć wiem, że cała ta sytuacja również go przerażała.

- Przemyśl to jeszcze, w porządku? - poprosiłem. Hood po chwili skinął głową, dzięki czemu na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.

Niedługo później, do sali weszli Michael oraz Luke. Postanowiliśmy nie mówić im na razie o zaistniałej sytuacji, dopóki nie zdecydujemy co zrobić z dzieckiem.

Wyglądało na to, że Calum i Michael się pogodzili. Ten fakt niezmiernie mnie cieszył; ta ich bezsensowna kłótnia stanowiła jedynie dodatkowy stres dla Caluma, którego zdecydowanie powinien unikać. 

Siedzieliśmy u szesnastolatka dość długo. Za oknem się ściemniło, a na zegarkach wybiła godzina dwudziesta pierwsza. Wtedy przyszli doktor prowadzący wraz z pielęgniarką. mężczyzna poprosił, abyśmy dali odpocząć Calumowi, jednak Hood wyprosił go, bym mógł zostać z nim na noc. Pielęgniarka w tym czasie majstrowała coś przy kroplówce mojego chłopaka. Gdy zauważyła, że jej się przyglądam, poprosiła mnie o pomoc, której oczywiście jej udzieliłem.

Po chwili zostaliśmy więc sami, leżąc na szpitalnym łóżku i rozmawiając o zaistniałej sytuacji. Nie byłem pewien, czy ta decyzja jest właściwa. Cóż, najwięcej do powiedzenia miał w tej kwestii Cal - w końcu to on przez dziewięć następnych miesięcy miał nosić to dziecko, ja jedynie musiałem dostosować się do wyboru mojego chłopaka.

Gdy chłopiec zasnął, przytulając się do mojego ciała, mnie zalała fala niezośnych myśli i przypuszczeń. Ja naprawdę nie byłem gotów na zostanie ojcem. Choć wiedziałem, że muszę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, to z tyłu głowy krążyła mi myśl, żeby przekonać Caluma do aborcji. Może to nie był taki zły pomysł? Tylko jak przekonać do tego mojego młodszego chłopaka? 

Too much to ask; cashton ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz