20

13 1 0
                                    

MIA

Nie spałam całą noc myśląc nad listem od brata. Nie mam pojęcia gdzie mamy się spotkać przetrząsnęłam już cały pokój do góry nogami i nic.

Musi gdzieś być jakaś wskazówka, tylko gdzie ?
Do spotkania zostało jeszcze pięć godzin.

Pomyślmy...

W moim pokoju nic nie ma,
W salonie nic nie ma,
Kuchnia i toaleta także odpadają,
Może to będzie coś co łączy mnie i Andrewa, tylko co?

Może jakaś zabawka, mapa, książka.... cokolwiek.

Z tą myślą pobiegłam na strych, gdzie rodzice przetrzymywali wszystkie rzeczy Andrewa.

Wzięłam ze sobą kilka pudeł i pobiegłam do pokoju. Podczas przeszukiwania moich zdobyczy znalazłam kilka naprawdę ciekawych rzeczy z barwną historią i przyjemnymi wspomnieniami.

Wzięłam do ręki mojego starego misia. Był strasznie sfatygowany, ale to nic nie zmieniało. Nadal był moim fioletowym misiem. Zapewne zastanawiacie się dlaczego fioletowym.

Wróciłam właśnie do domu z przedszkola, trzymając w rękach mojego niewielkich rozmiarów misia w kolorze czekolady. Nazywałam go czekoladowym misiem.
Nagle do pokoju wpadł mój brat z zestawem farbek prosząc o pomoc w malunku. Kochałam mu pomagać, zdawałam sobie sprawę, że sam zrobiłby to lepiej, ale mnie to nie obchodziło. Czułam się potrzebna. Położyłam więc misia na półkę i podekscytowana poszłam za Andrewem do pokoju. Malowaliśmy do wieczora. To była świetna zabawa dla nas obojga. Przypominając sobie o moim pluszaku pobiegłam szybko umyć ręce i wzięłam misia do swojego pokoju. Zasnęłam wtulona w czekoladowego przyjaciela. Następnego dnia rano Andrew postanowił pochwalić się przede mną arcydziełem wykonanym wcześniejszego dnia. Było piękne. Zachwycona złapałam obrazek i pobiegłam do mamy. Mama podzielała zdanie mojego brata i moje. Postanowiła zawiesić malunek na ścianie i tak też zrobiła. Następnie udaliśmy się na śniadanie, a Andrew zażyczył sobie kisiel. Kto normalny je takie rzeczy na śniadanie? W każdym razie mama przyrządziła danie, a ja w tym czasie pobiegłam po przyjaciela. Wracając szybkim tępem wpadłam na mojego brata trzymającego w dłoni półmisek z jagodową potrawą. Która w tamtej chwili znalazła się na mnie i misiu. Mama wiele razy prała pluszaka, ale nadal można zauważyć na nim fioletowy odcień.

Ja także mam znak przypominający mi o tym incydencie. Gorący kisiel poparzył moją rękę, na tyle mocno, że nad prawym nadgarstkiem po wewnętrznej stronie mam około 3 centymetrową bliznę.

Te wspomnienia. W kartonach było dużo, rzeczy wiążącymi się z podobnymi historiami, ale ja miałam już tylko dwie godziny, żeby odnaleźć współrzędne i spotkać się z bratem.

Szukałam map, książek, ale nic nie zwróciło mojej uwagi na tyle, żeby się temu bliżej przyjrzeć.

Nagle przypomniałam sobie tomik bajek, który słyszałam często przed snem. Mój brat pomimo wielu wad zawsze się mną zajmował, troszczył się o mnie.

Tylko gdzie teraz podziewa się ta stara książka ?

Pobiegłam szybko do gabinetu mamy, aby o to zapytać, ale nikogo nie zastałam. Postanowiłam tu na nią poczekać. Moją uwagę przykuła półka z książkami. Gdybym była książką pewnie schowałbym się właśnie tam - pomyślałam i zaczęłam przeglądać kolejne pozycje.

Niestety nic nie znalazłam. No cóż. Moja mama ma jeszcze biurko i kilka innych szafek, więc skoro już tu siedzę to co mi szkodzi. Zaczęłam od przeszukania szafek, a kiedy tam nic nie znalazłam rzuciłam okiem na rzeczy znajdujące się na biurku. Była tam stara lekko podarta książka. To jest ona! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jednak jak to mówią ' pod latarnią najciemniej'. Wzięłam tomik do ręki i zaczęłam go kartkować.

Na stronie pięćdziesiątej były zaznaczone jakieś słowa ale nie bardzo wiedziałam dlaczego, więc szukałam dalej. Nagle z książki wypadła kartka z alfabetem i liczbami.

Postanowiłam ją schować do kieszeni i szukać dalej. Niestety nic więcej nie znalazłam. Zostałam mi tylko godzina. Wzięłam do ręki kartkę i nic nie przychodziło mi do głowy, więc odłożyłam ją na biurko.

Położyłam się na łóżku i wtuliła w mojego fioletowego ulubieńca z dzieciństwa. Pachniał jagodami. Mniam. Ścisnęła go mocniej i chwila, przecież pluszaki są wypchane pluszem, zresztą jak sama nazwa wskazuje. Dlaczego więc ja czuje, jakąś tekturę.

Obejrzałam zwierzaka dokładnie i znalazłam w nim dziurę, w którą wsunięta była karteczka z literami. Od razu połączyła fakty i wzięłam wcześniej zalezioną kartkę.

Znam już współrzędne, teraz trzeba je wprowadzić do GPS i pojechać. Tak wiem, że to niebezpieczne jeździć motorem, ale mam mało czasu, więc zaryzykuje.

Po 20 minutach stałam już w parku pod lipą. Nie kojarzyłam tego miejsca, ale to może i lepiej.

Mój brat już powinien tu byś. Może coś go zatrzymało?

Usłyszała chrząknięcie i się odwróciłam. Znowu go zobaczę. Tak długo na to czekałam.

Hassle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz