Rozdział XIV - Not Your Fault

183 21 4
                                    


Powoli zacząłem otwierać optyki. Byłem cały obolały, a zmęczenie sprawiało, że nie byłem w stanie się podnieść. Wszystko zdawało się być zamazane, a cały świat obrócił się do góry nogami. To pewnie objawy niedoboru energonu tak mąciły mi w głowie... Dopiero po chwili zorientowałem się, gdzie jestem. Wiele rannych Autobotów, medyków, znajome twarze... Znów byłem w Iacon...

Nagle wszystkie wspomnienia z ostatnich megacykli uderzyły we mnie z taką siłą, że mimowolnie rozpłakałem się, zdając sobie sprawę, co się stało... Śmierć Sentinela, w dodatku z mojego powodu... Optimus... Tata... To wszystko moja wina!

-Ace... - usłyszałem znajomy głos, a już po chwili przede mną pojawiła się Infinity.

Uśmiechała się delikatnie, choć bez problemu mogłem rozpoznać, że to wymuszany gest. Mimo wszystko pojednanie z nią sprawiło, że i ja mimowolnie się uśmiechnąłem. Chciałem podnieść się, by ją przytulić, lecz femme swoim stanowczym wzrokiem mi tego zakazała.

-Jesteś jeszcze zbyt słaby. Ratchet kazał ci leżeć co najmniej megacykl. Dopiero później pozwolę ci wstać.

-Nie rozumiesz... Muszę pomóc ojcu.

-Zrobimy to – mówiąc te słowa, fembotka chwyciła mnie delikatnie za dłoń – Elita już tu jest, stara się zorganizować boty do ataku na Kaon. Ma plan, ale jeszcze nie zdążyła się nim ze mną podzielić.

-Infinity... Po co Megatronowi Klucz Omegi? – femme cicho westchnęła.

-Sama chciałabym wiedzieć. Najwyraźniej nawet mi ojciec nie ufał dość dobrze, by zdradzić swój plan. Wiemy tylko tyle, że tylko Klucz jest zdolny otworzyć wrota do jądra Cybertronu, ale co chce z nim zrobić Megatron... Tego nie wiem. No i może jeszcze tego, skąd Klucz wziął się u Optimusa. W końcu to Sentinel był jego strażnikiem.

-Nie byłem jedynym więźniem Decepticonów – wyjaśniałem – Megatron przetrzymywał też Sentinela, torturował go, by dowiedzieć się o położeniu Klucza. I dowiedział się tego przeze mnie... - powiedziałem ze wstydem – Zagroził Sentinelowi, że jeśli ten nie zdradzi mu położenia reliktu, zabije mnie...

-Ace, nie możesz się za to obwiniać.

-Ale on zginął przeze mnie!

-Może tak, a może nie! – uniosła się – Nie to jest teraz najważniejsze! Megatron ma Optimusa i musisz szybko wrócić do formy, by mu pomóc. Więc dobrze ci radzę, wyłącz na chwilę przetwornik mowy i odpocznij – rozkazała - Wrócę niedługo.

-Gdzie idziesz?

-Zobaczyć, czy mogę coś jeszcze zrobić dla Elity. Jakby na to nie patrzeć, na chwilę obecną ma na głowie całe wojsko Autobotów...

Po tych słowach Infinity odeszła, zostawiając mnie samego. Miała rację. To nie czas na obwinianie się. Tak, Sentinel zginął, ale Optimus wciąż funkcjonuje. I muszę być w pełni sił, by go uratować...


Oczami Optimusa

Mój syn był bezpieczny. Tylko to się dla mnie liczyło w chwili, kiedy dobrowolnie oddałem się w ręce Megatrona. Byłem w stanie ponieść wszelkie koszty, byle by tylko on był cały i zdrowy...

Razem z Megatronem i jego armią lecieliśmy Nemezis w kierunku Kaon. Stałem przed wielką szybą, oglądając zniszczony Cybertron. Choć byłem skuty, każdy vechicon miał odbezpieczony blaster. Megatron natomiast był nadzwyczaj spokojny. Znał mnie dość dobrze, by wiedzieć, że zawsze dotrzymuję danego komuś słowa. Zdziwił go jednak fakt, że Klucz Omegi ukryłem akurat w stolicy Decepticonów. Ale ja go nie oszukiwałem. Wierzyłem Elitę i wszystkie Autoboty. Wiedziałem, że nawet jeśli dam Lordowi Decepticonów relikt, oni zdołają go powstrzymać.

LAST HOPEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz