ZMIANA NAZWY I OKŁADKI!! MIŁEGO CZYTANIA😁😘
-Przecież tej kombinacji nie zrobił jeszcze nikt na świecie! - przeraziłam się.
Wtrącił się przerażony Matt:
- Ale ktoś próbował Clars. To byłaś Ty... W dniu wypadku...
Serce momentalnie zabiło mi szybciej. Moją głowę przyćmił obraz tamtego dnia. Pamiętałam te emocje, które towarzyszyły mi przed skokiem. Gdyby mi się udało, zapisałabym się w historii....
Przestań Clars- zganiłam się w myślach- nie udało się. Niech to do Ciebie dotrze. Byłaś w takiej formie! Dlaczego miałoby Ci się udać teraz, jeśli wtedy nie dałaś rady? Jesteś ZA SŁABA. Nie jesteś gwiazdą, nie jesteś najlepsza. Nie myśl nawet o tym, żeby być lepsza od innych. Bo dlaczego akurat Ty?
-Nie. Nie ma mowy. Zrobię zwykłą kombinację temp z podwójnym kucznym i podwójnym prostym na końcu- wzruszyłam ramionami. Widziałam ulgę na twarzy Matta i widoczny zawód trenera.
- Rozumiem i absolutnie nie podważam Twojej decyzji. Jednak wydawało mi się, że jesteś...tym typem człowieka, który zawsze walczy. Powstałaś po wypadku. Nie bój się podejmować ryzyka...- wahał się, czy jeszcze coś powiedzieć- Dziękuję. Koniec treningu.
W milczeniu przebrałam się i czekałam na przyjaciela w holu, bo rozmawiał nadal z Collinsem. Rozejrzałam się wokół. Cały korytarz zajmowały gabloty z nagrodami i podziękowaniami od różnych sportowców. Przez chwilę zastanowiłam się, czy nie zaufać mu i nie spróbować. Jednak szybko odrzuciłam tą myśl. Od zawsze chciałam, żeby moje życie, złożone było z moich decyzji. Żebym, gdy kiedyś będę stara i powspominam odległe czasy, mogła być dumna tylko z siebie. Chce zawdzięczać swoje sukcesy, tylko i wyłącznie sobie.
W końcu Matt wyszedł z kantorka i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Masz może ochotę wspiąć się na górę i pooglądać zachód Słońca?- zapytał wesoło.
-Pieprz się, widzisz, że mam paskudny humor. Jedźmy do domu- jąknęłam.
-Nie ma mowy. Jeśli Tobie się nie chce, ktoś musi to zrobić za Ciebie- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Matt, co Ty kombinuj...AAAA! PUŚĆ MNIE NATYCHMIAST!
Przyjaciel podniósł mnie i przerzucił z łatwością przez ramię jak worek ziemniaków.
-Nie chciałaś sama, no to cóż- śmiał się.
-Nie wytrzymam z Tobą. Masz czasem takie głupie pomysły- zawtórowałam mu.
- Ale za to mnie kochasz- jego słowa natychmiast spowodowały u mnie eksplozję rumieńców. Dobrze, że byłam tyłem i tego nie widział.
-Nigdy tak nie mówiłam, nie mówię i nie powiem- odparłam pewnie.
- A dzisiaj rano, kiedy zobaczyłaś, gdzie Cię zawiozłem? -poruszył zabawnie brwiami.
-Ah no tak...to był wyjątek od tej reguły. Nie myślałam co mówię ze szczęścia- odparłam
- Wiesz...w przypływie emocji ludzie mówią czasem coś, czego kiedy indziej w życiu by nie wydobyli. Coś co siedzi na dnie ich serca- powiedział całkiem poważnie.
-Zakończmy ten temat...nie mam nastroju- nie wiedziałam co odrzec.
Mimo mojego paskudnego humoru, bawiłam się doskonale. Siedzieliśmy koło siebie pod kocem, podziwiając czerwieniejące niebo i popijaliśmy gorącą, karmelową kawę.
CZYTASZ
Never Give Up
Dla nastolatkówCzy kiedykolwiek mieliście tak, że straciliście coś, co było całym Waszym życiem? Wszystko wydawało się Wam szare, smutne i bez znaczenia... Coś takiego przytafiło się Clarissie Lourevier. Czy podniesie się i stanie do walki z własnymi słabościami...