W sali zapadła głucha cisza... uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam. Nie zdołałam jednak wysilić się na nieszczere "przepraszam". Nie wstydziłam się moich słów. Powiedziałam prawdę, po prostu.
- Co za brak szacunku...- warknęła jakaś czerwona staruszka z jury. Tym razem jednak nikt nie pokiwał głową na znak zgody. Zwiesili je i utkwili wzrok w podłodze. Zaczęli szeptać między sobą. Niestety nic nie słyszałam. Chociaż wcale nie chciałam słyszeć. Byłam zła na los, że spotkałam na swojej drodze akrobatykę. Że poznałam sens swojego życia. Byłam zła na Matta, że powiedział mi całą prawdę. Dopiero wtedy zrozumiałam jego słowa, które powiedział do mnie wtedy na tyłach szkoły pod drzewem... "Na pewno chcesz poznać prawdę? Możesz żyć i umrzeć w spokoju i w niewiedzy". Przed właśnie tymi chwilami chcieli mnie uchronić rodzice, przyjaciele. Przed świadomością, że zaprzepaściłam swoją jedyną szansę. Że zmarnowałam talent. Teraz już jestem niewolnikiem akrobatyki. Ehh...i tak nikt nie rozumie o co mi chodzi. Stałam tak i stałam, w końcu nie wytrzymałam i zapytałam:
-Mogę już wyjść?
- Oczywiście. Idź najlepiej do domu. Za kilka dni odwiedzi Cię ktoś, kto dostarczy Ci wynik głosowania- oznajmił wysoki facet w okularach.
Otworzyłam drzwi i wyszłam. Bez słowa pożegnania. Bez żadnego wyrazu szacunku...🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑🐑
-Clar, nie wiem co powiedzieć... przepraszam! To moja wina!
- Nie Matthew, jest w porządku. Naprawdę.
Spojrzał na mnie spode łba. Dobrze wiedział, że nie jest w porządku. Zwracałam się do niego pełnym imieniem, jak już naprawdę byłam wściekła.
-Oh, nie jestem zła na Ciebie. Pomogłeś mi jak najlepiej umiałeś. Jestem zła na siebie. Boję się...
-Strach jest ludzki Clariss. Ale czego Ty się boisz? Nie uda się? Trudno, spróbujemy jeszcze raz. Damy sobie radę razem. Kochasz akrobatykę, prawda?
- Najmocniej na świecie...- odparłam
- Jeśli się coś kocha...
-... to czeka się bezwzględu na wszystko...- dokończyłam.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu komórkowego. Odebrałam połączenie i wzdrygnęłam się na wrzask Ell:
-Clars do cholery. Ktoś dobija się do Ciebie do domu! Wracaj szybko..
- O jaciee, już idę!- poderwałam się natychmiast.
- Wszystko w porządku? Gdzie idziesz?- spytał zanipokojony Matt.
- Tak, tak...zapomniałam, że mam coś do zrobienia na jutro. Zdzwoniny się wieczorem, tak?- skłamałam szybko.
- Jasne- odparł zdziwiony.
Pobiegłam bez zastanowienia do domu. Rzeczywiście przez drzwiami stał jakiś młody blondyn. Podeszłam niepewnie i od razu zagadałam:
- Masz może dla mnie jakąś wiadomość?- spytałam nieśmiało.
- Bonjóur, Clarissa, tak?- zapytał z wyraźnie francuskim akcentem
- Tak, Clarissa Lourevier- odparłam.
- Bardzo dobrze. Wiem, że może powinno być to ogłoszone w bardziej uroczystej oprawie, ale biorąc pod uwagę okoliczności...
Zaczęłam się poważnie zastanawiać o co temu człowiekowi chodzi. Przychodzi pod mój dom, bez żadnej zapowiedzi...
- Biorąc pod uwagę okoliczności, powiem to po prostu- odkaszlnął i mrugnął do mnie z porozumieniem- Clarisso Lourevier. Oficjalnie zostałaś przyjęta do Akademii Akrobatycznej w Madrycie...
Dawno mnie nie było, przepraszam. Znowu krótki, bo brak weny. Kocham Was wszystkich i pozdrawiam cieplutko❤. Oby do następnego.
CZYTASZ
Never Give Up
TeenfikceCzy kiedykolwiek mieliście tak, że straciliście coś, co było całym Waszym życiem? Wszystko wydawało się Wam szare, smutne i bez znaczenia... Coś takiego przytafiło się Clarissie Lourevier. Czy podniesie się i stanie do walki z własnymi słabościami...