- Słuchaj mnie uważnie, nic nie mów i nie komentuj, po prostu skup się, żeby nie zrobić z mojego fantastycznego planu zwykłego pośmiewiska, tak jak masz to w zwyczaju.
Przerwałam, aby przyglądnąć się dokładnie reakcji Justina. Obserwując jak przez twarz chłopaka przebiega cień zaciekawienia i zdezorientowania, po chwili zmieniający się w coś na kształt ulgi, utwierdziłam się w przekonaniu, że mam jego uwagę w garści. Teraz tylko muszę to dobrze wykorzystać, muszę zapoznać go z moim planem i dopilnować, żeby zaakceptował go w całości. Chociaż, jeżeli chciał się stąd wydostać, nie miał innej opcji oprócz zgodzenia się na wszystko, co karzę mu zrobić. No chyba, że jego marzeniem było zgnicie tutaj, to wtedy mógł się stawiać i dyktować warunki, w żadnym innym wypadku jego zdanie nie miało dla mnie znaczenia.
I to mi się podobało. Stara, dobra Tessa wróciła i przynajmniej mentalnie, czułam się jak nowo narodzona. Gdzieś tam w środku, dzięki słowom chłopaka, odnalazłam moją przyjaciółkę, która była odważniejsza niż niejeden mężczyzna, miała ego większe niż połowa Hollywood, a nawet pistolet przystawiony do jej skroni nie był w stanie jej wystraszyć. I tylko jako taka osoba chciałam zostać zapamiętana, nie jako jakaś nic nie znacząca płaczka, która poddała się, bo dostała kilka razy po mordzie. Tessa, którą byłam jeszcze chwilę temu, nie byłaby w stanie wydostać nas stąd, tylko ta dziewczyna, którą byłam teraz potrafiła dopiąć swego. Dzięki, kochana.
- I co najważniejsze, muszę wiedzieć, czy mi ufasz i czy wiesz, że dokładnie wiem co robię. Musisz zgodzić się bezkompromisowo na wszystko, co zaproponuję, a jeżeli masz wątpliwości, to działaj sam, bo nie przyjmuję reklamacji.
Czekałam na reakcję chłopaka zdecydowanie dłużej niż sobie to wyobrażałam, o wiele za długo. Oczekiwałam natychmiastowego kiwnięcia głową, zadowalającego słowa, ale z ust chłopaka nie wychodziło zupełnie nic, przez dobrą minutę. No cóż, muszę przyznać, że zawiodłam się na nim i już całkowicie odechciało mi się pomagać mu w jakikolwiek sposób. Ale sumienie gdzieś tam głęboko jednak dawało o sobie znać, więc musiałam dalej być nastawiona na tą beznadziejną opcję, no chyba, że chłopak zdecyduje się na samodzielne działanie, co byłoby bardzo dziwne.
Wreszcie, nie chcąc zapewne słuchać moich narzekań, chłopak w końcu poruszył wolno głową w geście zgody na wszystko, co dotychczas powiedziałam. Świetnie, czyli jednak dalej mam go na głowie.
- Więc żeby się stąd wydostać musimy ich porządnie wkurzyć, mam na myśli to, że musimy zrobić coś, żeby nas rozdzielili. Musi to być coś na tyle złego, aby prawdopodobnie zabrali mnie stąd, a ja już się tam postaram zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby nas wyciągnąć. Twoja rola jest za to bardziej prosta, masz po prostu przystać na wszystko co zrobię, bo nie powiem Ci co planuję, a później masz czekać tutaj cierpliwie na mnie, może przynajmniej wtedy nic nie spieprzysz. Zgoda? - wyszeptałam, na jednym wdechu, obserwując każdą, najmniejszą reakcję chłopaka.
- A co jeżeli twój plan nie wypali, bo na przykład cię zabiją? Co wtedy? Nie mam pewności, że nie zrobią Ci krzywdy. - wymamrotał niepewnie, czego się po nim nie spodziewałam. Myślałam, że raczej potulnie przystanie na to, co powiedziałam, zamiast doszukiwać się w tym drugiego dna. W końcu to moja robota.
- To nie twoja sprawa, co oni mi zrobią - odgryzłam się - A o to, że mnie zabiją nie musisz się bać. Wydaje mi się, że gdyby mieli to zrobić to już byłabym trupem. Ty także. Muszą mieć dla nas inny plan, co wcale nie oznacza, że byłoby to lepsze od śmierci. W końcu to potwory, jestem pewna, że gorzej nie byłoby mi nawet w piekle.
Mamrotałam pod nosem, bardziej sama do siebie, niż do chłopaka, który zapewne dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że to co powiedziałam to najszczersza prawda. I gdybyśmy mieli być szczerzy, to sama dopiero teraz doszłam do wniosku, że oni tak naprawdę nie chcą naszej śmierci, bo to byłoby dla nich zbyt łatwe, a nam oszczędziłoby wielu przykrości. Jestem wręcz pewna, że ważniejsze jest dla nich sprawienie nam jak największego bólu, a kulka w łeb byłaby wybawieniem w tej sytuacji.

CZYTASZ
She's so badass // j.b
FanfictionTessa Russo była dla Justina dziewczyną jedyną w swoim rodzaju. Intrygowała go coraz bardziej za każdym razem, kiedy wyjmowała swoją broń i mierzyła nią w stronę chłopaka, wypowiadając przy tym splot ostrych słów, czasami raniących i przerażających...