Tessa's POV
Szybkim krokiem wyszłam poza posesję, trzaskając za sobą drzwiami od furtki. Stanęłam na chwilę zastanawiając się, w którą stronę pójść. Czekała mnie niemiła, nocna przejażdżka miejskim metrem, za co przeklinałam się w duchu. Nienawidzę jeździć metrem, szczególnie w nocy. To idealne miejsce dla gwałcicieli, zboków i innych dziwnych typów. Kto wie, kogo dzisiaj spotkam - wzdycham pod nosem i ruszyłam w kierunku pobliskiej stacji metra. Wsadziłam trzęsące się z nerwów ręce do kieszeni i zaciągnęłam się rześkim, dosyć chłodnym jesiennym powietrzem. Uniosłam wzrok w górę i spoglądnęłam na niebo pełne gwiazd. Dzisiejsza noc wydawałaby się ładna, gdyby nie fakt, że nie mniej niż półtorej godziny temu zabiłam jakąś kobietę, która miała przed sobą świetlaną przyszłość, kochającego chłopaka i rodzinę u boku. Jednak nikt nie kazał jej się pchać w narkotyki - nie masz kasy, nie kupuj, proste. Nikt na siłę jej dragów do ręki nie wciskał, a na kasę czekać w nieskończoność nie będziemy.
Szłam przed siebie żwawym krokiem, nie zatrzymując się ani na moment. Lubiłam spacerować wieczorami, nigdy nie miałam obawy przed tym, że ktoś mnie zgwałci lub zrobi mi inną krzywdę, ciemność też nie była mi straszna. W sumie w nocy czułam się nawet nieco pewniej niż za dnia, a pistolet w kieszeni mojej bluzy tylko wzmacniał we mnie pewność siebie.
Myślami wracałam ciągle do sytuacji sprzed chwili. To niewiarygodne, że jedna osoba mogła zostać tak poniżona w ciągu kilkunastu minut. W sumie przyzwyczaiłam się do tego jak mnie traktowali, nigdy nie zasłużę sobie na ich szacunek chociaż w najmniejszym stopniu. Wszystko za sprawą tego, że w gangu byłam za karę i to był sposób płacenia za błędy mojego ojca. Jednak jeszcze nigdy nie posunęli się do tego, żeby go obrażać. To był pierwszy raz i muszę przyznać, że to był najbardziej bolesny pierwszy raz w moim życiu.
Mijałam wielkie, nowoczesne domy należące do tych bogatszych. W tej okolicy panowała cisza i spokój niespotykany nigdzie indziej w Nowym Jorku. Zazwyczaj to miasto tętniło życiem do samego rana. Naprawdę trudno byłoby znaleźć miejsce jak to, pełne ciszy. Na ulicach nie było nikogo, oprócz mnie i unoszonych przez niewielki wiatr liści, które wydawały niemiły odgłos szurania.
Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się na terenie bloków mieszkalnych, gdzie nareszcie toczyło się jakieś życie. Przechadzając się uliczkami między blokami można było usłyszeć głos z telewizorów, mieszkań czy rozmowy ludzi, którzy wyszli na balkon zapalić papierosa. Do moich uszu dotarł nawet dźwięk całkiem fajnej piosenki dochodzącej z parku, przez który musiałam przejść.
Gdy przechadzałam się poprzez ciemne uliczki parku nagle przed sobą zobaczyłam grupkę młodych ludzi, którzy głośno się śmiali, a jasny dym unosił się co chwilę nad ich głowami. Stanęłam w miejscu, co nie było dobrym rozwiązaniem bo ich głowy odwróciły się synchronicznie w moją stronę. Spojrzeli na mnie, a ja ruszyłam w ich stronę, próbując nie zwracać na nich większej uwagi. Nie wyglądali na groźnych, było tam kilkoro młodych ludzi, paru mężczyzn i pewnie jakieś dziewczyny, bo słyszałam kobiecy śmiech. Chciałam po prostu przejść obok i znaleźć się w tym cholernym metrze, ale dzisiaj jest zdecydowanie mój pechowy dzień.
- Gdzie się tak śpieszysz?!
Usłyszałam donośny, męski głos i ujrzałam sylwetkę dobrze zbudowanego kolesia, który właśnie szybkim krokiem podążał w moją stronę.
- Nie interesuj się. - warknęłam, nie zatrzymując się ani na sekundę.
Nie chciałam biec, żeby nie pokazać, że się boję - bo ja się nigdy nie boję, ale może powinnam to zrobić, bo gdy właśnie miałam skręcić w jakąś przypadkową uliczkę i zniknąć z oczu chłopakowi, poczułam jak ktoś dosyć mocno łapie mnie za przedramię i przyciąga do siebie. Po chwili moje plecy doznają kontaktu z betonową ścianą bloku, a ja stanęłam oko w oko z moim napastnikiem. Nie mogłam dokładnie zobaczyć twarzy tej osoby, ale mogę powiedzieć, że był to bardzo umięśniony mężczyzna. Udało mi się również zauważyć, że jest łysy oraz ma czarną karnację. Cholera, mój typ.
CZYTASZ
She's so badass // j.b
Fiksi PenggemarTessa Russo była dla Justina dziewczyną jedyną w swoim rodzaju. Intrygowała go coraz bardziej za każdym razem, kiedy wyjmowała swoją broń i mierzyła nią w stronę chłopaka, wypowiadając przy tym splot ostrych słów, czasami raniących i przerażających...