15

16 1 0
                                    

                                MALUM

  Dziś są zawody, więc postanowiłem nie iść do szkoły. Przygotuje się .

Wziąłem do ręki dokumenty, które dał mi Mike. Przewracałem kartki. Ci co zawsze- pomyślałem. Tak wiem co myślicie jedzie na nielegalne wyścigi i sprawdza wszystkich uczestników.

Po prostu lubię wiedzieć z kim mam do czynienia. Nie chciał bym tam zginąć z ręki jakiegoś psychopaty, którego wcześniej wypuścili.

Kartkując informacje natknąłem się na czystą kartkę, było na niej tylko imię Matt, ciekawe kto to jest. Jeśli Mike nie znalazł nic na niego to musi mieć ludzi, którzy dobrze strzegą jego akt. Nawet bardzo dobrze. Pierwszy raz w karierze Mika zauważam jakieś niedociągnięcie, nie znalezione informacje. Ciekawe. Może jest z gangu? Nie przecież bym wiedział. Znam imiona wszystkich wyrzutków z naszego kraju i żadnego Matta. Poza tym oni mają słabych hakerów, nic nie ukryją przed Mikiem, a tu proszę jakiś chłopak dał radę.

Zapoznałem się już z kartoteką każdego z nich i wiem, że nie ma się czego bać. Usłyszałem sygnał przychodzącego SMS, więc podniosłem telefon i zobaczyłem numer Mika

Jeśli otworzyłeś już paczkę, wiesz, że nie udało mi się namierzyć Matta. Próbowałem wszystkiego i nic. Albo to jest fałszywy pseudonim, albo koleś ma tak dobrych hakerów, że w sieci praktycznie nie istnieje. O i tak przy okazji dowiedziałem się właśnie, że stawka za dziś to 200 tysięcy, więc masz to wygrać!

Ta jasne łatwo mu mówić. On nawet nie wsiądzie na motor, co dopiero o wyścigach mówić, ale lubię wygrywać, więc nie przeszkadza mi jego żądanie, a kasa zawsze się przyda.

-Spoko Mike, czy kiedy kolwiek zawiodłem? No właśnie! Bez nerwów, jakiś Matt mnie nie pokona. Pewnie jakiś nowy.

Odłożyłem telefon i pobiegłem do garażu. Zawsze sam sprawdzam motor, bo życie mi miłe, a mechanikom nie wierze.

Kiedy skończyłem była już 23, więc postanowiłem coś zjeść i wyszedłem.

Z mojego domu na to lotnisko jest godzina drogi, więc akurat będę.

Przyjechałem, potwierdziłem przybycie i ustawiłem się na starcie. Czerwona maszyna z czerwonym jeźdźcem przykuła mój wzrok.

Nie powstydził bym się takiego Suzuki, ale nie każdego stać, pewnie jest z gangu, albo ma bogatych rodziców.

Przed nami jak zawsze pojawiła się dziewczyna 3,2,1. Start i jedziemy. W lusterku widzę czerwone Suzuki, jest na trzeciej pozycji. Nie źle jak na pierwsze zawody.

Zaczynamy drugie okrążenie kiedy czerwona maszyna zaczyna przyspieszać. Ostatnia prosta, a on jest koło mnie. Zaczyna przyspieszać.. wtf. Jeszcze nigdy nie przegrałem z facetem, zdażyło mi się raz z jakąś dziewczyną, która była szkolona przez gang, ale to długa historia.

Chodzi mniej więcej o to, że szef gangu ma siostrę, o którą się martwił, więc wyszkolił ją na maszynę do zabijania. Zabijała wszystko co jej zawadzało, z zimną krwią. Nauczył ją także jazdy na motorze i wierzcie lub nie, ale przegrałem z 11 lenią dziewczynką.

Dziewczyna już się tu nie pojawiła. 

Pogłoski mówią, że brat ją gdzieś wywiózł i zabił, bo przeszła jego najśmielsze oczekiwania i atakowała nawet jego. Musiało ją wywieźć zakutą w kajdanki 4 najlepszych mężczyzn, żeby dali radę.

Słyszałem też, że jest używana jako jego tajna broń, w sytuacjach bez wyjścia. Ona jest zdolna do wszystkiego i potrafi wypełnić najbardziej absurdalny plan bez żadnych ofiar, oczywiście po swojej stronie.

Nie wiem w co wierzyć, a ona teraz może mieć jakieś 15 może 16 lat. Pewnie jest umięśniona i wielka. Ja mam 20, ale chodzę do szkoły z małolatami, bo nie zacząłem nauki jak wszyscy tylko z 4 letnim opóźnieniem, przez sprawy rodzinne.

Zaciekawiony czerwonym postanowiłem go poszukać. Rozmawiał właśnie z Chrisem- nawet spoko mechanik, ale strasznie drogi.

Chłopak oddalił się w stronę organizatora, wziął kasę i chciał iść, ale go zatrzymałem. Muszę zobaczyć jak wygląda dzisiejszy zwycięzca.

- Ty nowy. Pokarz twarz, nie pietraj! Chce wiedzieć z kim przegrałem! - zdjąłem kask, aby go ośmielić, ale ten nawet się nie poruszył.

- A ty to? - zapytał. Serio, wygrywa ze mną i nawet mnie nie zna, wszyscy mnie tu znają.

- Hassle, nie mów, że o mnie nie słyszałeś każdy mnie tu zna. Jestem Mistrzem Dwóch Kółek. - odpowiedziałem, tak wiem myśleliście, że mam na imię Malum, bo mam, tak jakby.

- Już nie! - krzyknął i się odwrócił. Ten to ma tupet. - Do następnego Hassle - powiedział i usiadł na jednośladzie. Odjechał, a ja nadal nie wiem z kim przegrałem. Zirytowałem się trochę, ale przejdzie mi na imprezie.

Ruszyłem w stronę willi organizatora i tam się rozerwałem. Nie szukałem tam panienki. Szukałem alkoholu, który ukoi moją dumę.

Tańczyłem i piłem do 3 nad ranem, kurde o 11 mam lekcje, a głowa zaraz mi eksploduje. Wziąłem tabletkę na kaca i popiłem wodą.

- Do 11 będzie dobrze - Powiedziałem sam do siebie i poszedłem spać.

Tak, jestem jeszcze u organizatora, ale on mnie dobrze zna i mam u niego własny pokój.

Hassle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz