5

44 2 0
                                    

MIA

Obudziłam się o 9:30 i doszłam do wniosku, że nienawidzę swojego życia. Jakim cudem wyłączyłam budzik i zasnęłam ledwo to pamiętając. Do szkoły jedzie się jakieś pół godziny, wiec jeśli nie zjem śniadania i podwiezie mnie nasz szofer to zdążę.

Spojrzałam jeszcze przez okno i okazało się, ze jest fatalna pogoda. Ubrałam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach, biały sweter oraz do tego białe trampki. Nikt mi nie powie, że ubrałam się nie stosownie, bo kolory są poprawne. Zapukałam do drzwi Gustawa i zbiegłam na dół.

Nie było dziś dużego ruchu, więc poprosiłam Gustawa aby zawiózł mnie do kawiarni, a dalej już znałam trasę. Kupiłam napój i podążyłam do szkoły.

Będąc w budynku zastanawiałam się skąd Ci wszyscy ludzie się wzięli. Chodząc po mieście nie widziałam nikogo w moim wieku, a tu proszę co najmniej 400 osób, których w ogóle nie kojarzę.

Na scenę w auli szkoły weszła pani dyrektor i wygłosiła jakieś nudne przemówienie o tym jakie to ma plany co do tego roku, a na koniec życzyła, żebyśmy miło spędzili czas w tym budynku. Jak można spędzać miło czas w szkole ja się was pytam? W każdym razie następnym mówcą był jakiś chłopak, który wyczytał która sala należy do której klasy podczas dzisiejszego spotkania z wychowawcami i wszyscy się rozeszli. Oprócz mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, ponieważ nie poinformowano mnie o tym do jakiej klasy należę. Postanowiłam udać się do dyrektorki i o to zapytać.

Stojąc w jej gabinecie i czekając na odpowiedź poczułam, że ten rok może być na prawdę wspaniały.

-Jesteś w klasie 2a, która aktualnie znajduje się w sali numer 16. Wiesz co skarbie ja Cię tam zaprowadzę. Chodźmy. - Nie no, moim zdaniem miła starsza pani. Żadnych zbędnych pytań i jeszcze mnie eskortuje do klasy. To mi się podoba.

- Dobrze. Dziękuję - odpowiedziałam i ruszyłam za jej siwą czupryną.

Stoję właśnie na środku sali numer 16 i lustruje wzrokiem znajdujących się w niej uczniów. Nagle mój wzrok zatrzymuje się na chłopaku w ostatniej ławce z kapturem na głowie. Jego oczy. Znam skądś te oczy. Tylko skąd ?

Dobra nie ważne muszę się skupić. Pani wychowawczyni kazała mi się przedstawić i powiedzieć o sobie kilka słów. Co mogę powiedzieć kurde . O już wiem

- Cześć wszystkim! Nazywam się Mia i przeprowadziliśmy się tu z rodzicami na początku lata. Pochodzę z San Francisco i nie jestem skora dzielić się z wami historią mojego życia, więc myślę, że tyle na razie wam wystarczy.- na moje słowa ludzie zaklaskali, a ja się ukłoniłam i podążyłam do jedynego wolnego miejsca znajdującego się przed zakapturzonym.

Po rozdaniu planów lekcji, pani Moonlight stwierdziła, że dzisiaj już nic od nas nie chce i możemy iść do domu. Gdy wychodziłam z budynku ktoś chwycił mnie za ramię i pociągnął do szatni. Nie był to nikt inny jak zakapturzony.

- Hej, zakapturzony co ty sobie wyobrażasz. Zostaw mnie! - krzyknęłam wkurzona jego poczynaniami.

- Zakapturzony, serio? - spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, w których widać było niedowierzanie - już masz dla mnie przezwisko. No nie źle - wybuchł śmiechem, a mi wcale nie było do śmiechu. Nadal nie wiedziałam czego ode mnie chce i skąd znam te jego zielone oczy.

- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam prosto z mostu

- Ja niczego.- zdjął kaptur. No nie wierzę to jest Malum, znam jego oczy z gali.- Chciałem się tylko przywitać - oznajmił, a uśmiech wkroczył na jego twarz.

- Słuchaj ja nie wiem co tobie chodzi po głowie, ale trzymaj się ode mnie z daleka. Nie wspominaj nikomu, że widziałeś mnie na tej gali, ponieważ wkradłam się tam nie legalnie i wolałabym, żeby to nie wypłynęło. Po prostu ciekawość zwyciężyła. - oznajmiłam na jednym wdechu

- Dobra spokojnie oddychaj kotku ! - powiedział i nieznaczny uśmiech wpłynął na jego twarz. Serio, czy on nazwał mnie właśnie kotkiem. Ja nie wierzę, co to jest za chłopak, ugh. - Nikomu nie powiem, ale będę miał w tym swój interes. Na początku chcę się dowiedzieć dlaczego to takie ważne, a o reszcie dowiesz się przez esemesa zaraz po tym jak dasz mi swój numer. - serio ten to ma tupet i jeszcze warunki mi stawia, ale cóż sama chciałam

- Dobra, wiec daj telefon - podał mi urządzenie, a ja zapisałam ciąg cyfr i kontynuowałam - Jest to dla mnie takie ważne, ponieważ jak pewnie możesz się domyślać wtargnięcie jest karalne, a ja do jednego więzienia już chodzę i nie zamierzam na razie go zmieniać.

- No cóż nie będę w takim razie protestował. Twoja decyzja, a teraz sprawdź telefon.- zrobiłam jak powiedział. W tym momencie gdyby moja szczęka mogłaby dotknąć ziemi, już by to robiła. Miałam wiadomość od Maluma, chciał zabrać mnie na kawę lub herbatę teraz.

-Człowieku przecież ja mam swoje życie, w domu, bez ciebie! Nie oczekuj, że w mgnieniu oka zrezygnuje z wszystkiego i pójdę z tobą na kawę - wypaliłam bez namysłu

- Dobra, więc mów jakie to plany - uśmiechnął się nieznacznie

- No w sumie to żadne - odpowiedziałam zawstydzona

- Widzisz. Teraz twoimi planami na dzisiejsze popołudnie jestem ja i kawa - uśmiechnął się cwaniacko, po czym złapał za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

Hassle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz