Prolog

425 44 12
                                    

Siedziałem na trybunach Areny Kaonu i przyglądałem się jak jej najlepszy gladiator walczy ze swymi przeciwnikami. Mech ten był wyjątkowo wysoki, choć niższy od swych rywali, mimo to bez problemu stawiał im czoła. Miał szary lakier i niebieskie optyki, którymi mógł zabić pozostałych gladiatorów. Bezproblemowo unikał ich ciosów, żeby następne samemu zaatakować z zaskoczenia i powalić przeciwników. Tłum wiwatował, gdy ostatecznie na arenie został tylko on. Zadowolony mech uniósł ręce, by dodatkowo uszczęśliwić tłum. A potem, jak gdyby nigdy nic, zszedł z areny.

Szybko udałem się w stronę wyjścia z trybun, by spotkać go zanim całkiem zniknie mi z optyk. Musiałem przepychać się pomiędzy innymi widzami, ale w końcu udało mi się wydostać na zewnątrz. Tam zobaczyłem nieco przygarbionego, wyraźnie zmęczonego gladiatora oddalającego się od areny. Niepewnie ruszyłem w jego stronę . Chciałem się odezwać, ale tak naprawdę nie wiedziałem co powinienem powiedzieć. Niespodziewanie mech zatrzymał się odwrócił w moją stronę.

-Mogę wiedzieć, czemu tak nieudolnie mnie śledzisz? – zapytał, ilustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Ja... - zawahałem się – Ja chciałem tylko powiedzieć, jak bardzo mi imponujesz – bot uniósł jedną brew ze zdziwienia – I nie mam tutaj na myśli jedynie walki. Twoje idee, plany zmiany władzy na Cybertronie, bardzo mnie inspirują. Uważam, że masz całkowitą rację. Na naszej planecie rządzi korupcja i trzeba coś z tym wreszcie zrobić.

-A więc podzielasz moje zdanie?

-Całkowicie - mech uśmiechnął się delikatnie.

-Miło wreszcie poznać kogoś, kto także pragnie zmian – odwzajemniłem uśmiech – Jak cię zwą?

-Orion. Nazywam się Orion Pax.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
LAST HOPEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz