Uwielbiam wracać do domu po długiej nieobecności. Nawet jeśli to tylko pięciodniowa przerwa od pracy z okazji Bożego Narodzenia. Odkrywam wtedy proste przyjemności na nowo – długie spacery po ośnieżonym Zakopanem i zabawy z moim psem, kąpiele z pianą w wannie pełnej gorącej wody, granie jazzowych piosenek na pianinie, wielogodzinne rozmowy z siostrą, spanie we własnym łóżku, gra w Scrabble z Ewą i Kamilem i spędzanie czasu pośród wszystkich swoich książek.
Pierwszy dzień w domu przełaziłam w piżamie, jadłam ciasto czekoladowe upieczone przez Ewę, przegryzając je Mannerami wyżebranymi od Kraftiego i cieszyłam się domową atmosferą.
Następnego dnia Kamil pojechał się spotkać z Dawidem, Jankiem, Maćkiem i resztą (odpoczęliby od siebie, ale nie, widocznie nie potrafią bez siebie żyć), a ja poprosiłam Ewę o pomoc w wybraniu paru zdjęć z ostatnich tygodni do powieszenia na mojej zdjęciowej ścianie. Sączyłyśmy więc gorącą czekoladę i przeglądałyśmy fotografie zgromadzone na moim dysku, których uzbierało się całkiem sporo.
- Kto je robił? Całkiem niezłe są! – zapytała Ewa z uznaniem.
- Większość Forfi, któreś robił też Kamil, Celina coś tam cyknęła – uśmiechnęłam się szeroko na wspomnienie przesympatycznej dziewczyny Johanna.
- To jest genialne, od razu na ścianę z nim – powiedziała Ewa, wskazując na to, na którym pozuję ze wszystkimi trzema Prevcami, robiąc groźne miny.
- Pero wyszedł świetnie – przytaknęłam, odkładając zdjęcie na bok.
- To z austriackimi psiapsiółami koniecznie – Ewa parsknęła śmiechem, patrząc na zdjęcie, na którym przytulają mnie Krafti i Michi.
Do kupki dołączyły jeszcze zdjęcia, na których jem milkę z Wellim, zaplatam warkoczyk z grzywki Danielowi, przytulam Kamila, siedzę na baranach u Forfanga, patrzę w niebo z Domenem albo śmieję się z Celiną, a także zdjęcie przedstawiające Gang Urodzonych Trzynastego Maja, czyli Fannemela, Krafta i mnie.
- Jeju, jakie to jest piękne! – Ewa wskazała na zdjęcie, którego wcześniej nie widziałam. Domen podnosił mnie na nim na wyprostowanych rękach nad głową jak podczas imitacji skoku. Szczerzyliśmy się do siebie jak głupi do sera. Ale rzeczywiście było piękne. Zawiśnie na ścianie.
- Się Forfi postarał.
- Polubili cię bardzo, prawda? – Ewa uśmiecha się czasem niemalże jak Pero.
- Owszem, ale bez wzajemności – wyszczerzyłam zęby w sarkastycznym uśmiechu.
- Głupia jesteś, Laur!
- Tylko bez takich, żebym zaraz nie musiała powiedzieć, kto tu jest głupi! No jasne, że ich lubię. Chociaż wkurzają mnie średnio trzy razy na godzinę.
- Fajny jest ten Domen?
- Czy to program „Odpowiedz głupio na głupie pytania"?
- Nie zmieniaj tematu, młoda. Fajny jest?
- Fajnie skacze, fajnie śpiewa „Hakunę Matatę". I fajnie udziela wywiadów.
- W psychologii to się nazywa wyparcie.
- Teścia ma psychologa i nagle taka mądra.
- On cię lubi. Bardzo.
- A ty skąd masz takie informacje?
- Od Kamila.
- A on skąd ma takie informacje?
- On wie. Widzi, że lubi z tobą spędzać czas. I jak na ciebie patrzy.
CZYTASZ
Po prostu skacz, D.
FanfictionLaura, aspirująca dziennikarka, dostaje swoją pierwszą pracę. Pociąga to za sobą cały ciąg wydarzeń - nowe pasje, nowe znajomości, nowe przyjaźnie i - jakżeby inaczej - miłość. Ani romans, ani komedia. Powiedzmy, że najbliżej temu do komedii romant...