Rozdział 10 "Nieoczekiwana wiadomość"

26 9 5
                                    

ZMIANA NAZWY I OKŁADKI!! MIŁEGO CZYTANIA😁😘

-Przecież tej kombinacji nie zrobił jeszcze nikt na świecie! - przeraziłam się.

Wtrącił się przerażony Matt:

- Ale ktoś próbował Clars. To byłaś Ty... W dniu wypadku...

Serce momentalnie zabiło mi szybciej. Moją głowę przyćmił obraz tamtego dnia. Pamiętałam te emocje, które towarzyszyły mi przed skokiem.  Gdyby mi się udało, zapisałabym się w historii....

Przestań Clars- zganiłam się w myślach- nie udało się. Niech to do Ciebie dotrze. Byłaś w takiej formie! Dlaczego miałoby Ci się udać teraz, jeśli wtedy  nie dałaś rady? Jesteś ZA SŁABA. Nie jesteś  gwiazdą, nie jesteś najlepsza. Nie myśl nawet o tym, żeby być lepsza od innych. Bo dlaczego akurat Ty?

-Nie. Nie ma mowy. Zrobię zwykłą kombinację temp z podwójnym kucznym i podwójnym prostym na końcu- wzruszyłam ramionami. Widziałam ulgę na twarzy Matta i widoczny  zawód trenera.

- Rozumiem i absolutnie nie podważam Twojej decyzji. Jednak wydawało mi się, że jesteś...tym typem człowieka, który zawsze walczy. Powstałaś po wypadku. Nie bój się podejmować ryzyka...- wahał się, czy jeszcze coś powiedzieć- Dziękuję. Koniec treningu.

W milczeniu przebrałam się i czekałam na przyjaciela w holu, bo rozmawiał nadal z Collinsem. Rozejrzałam się wokół. Cały korytarz zajmowały gabloty z nagrodami i  podziękowaniami od różnych sportowców. Przez chwilę zastanowiłam się, czy nie zaufać mu i nie spróbować. Jednak szybko odrzuciłam tą myśl. Od zawsze chciałam, żeby moje życie, złożone było z moich decyzji. Żebym, gdy kiedyś będę stara i powspominam odległe czasy, mogła być dumna tylko z siebie. Chce zawdzięczać swoje sukcesy, tylko i wyłącznie sobie.

W końcu Matt wyszedł z kantorka i skierowaliśmy się do wyjścia.

-Masz może ochotę wspiąć się na górę i pooglądać zachód Słońca?-  zapytał wesoło.

-Pieprz się, widzisz, że mam paskudny humor. Jedźmy do domu- jąknęłam.

-Nie ma mowy. Jeśli Tobie się nie chce, ktoś musi to zrobić za Ciebie- powiedział z chytrym uśmieszkiem.

- Matt, co Ty kombinuj...AAAA! PUŚĆ MNIE NATYCHMIAST!

Przyjaciel podniósł mnie i przerzucił z łatwością przez ramię jak worek ziemniaków.

-Nie chciałaś sama, no to cóż- śmiał się.

-Nie wytrzymam z Tobą. Masz czasem takie głupie pomysły- zawtórowałam mu.

- Ale za to mnie kochasz- jego słowa natychmiast spowodowały u mnie eksplozję rumieńców. Dobrze, że byłam tyłem i tego nie widział.

-Nigdy tak nie mówiłam, nie mówię i nie powiem- odparłam pewnie.

- A dzisiaj rano, kiedy zobaczyłaś, gdzie Cię zawiozłem? -poruszył zabawnie brwiami.

-Ah no tak...to był wyjątek od tej reguły. Nie myślałam co mówię ze szczęścia- odparłam

- Wiesz...w przypływie emocji ludzie mówią czasem coś, czego kiedy indziej w życiu by nie wydobyli. Coś co siedzi na dnie ich serca- powiedział całkiem poważnie.

-Zakończmy ten temat...nie mam nastroju- nie wiedziałam co odrzec.

Mimo mojego paskudnego humoru, bawiłam się doskonale. Siedzieliśmy koło siebie pod kocem, podziwiając czerwieniejące niebo i popijaliśmy gorącą, karmelową kawę.

Never Give UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz