CALUM
Rano obudziły mnie delikatne promienie słoneczne wpadające przez okno, którego najwyraźniej zapomniałem zasłonić wczoraj wieczorem. Wtuliłem policzek w klatkę piersiową Ashtona, do którego w dalszym ciągu byłem przytulony i jak na razie nie miałem zamiaru przestać. Jednak moje plany zostały pokrzyżowane przez mój wibrujący telefon. Jęknąłem niezadowolony i wyciągnąłem urządzenie domagające się uwagi z kieszeni moich spodni. Przetarłem rękawem bluzy oczy i spojrzałem na ekran, aby ujrzeć połączenie przychodzące od mojej starszej siostry Mali. Wywróciłem podirytowany oczami i przyłożyłem telefon do ucha, by po chwili usłyszeć jej zdenerwowany głos.
- Gdzie ty jesteś? - warknęła na mnie - masz w ogóle pojęcie która jest godzina? - westchnęła, aby trochę się uspokoić, po czym dodała - mama w ogóle wie, że nie było cię na noc?
- Cześć, Mali - mruknąłem. Mógłbym się założyć, że moja siostra w tym momencie wywróciła oczami - mówiłem wam wczoraj, że idę do Michaela. Więc jeśli mama słucha mnie uważniej niż ty, to tak, wie, że nie było mnie na noc w domu. Coś jeszcze? - dodałem, gdy Mali nie odzywała się dłuższą chwilę - obudziłaś mnie.
- Dochodzi dwunasta, Calum - mruknęła dziewczyna, a ja zmarszczyłem brwi i odsunąłem telefon od ucha, aby spojrzeć na godzinę pokazaną na ekranie. Faktycznie, była już 11:40 - znów graliście całą noc w gry? - westchnęła Mali, a ja z powrotem przyłożyłem telefon do ucha - mówiłam ci już, że nie powinniście...
- Tak, tak - przerwałem monolog siostry, gdy spojrzałem na Ashtona, który cały czas się wiercił, jakby za chwilę miał się obudzić - Mali, naprawdę muszę iść. Cześć - rozłączyłem się ignorując to, co mówiła starsza dziewczyna. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i znów spojrzałem na Irwina, aktualnie wtulającego się w poduszkę, na której leżał. Mój wzrok powędrował na delikatnie uchylone wargi blondyna, przez co mimowolnie się uśmiechnąłem. Miałem ochotę ponownie go pocałować. I ponownie. I tak do końca życia. Ale na moje nieszczęście, było to niemożliwe.
Westchnąłem zrezygnowany i wstałem ostrożnie z łóżka tak, żeby nie obudzić starszego chłopaka. Podszedłem do okna, po czym zasłoniłem roletę jak najciszej mogłem i wyszedłem z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi, o które oparłem się plecami. Zamknąłem oczy i odetchnąłem kilka razy. Miałem wrażenie, że głowa zaraz mi wybuchnie od nadmiaru wspomnień, które ni stąd, ni zowąd mnie zalały, ale przede wszystkim przez nieprzyjemny, pulsujący ból.
Nagle usłyszałem głośny, kobiecy śmiech dochodzący z dołu budynku. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem w stronę schodów, jakby one miały mi wyjaśnić kto, oprócz nas, znajduje się w domu. Westchnąłem kolejny raz i, nie potrafiąc wygrać ze swoją ciekawością, ruszyłem na dół. Z kuchni dochodziły przyciszone głosy, które wydawały się być bardzo znajome.
Gdy stanąłem w progu wyżej wymienionego pomieszczenia, przy stole siedzieli Crystal, Michael i Luke. Gdy zauważyłem blondyna, chciałem się po cichu wycofać do sypialni. Już miałem odejść, kiedy Mike na mnie spojrzał i posłał mi szeroki, wesoły uśmiech.
- Cześć, Cal - powiedział, a pozostała dwójka na mnie spojrzała, przez co miałem ochotę do niego podejść i go uderzyć. I to naprawdę mocno go uderzyć. Jednak gdy spojrzałem na Luke'a, nie zauważyłem żadnych oznak nienawiści ani chęci zamordowania mnie. Za to Hemmings uśmiechnął się lekko w moją stronę, a ja niepewnie odwzajemniłem ten gest.
Kurwa, ten człowiek jest bardziej bipolarny niż ja, pomyślałem. Po przywitaniu się z Michaelem i Crystal, sięgnąłem do szafki, aby wyciągnąć z niej pudełko tabletek przeciwbólowych. Wziąłem dwie, po czym sięgnąłem po butelkę z wodą. Połknąłem białe pigułki znajdujące się na mojej dłoni i popiłem je wodą.
CZYTASZ
Too much to ask; cashton ✔
FanficCalum zawsze odnosił wrażenie, że prosi o zbyt wiele. ©TeoH93 2018